kontur (2 kB)

Luboń Wielki, Szczebel
9.02.2014 r.

Prowadzący: Stefan Jurkowski

Szczebel

Marylka

Jak tu opisać wypad na Luboń Wielki (1022 n.p.m.)? Zacznę od tego, że tym razem to Monika nakłoniła mnie do wyjazdu, a ja posłusznie zapisałam się na wycieczkę. Przez cały tydzień, kilka razy dziennie sprawdzałam niedzielną prognozę pogody. Niestety była "opłakana" - cały dzień miało lać. Wczorajsza jawiła się zdecydowanie optymistyczniej, bo już bez opadów, co najwyżej ciągłe zachmurzenie. A mnie zamarzyła się słoneczna i z pięknymi widokami, zwłaszcza na Tatry. Nie ma wyjścia, jestem zapisana, więc jadę, rezygnować bez ważnego powodu? Nie, to nie w moim stylu. Monia, bardzo dziękuję! Jestem zadowolona i szczęśliwa z podjętej decyzji. Pogoda zaskoczyła nas in plus. Wiosenna aura, słońce, ciepło, do tego plażowanie na Polanie Krzyśki. Marzenia warto mieć, nawet takie nieduże - spełniają się! Dziewięcioosobowa grupka (w której się znalazłam) przeszła trasę z Rabki Zaryte szlakiem zielonym, zamiast niebieskim. Dla nas to przecież drobiazg, (nie łatwo rozróżnić tak specyficzne kolory z jadącego autobusu), najważniejsze dotrzeć do celu, a był nim Luboń Wielki. Szczebel ominęliśmy szerokim łukiem, po co się aż tak fatygować skoro ambicja nie ma tu nic do powiedzenia, nam wystarczyło na Szczebel patrzeć z platformy widokowej przy schronisku. W drodze powrotnej z pozycji horyzontalnej podziwialiśmy panoramę Tatr, a przy okazji zachłannie łapaliśmy pierwsze w tym roku promienie słońca - było ich dzisiaj sporo. Ciekawe, czy pozostawią ślad na twarzach, może jutro pojawi się nikła opalenizna? Podsumowując, to udana pod każdym względem wycieczka, choć zimy w górach niewiele, jedynie resztki zlodowaciałego śniegu, znikome ilości błota, powietrze rewelacyjne, miejscami słychać nieśmiałe trele ptaków. Czy to przedwiośnie nadchodzi?

Ps. A tak na marginesie to czuję się z lekka nie dochodzona, ale Szczebla mi nie żal. Nic a nic:-)

Zmrok
Relacja fotograficzna - Koło ZA
Powrot
copyright