kontur (2 kB)

Jaworki - Piwniczna
28.09.2014 r.

Prowadzący: Stefan Jurkowski

jaworki (45 kB)

Monika

Pierwsza jesienne wycieczka w tym roku i to taka piękna, złota, ciepła jesień … Jak na jesień przystało ranek powitał nas mgłą. Najpierw z autobusu wraz z Małgosią i Ewą wysiadło przyszłe pokolenie turystów w osobie Amelki, Wojtusia i Majeczki, na nich czekała Szczawnica wraz ze swoimi atrakcjami, później zasadnicza grupa w Szlachtowej, część pojechała do Jaworek i tam zaczęli wędrówki. Wyszłam ze zasadniczą grupą za Szlachtowej. Na dole mgły nie było, za to błotko przednie. Na Jarmutę idziemy bez szlaku, górka jest pochodzenia wulkanicznego, nie wapienna jak Pieniny, przez co podobno ciekawsza. Podejście od początku ostre, idziemy początkowo obok trasy motokrosowej ( jak tam ci ludzie jeżdżą na motorach skoro na butach wcale nie jest łatwo), potem wchodzimy w las, mgła gęsta, gór prawie nie widać, słoneczko usiłuje się przedrzeć przez jej zasłonę. Zasapani docieramy na szczyt, mieliśmy oglądać pasmo Radziejowej, Tatry, a tu nic mleczko, jednak jest nadzieja na widoki, jeszcze trzeba trochę poczekać i wszystko się odsłoni. Schodzimy z Jarmuty na Przełęcz Klimontowską. Po drodze trafiła się taka łąka z pięknie utkanymi pajęczynami, mgła osadziła na nich kropelki rosy, w słoneczku wyglądały jak delikatne serwetki ( cudo :)). Teraz już mgły nie ma, Jarmutę z przekaźnikiem widać jak na dłoni i obiecane Tatry i Radziejową … i takie piękne niebo … Potem idziemy szlakiem rowerowym w kierunku niebieskiego, jeszcze skręcamy na sam żółty, by przejść przez Wysoki Wierch, dalej przez cały czas granicą w kierunku Durbaszki. Pod Durbaszką piękne widoki się skończyły, wędrujemy dalej w kierunku Wysokiej. Najpierw jej przedsmak Borsuczyny, później wchodzimy na Wysoką. Bardzo trzeba uważa, wyślizgane kamienie są dodatkowo mokre, bardzo łatwo o nieszczęście. Z punktów widokowych podziwiamy pejzaże, a najlepiej widać na szczycie …., jest co podziwiać. Teraz czeka nas powrót, jeszcze trochę gorzej, bo ostro w dół, ale jak się weszło, to trzeba i zejść, do samych Jaworek. Najgorszy jest początek, potem na łące już łagodniej, przed Wąwozem Homole podzieliliśmy się na dwie grupy, część poszła oglądać jakieś skały, ja wybrałam wąwóz. Byłam tam kilka razy i za każdym razem jest inaczej, bardzo lubię to miejsce. No i tak minął nam ten dzień, taka piękna, słoneczna, ciepła jesień i te widoki zapierające dech w piersiach. Babiego lata jeszcze nie było, mam nadzieję, że będzie w … Bieszczadach :)

jaworki01 (75 kB)

Marylka

Wczesnojesienna wędrówka po pienińskich szlakach zaczyna się od podejścia na Jarmutę. Gęsta mgła zasłania widoki i uparcie towarzyszy do szczytu. Nadmierna wilgotność (mnie) mocno daje się we znaki, zmęczenie wywołuje chaos myślowy i przeszkadza dokonać wyboru odpowiedniej trasy. Góra zdobyta, mgła, wilgotność ustępują i pokazują się szczyty okalające Jarmutę. Przejrzystość powietrza pozwala dostrzec szczegóły pięknego krajobrazu. Słońce króluje na intensywnie błękitnym niebie, polany obfitują w soczystą zieleń. Natomiast drobniutkie kropelki rosy równomiernie rozmieszczone na delikatnych, jedwabistych nitkach pajęczyn tworzą wyszukane, brylantowe kolie - przepiękne dzieło stworzone przez naturę. W górach jesień zakrada się nieśmiało i zaczyna od subtelnego zażółcania koron drzew. Jest tak pięknie, że nie chce mi się ruszyć, niestety trzeba iść dalej. Ambicja chce zdobywać wyższe szczyty, ale czy za wszelką cenę? Mądrzy mówią: "mierz siły na zamiary", więc zwieszam nos na kwintę i bez entuzjazmu wyruszam na tzw. "lajtową". Rześkie powietrze dodaje animuszu, lekko bez wysiłku przemierzam tę nie trudną lecz specyficzną drogę w mazi błotnej - ok. 3km. Grupa w której się znalazłam - cztery osoby, tylko jedna ma mapę, pozostali to turyści tzw. niefrasobliwi - też się do nich zaliczam. Dla mnie nauczka; mapa i latarka to przedmioty o pierwszorzędnym znaczeniu w górach, również pozwalają na swobodę w wyborze tras i dają niezależność. Docieramy na Przełęcz Klimontowską z której roztaczają się widoki: na Szczawnicę po prawej stronie, po przeciwnej na Krościenko - obie miejscowości rozdziela Palenica, znana nie tylko turystom, także narciarzom. Z małej platformy widokowej zachwycają piętrzące się szczyty Przehyby, Radziejowej, Pienin i pozostałe pasma. Rozkoszuję się piękną panoramą (jestem tutaj po raz pierwszy), w tym miejscu postój dla mnie jest za krótki. Słyszę hasło - "zejście" - muszę podporządkować się rozkazowi - przecież jestem bez mapy. Początek niebieskiego na Przełęcz pod Szafranówką jest karkołomny na krótkim odcinku, pozostała część szlaku biegnie łagodnie. Z Przełęczy schodzimy wyjątkowo malowniczym żółtym szlakiem wijącym się przez pola, łąki do Leśnej na Słowacji. Po krótkim odpoczynku i posileniu się idziemy (dwie osoby) na spacer w kierunku Czerwonego Klasztoru i wzdłuż Dunajca zmierzamy do Szczawnicy Grajcarka na parking, by tu zakończyć wycieczkę. Nic dodać, nic ująć, było fantastycznie, mój niedosyt "chodzeniowy" został okraszony cudownymi widokami!

Relacja fotograficzna - Koło ZA
Powrot
copyright