kontur (2 kB)

Szaflary
8.12.2012 r.

Prowadzący: Stefan Jurkowski

Szaflary

Monika

Cieszyliśmy się długo piękną złotą jesienią, aż w końcu przyszedł czas na zimę i to jaką! Wraz z „Wierchami” wyjechaliśmy z Krakowa przy 10 stopniowym mrozie. Oni wędrowali na Ciecień, my rozpoczynaliśmy w Ludźmierzu, mieliśmy więc wspólna podróż. W Ludźmierzu mróz zdecydowanie bardziej w policzki szczypał i od miejscowych dowiedzieliśmy się, że jest -23 stopnie C. Byłam tam po raz pierwszy i bazylikę wyobrażałam sobie taką prawdziwie góralską, drewnianą, krytą gontem. Kilka dni wcześniej słuchałam „Nieszporów Ludźmierskich” Moczulskiego i Pawluśkiewicza i tej góralszczyzny jakoś tam niewiele. Sam postument Matki Bożej piękny, a sama „Gaździna Podhala” pogodna, uśmiechnięta … Zobaczyliśmy również ogród różańcowy i powędrowaliśmy w kierunku Rogoźnika. Rzeczki, stawy wszystko skute lodem, na roślinkach osadzona szadź. Zima jak się patrzy ! Torfowiska przysypane śniegiem, tworzą puste, białe przestrzenie. Dochodzimy do Rogoźnickiej Skały, ładny zakątek z góry widać wystający ponad chmurami szczyt Babiej Góry. Tam mamy krótki popas na posiłek, na dłuższe zatrzymanie nie ma szans, za zimno. Przy którymś z mijanych przysiółków dowiadujemy się od miejscowego gazdy, ze jest -26 stopnie C. Jesteśmy opatuleni i maszerując nie jest źle, tylko trzeba iść. Dochodzimy do Szaflar. Tam ci co chcą pomoczyć się w źródłach termalnych podjeżdżają pod baseny autokarem, a reszta wędruje przez miejscowość. Zobaczyliśmy tam jeszcze pomnik Augustyna Suskiego, odnowione centrum i potupaliśmy w kierunku basenów. Mieliśmy jeszcze czas na małe piwko lub gorącą herbatkę i szybciutko wsiadamy do autokaru, bo po drodze trzeba jeszcze w Wiśniowej zabrać turystów z Ciecienia. Poza objazdami, które opóźniły nasz przyjazd do Wiśniowej wszystko poszło ok. Koledzy z „Wierchów” również zadowoleni, przeszli całą trasę i w autokarze dzielimy się wrażeniami. Wszyscy zadowoleni, tak trzymać!

Szaflary
Relacja fotograficzna - Koło ZA
Powrot
copyright