kontur (2 kB)

Beskid Żywiecki - Pilsko
23.07.2011

Kierownik wycieczki - Jan Nalepka
Babia Góra z Pilska

Monika:

Ale się nam udało wstrzelić z pogodą ! Słoneczko świeciło, wiaterek chłodził, po niebie goniły piękne chmurki, nogi same niosą &Z Krakowa wyjechaliśmy już ze słoneczkiem, prognozy były obiecujące, ale troszkę obawialiśmy się, czy jak dojedziemy na miejsce nadal będzie tak ładnie. Na szczęście nic się nie zmieniło. Krętymi drogami dojechaliśmy na Przełęcz Glinne i zaczęliśmy tuptać w górę. Szliśmy czerwonym szlakiem, który prowadzi przez Rezerwat Przyrody Pilsko, podziwiliśmy piękną soczystą zieleń lasu, po ostatnich obfitych opadach, błotko było również niczego sobie. Janek zwrócił naszą uwagę na 300 letnie świerki rosnące w rezerwacie, takie rzeczy budzą wyobraźnię. Na Hali Miziowej zatrzymaliśmy się na śniadanko a potem dalej w górę żółtym szlakiem. Ten odcinek najbardziej mi się podobał. Szlak prowadzi trawersem, wśród kosodrzewiny i stamtąd są widoki, że aż dech zapiera. Im wyżej tym piękniej i więcej widać. Ze szczytu podziwiamy masyw Babiej Góry, ale i również przydymione Tatry i Beskid Śląski z Baranią Górą i jeszcze inne górki (i tu brakuje Janka).Ze szczytu schodzimy czarnym szlakiem, po drodze zahaczamy o schronisko, by zjeść coś ciepłego. Za długo marudzić nie można, bo jeszcze czeka nas popas przy ognisku. Schodzimy zielonym, potem czarnym szlakiem na Gawory. Tam gdzieś na szlaku, na polanie Janek wybrał odpowiednie miejsce na ognisko. Popiekliśmy kiełbaski, pośpiewaliśmy i trzeba było zbierać się, bo do końca szlaku jeszcze została godzina. Za kiełbaski dziękujemy Jankowi i Małgosi, zawsze jesteśmy przez nich w ten sympatyczny sposób goszczeni. W powrotnej drodze minęło nas stado owiec prowadzone przez pasterza, podziwialiśmy okazały wodospad w Sopotni Wielkiej i z małym poślizgiem wróciliśmy do Krakowa. Należy jeszcze pogratulować najmłodszym uczestnikom wycieczki, że w bardzo dobrej formie pokonały te trasę. I jeszcze jedno brakowało Tytusa, no bo kto zastąpi jego szukania dziury w całym ?

Turystyczne niespodzianki

Janek, lubiąc zaskakiwać, wprawił nas w ambaras:
- Czy ten p u s t y i przed czasem pojazd czeka na nas?
Czekał! Ruszył, kiedy czujnik przy drzwiach osadzony
Poznał zapach pęt kiełbasy przez Jasia wniesionych.

Trzecie spore osłupienie czekało już w górach:
Jaś nakazał świecić słońcu mimo niebios w chmurach!
I świeciło! !!! Pozwoliło zapomnieć o słocie,
Chociaż buty brnęły czasem po wczorajszym błocie...

Nie zabrakło nam kiełbasek w ognisku pieczonych,
Była radość w oczach dzieci - marszem utrudzonych...
Miło było kontemplować żywieckie widoki,
Jeść borówki, odpoczywać w sosnach niewysokich...

I byłoby przyzwoicie do końca wycieczki,
Gdyby pewien facet /singiel?/ nie pociągnął z beczki;
Osłupiał mąż pewnej damy, gdyż gostek szalony
Nie wiadomo, z jakiej racji, zajął miejsce żony!!!

* * *

Nie wiem, czy mnie wzrok nie zawiódł /siedziałam na końcu/...
Gdy minęliśmy już Suchą, widziałam jak w słońcu
Błysnęły skrzydła Kicka do lotu gotowe...
Czyżby wyśledził właśnie jakieś kąski nowe?
mk

Uczestnicy na trasie
Relacja fotograficzna
Powrot
copyright