kontur (2 kB)

wiking300. (17 kB)

Spływ kajakowy - Mała Panew

15 - 16.05.2021 r.

mala-panew (49 kB)

Spływ kajakowy Mała Panew odcinek 2

Godzina 6.00 - wyruszyliśmy w kierunku Opolszczyzny z zamiarem kontynuacji eksploracji rzeki Mała Panew. Drugi odcinek spływu rozpoczęliśmy od punktu w którym skończyliśmy poprzedni etap.

mala-panew01 (59 kB)

Spływ z kategorii łatwy i przyjemny (ze wskazaniem dla początkujących ) rozpoczął się w piękny słoneczny dzień na trasie Kolonowskie - Szczedrzyk - Turawa (24km) z przystani Amazonka.

mala-panew02 (63 kB)

Piękna pogoda zachęcała do wodnych żartów i chłonięcia majowej przyrody, która zaskoczyła nas gwałtownym wybuchem ferii barw i zapachów.

mala-panew03 (67 kB)

Cieszyła powalającą wolnością po miesiącach zamknięcia. I nic nie zapowiadało chwil grozy i przerażenia, które później wielokrotnie powrócą we wspomnieniach przy niejednym ognisku.

mala-panew04 (68 kB)

Nawet początkowe błędy w trakcie wsiadania, pierwszy raz, po sezonie do kajaka nie zmąciły spokoju i nastrojów uczestników.

mala-panew05 (86 kB)

Spływ wprawdzie obfitował w eksploratorów dna i poszukiwaczy pereł i mimo wielokrotnych starań ani mokry Edward ani mokry Misiek czy pełen pasji nieujarzmiony Eugeniusz nie przebili silnych przeżyć, które dostarczyło wpłynięcie podczas sztormowej pogody na rozległe wody Turawskiego jeziora. Płynąc z nurtem Małej Panwi dworowaliśmy sobie radośnie pokonując kolejne przenioski i bystrza.

mala-panew06 (82 kB) mala-panew07 (45 kB)

Ostatni odcinek planowaliśmy pokonać szybko i sprawnie aby zostawić sobie sporo czasu na wieczorne spotkanie przy ogniu, kociołku i gitarze. I jak to w życiu bywa teoria zderzyła nam się z praktyką. Rzeczywistość prawie nas pokonała a na pewno zaskoczyła. Pogoda stopniowo, ale dynamicznie (jak to z pogoda bywa) zmieniła się ze słonecznej przez zachmurzenie po silny wiatr, który zaczął tworzyć wielkie jeziorne fale. Szare wody Turawskiego jeziora wlewały się do kajaka jakby Neptun był żądny krwawej ofiary i chciał, któregoś z nas zaprosić do swojego podwodnego towarzystwa. Wiosłowaliśmy walcząc z żywiołem ostatkiem sił nie dając za wygraną. Zmarznięci, z mdlejącymi z wysiłku rękami niektórzy z nas dobili do najbliższego brzegu. Jak dawni Wikingowie, targając po kamieniach swoje łodzie na wysoki i stromy wał z nadzieją, że Wodzu przybędzie z odsieczą. Niestety... Nieugięty i twardy Komandor za nic miał krwawe ofiary swoich Wikingów. Musieli wracać. Jak nie wiele wart jest żywot wojownika. Sine wody wraz ze strumieniami deszczu zmieszanego z potem i walką o przetrwanie omywały wściekłe i zmęczone twarze. Dreszcze i chłód przeszywały nadwątlone wysiłkiem przemoczone ciała. Wikingowie się nie poddają... tak było i teraz. Wściekli i głodni dotarliśmy na wymarzony brzeg. Cel został osiągnięty.

mala-panew08 (66 kB)

Wieczorna biesiada zakrapiana okowitą, żar i blask ognia oraz gorąca strawa ukoiły zmęczenie i ból zdobywców. Wieczorne pieśni dały grunt pod kolejne marzenia o odległych lądach i nie znanych wodach. Następny dzień zapowiadał się deszczowo. Starszyzna plemienna podjęła decyzję zmiany planów. Ustalono kierunek najbardziej słoneczny. Wypadło na Kalisz, ale zamek w Mosznej był bliżej…

mala-panew09 (55 kB)

Większą część dnia poświęciliśmy na zajęcia w podgrupach zwiedzając pałac myśliwski w Mosznej od piwnic po strop.

mala-panew10 (35 kB) mala-panew11 (33 kB) mala-panew12 (27 kB) mala-panew13 (28 kB) mala-panew14 (33 kB) mala-panew15 (34 kB)

Poznawanie tajemnic konstrukcji oraz legend takich jak ta o klątwie pałacowej windy czy o nieszczęśliwej miłości pewnej guwernantki zajmowały nam czas niedzielnego popołudnia. Ogrody przypałacowe okraszały kwieciem kwitnących azali.

mala-panew16 (61 kB)

A pierwsza zieleń zachęcała do spoczynku w cieniu drzew i kontemplacji otaczającej natury. W okolicach 15.00 -16.00 nasyceni widokami, zrelaksowani udaliśmy się w drogę powrotna.

mala-panew17 (82 kB)

Wrażenia kulturalno - estetyczne w pełnym słońcu zrównoważyły walkę z naturą i chłodem z dnia poprzedniego. Paradoksalnie to nie one zostaną z nami na dłużej. Dla wielu mokre wspomnienia walki z własna niemocą zostaną głęboko wryte w pamięć. Czy jest coś bardziej cennego, ekscytującego, budującego? Coś co warto, choć często się nie opłaca...?

autor: Beata Brzychczyk

Relacja fotograficzna - Witold Bogacz i Henryk Gąsiar
Relacja fotograficzna - Barbara Sokołowska
Powrót

copyright