kontur (2 kB)

wiking300. (17 kB)

Spływ kajakowy Dunajcem etap 2:
na trasie:
Jazowsko - Gródek nad Dunajcem - Czchów

19 - 20 czerwca 2021 r.

dunajec-roznow (65 kB)

Jezioro Rożnowskie, Zalew Rożnowski – zbiornik zaporowy w województwie małopolskim, powstały w wyniku spiętrzenia Dunajca w celu wybudowania Elektrowni Rożnów.

Dane zbiornika wodnego:

źródło: Wikipedia

PROGRAM SPŁYWU:


Spływ kajakowy Dunajcem cz. II:

19.06.2021 r.
Jazowsko - Gródek nad Dunajcem (38 km)
20.06.2021 r.
Gródek nad Dunajcem - Czchów (18 km + przenoska)


Dzień I - ARMAGEDON

Co ja robię tu?

Tym razem miejscem startu spływu była miejscowość Jazowsko. Jak na zamówienie panował od rana tropikalny upał, co cieszyło, gdyż każdy nastawiony był tego dnia na mniej lub bardziej planowaną kąpiel w zimnych wodach Dunajca. Jeszcze przed wyjazdem wiadomo było, że odcinek jaki mamy do pokonania tego dnia do łatwych nie należy. Dodatkowo potwierdził to Pan dostarczający kajaki na spływ treścią swojej odprawy, podczas której omówił przeszkody i trudności jakich należało się spodziewać na tym odcinku rzeki. Jako przeszkody trudne do pokonania wskazał bystrza pod mostem w Jastrząbce oraz pod mostem Józefa Piłsudskiego w Nowym Sączu, gdzie dodatkowo znajduje się tor kajakarstwa górskiego. Jako obligatoryjna przenoska wskazana została natomiast elektrownia w Świniarsku. Dodał jeszcze, że po drodze inne ostre bystrza i że trzeba uważać. Ktoś skwitował - No to nas Pan wystraszył!, a ktoś inny zapytał - Czy ma Pan kaski?

Po rozdaniu kamizelek oraz kasków nastąpiły przygotowania do zejścia na wodę. Wiązanie wioseł sznurkiem do kajaka, przypinanie bukłaków, dopinanie kapoków. W końcu ogłoszono gotowość do zejścia na wodę.

dunajec01 (131 kB)

Powoli, z jakimś lekkim dystansem schodzimy na wodę. Jest około godziny 10. Jakaś taka cisza przy tym była jak nigdy. Płyniemy, lawirując pomiędzy kamieniami ledwo widocznymi pod wodą. Po pierwszym bystrzu z dużymi falami na warkoczu, zalewającymi kajak mruczę sobie pod nosem, co by Kapitan nie słyszał - Cholera, co ja tu robię? Woda niesie z niesłychaną siłą i prędkością, nie ma czasu na zastanawianie się, trzeba skrócić komunikaty do minimum niezbędnego dla zrozumienia się, w stylu „głaz na 12”. Skupiam się zatem na obserwacji rzeki, żeby ją rozumieć lepiej, uczę się rozpoznawać podwodne przeszkody i znaki jakie one dają na powierzchni wody. Na naukę nie mam wiele czasu, gdyż oto zbliżamy się do mostu w Jastrząbce, o którym mówił Pan od kajaków. Na głazie widzimy komandora Ryszarda wskazującego kierunek osadom, które zdecydowały się tę „szachownicę” jednak spłynąć. Wysiadam przed bystrzem i po chwili dołączam do Ryszarda na głazie i obserwuję te poczynania.

dunajec02 (137 kB) dunajec03 (138 kB)

Osoby, które bystrze spłynęły wysiadały z kajaków na kamienistej plaży rozemocjonowane w nagłym wyrzucie adrenaliny. Nie wszystkim jednak spłynąć się udało. Konsekwencją jednej z wywrotek było uwięźnięcie kajaka na głazie w samym środku bystrza. Trzeba było zorganizować przemyślaną akcję, gdyż nurt w bystrzu był tak silny, że zwalał z nóg już przy próbie wejścia po kolana. Pomysłów było wiele, aż w końcu chłopakom udało się dotrzeć do kajaka i wspólnymi siłami z niemałym wysiłkiem zdjąć go z głazu. Dziękujemy Wam chłopaki!

dunajec04 (80 kB)

Oddaj fartucha

Po akcji popłynęliśmy dalej. Otwarte kajaki na górskiej rzece mają to do siebie, że szybko napełniają się wodą, a kolejne bystrza nas nie oszczędzały albo i my po prostu zaczynaliśmy się dobrze bawić przestając zwracać na to uwagę. Przecież najfajniej jest na największych falach! Przepłynęliśmy kolejnych kilka bystrz układających się kaskadowo. Z różnym skutkiem, bo jedni mieli więcej a inni mniej szczęścia. Komandor czekał na plaży za progiem wodnym, który także tworzył spore bystrze, gdzie łatwo było o wywrotkę. I tam właśnie z topieli po wywrotce wyłoniła się Justynka wołając: - Wiecie co? Nawet polubiłam już to nurkowanie!
Odpowiedział jej śmiech zgromadzonych na plaży.

dunajec05 (129 kB)

Na plaży w myśl zasady „potrzeba matką wynalazku”, Marek z Heniem nauczeni dotychczasowym doświadczeniem i najwyraźniej mający dosyć notorycznej zamiany kajaka na wannę, podjęli działania twórczo-kreatywne tworząc „fartuchy” z gustownej ceraty w palmowe liście i mocując materiał ten do kajaka przy pomocy sznurka. Cóż, poza sporą dozą wesołości wyszło całkiem elegancko. Aż chciało się powiedzieć - oddaj fartucha! W ogólnej szczęśliwości, po odpoczynku i posiłku ruszyliśmy dalej.

dunajec06 (142 kB)

Kamieniołom w Świniarsku

Po niedługim czasie dopłynęliśmy do elektrowni w Świniarsku, gdzie okazało się, że czeka nas naprawdę długa i trudna przenoska. Przede wszystkim należało uważać aby nie podpłynąć zbyt blisko gigantycznego progu, gdzie istniała możliwość, iż silny prąd spadającej z dużej wysokości wody mógłby wciągnąć kajaki. Zatem została jedynie wycieczka z kajakiem po kamieniołomie, gdyż takie właśnie było pierwsze skojarzenie po przyjrzeniu się otaczającemu nas krajobrazowi rodem z marsa. Sposoby na zminimalizowanie katorgi były różne, jedni obchodzili wyrobisko na około, inni przeprawiali się przez wał z głazów. W każdym razie miejsce nie przystosowane w żaden sposób do turystyki kajakowej, a nawet więcej - nie przystosowane do niczego. Dodatkowo miejsce to lokalnie owiane jest złą sławą, gdyż płyciznę za progiem elektrowni miejscowi nazywają „patelnią” i niejednokrotnie znajdowano tam zwłoki topielców.
Oczywiście daliśmy radę, bo jak inaczej (Heniu dziękuję za pomoc).

dunajec07 (100 kB) dunajec08 (157 kB)

Freestyle pod mostem w Nowym Sączu

Dopływając do Mostu im. Józefa Piłsudskiego w Nowym Sączu, potocznie zwanego heleńskim (łączy Nowy Sącz z dzielnicą Helena i gminą Chełmiec), nie można dopatrzyć się niczego bardzo groźnego. Pod mostem tym znajduje się jednak tor kajakarstwa górskiego i zdradliwa „szachownica z głazów”. Dodatkowo, woda tam znacznie przyspiesza przewalając sie z dużą siłą miedzy kamieniami. Jeśli w ogóle, to spływa się tamtędy po prawej stronie - mówił Pan od kajaków. Nasza grupa zaprezentowała natomiast istny freestyle. Jedni bokiem, inni tyłem, w zanurzeniu lub bez, wpław. Niektórzy po wykonaniu akrobacji zaprezentowali nawet trofea w postaci siniaków i zadrapań. Rzeką płynęli ludzie wpław, kajaki do góry dnem, bukłaki, tzw. poddupniki, buty, wiosła, kapelusze, a nawet szczęka. M.in. Marzenka, Andrzej i Daniel kursowali kajakami łowiąc to wszystko. Część rzeczy znalazła się również w dalszej drodze. A takie to niepozorne się wydawało.

dunajec09 (111 kB) dunajec10 (114 kB)

Na galery

Z Nowego Sącza wyruszamy jako ostatni, po ogarnięciu nieprzewidzianych zagadnień logistycznych. Reszta grupy popłynęła sporo wcześniej. Jest 18:40, przed nami 25 km do Gródka nad Dunajcem. Liczymy czy na mecz się zdąży i jeszcze patrzymy na to optymistycznie. Spływamy kolejne już skromniejsze bystrza, rzeka staje się spokojniejsza. Zaczyna się cofka od Jeziora Rożnowskiego. Słońce świeci w oczy ale jest już coraz słabsze. Jest pięknie, malowniczo, sielankowo. Brak słów na opisanie tej złotej godziny, co miękkie blaski rozkłada po krajobrazie sycąc oczy zmęczone człowiecze... Gdy wtem wrzask wędkarza się rozlega przeraźliwy i wyrywa brutalnie z zadumy - Co znowu żyłki nam pourywacie cholerne kajakarze?!!! Pytam więc - Jak to znowu? Przecie pierwszy raz tędy płyniemy. Na to odpowiedź pada - Wasi towarzysze nam pourywali! Pan miota się po brzegu w swym szalonym spazmie, na co rekomendujemy by się zrelaksował i pozdrawiamy serdecznie. Trzeba przyznać trochę zgłupiał i również nas pozdrowił ostatecznie. Chyba to wędkarstwo nie do końca ludzi odstresowuje, lepiej by spłynął kajakiem pod mostem w Nowym Sączu...

dunajec11 (70 kB)

Po wpłynięciu do Jeziora Rożnowskiego rozpoczęła się walka z wiatrem, falami i mordercze wiosłowanie. Jak na galerach niemalże. Wiadomo już było, że na mecz zdążyć niepodobna. Ale można było się domyślać co do wyniku po wrzaskach kibiców niosących się po wodzie z okolicznych miejscowości. Po jakiejś chyba godzinie wiosłowania po Jeziorze, minęliśmy Ryszarda i Adriana, którzy niespiesznie zmierzali do celu. Ostatecznie dobiliśmy do brzegu o 21:40, co dla nas oznaczało blisko 12 godzin na wodzie. Przerażające? Absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Dzień ten był bowiem okazją do budowania samego siebie, do badania własnych słabości, reakcji w nietypowych sytuacjach i wyciągania wniosków na przyszłość, a wreszcie do sprawdzenia własnej wytrzymałości i możliwości. Uczył pokory i respektu względem potęgi żywiołu.

dunajec12 (43 kB)

Tu cichosza tam cicho

Po godzinie 22 przy namiotach Wikingów widoczna była jeszcze jakaś krzątanina, słychać było rozmowy i śmiechy. Ale nieco później, gdy przechodziliśmy tamtędy zastaliśmy zupełną ciszę. Andrzej stwierdził - No nie, tego to jeszcze nie było!



Dzień II - SŁODKIE LENISTWO + PRZENOSKA

Wali w garnki, trzeba iść - czyli śniadanie

O poranku taki żar lał się z nieba, że spać dłużej się nie dało. Z resztą już niebawem dało się słyszeć łoskot walenia w garnki i wrzask Królowej Teresy I, nawołującej na śniadanie. Wali w garnki, trzeba iść. Śniadanie stanowił żur wg tajemnej receptury Królowej. Receptura coś w sobie mieć musiała magicznego, choć na mnie zadziałała dość późno, bo w późnych godzinach popołudniowych, podczas powrotu zakorkowaną A4, skutkując ciężką głupawką nie do opanowania. To Wikingowie karnie ustawili się w kolejce i wśród żartów i śmiechów skonsumowali zupę wraz z dodatkami. Warto nadmienić w tym miejscu, iż konsumpcja następowała w różnych dziwnych miejscach, np. w bagażnikach.

dunajec13 (145 kB) dunajec14 (76 kB)

Niespodzianka dla Andrzeja

Tego ranka niespodzianka czekała na Andrzeja. Został uhonorowany Dyplomem za Zasługi w Upowszechnianiu Turystyki i Krajoznawstwa przez Zarząd Główny PTTK. Serdecznie gratulujemy!

dunajec15 (99 kB)

Odpoczynek na Jeziorze Rożnowskim + przenoska

Około południa powiosłowaliśmy przez Jezioro Rożnowskie, kierując się do tamy w Rożnowie. Palące słońce odbierało nieco sił, no i było dość tłoczno. Dlatego też, przyspieszyliśmy aby przeprawić się przez zaporę w Rożnowie i płynąć już spokojnie Dunajcem do Czchowa. Po wyciągnięciu kajaków na zaporę okazało się, że znalezienie miejsca ich wodowania po jej drugiej stronie wcale nie jest takie proste, gdyż znajduje się tam ogrodzony teren elektrowni i również ogrodzone prywatne posesje. Od miejscowych ciężko się czegoś dowiedzieć, zupełnie jakby nie chodzili nad rzekę. W końcu udało się odszukać przejście w płocie i przeciągnąć kajaki na brzeg rzeki, a że odległość była znaczna to niektórzy mieli podstawy aby opaść z sił.

dunajec16 (92 kB) dunajec17 (133 kB)

Po prostej do Czchowa

Dunajec po drugiej stronie zapory początkowo jest płytki i kamienisty. Liczne wypłycenia i małe bystrza czekały na nas po starcie od zapory. W dalszym biegu rzeka jest już głębsza i spokojna za sprawą cofki z Jeziora Czchowskiego. Był to dzień idealny po ciągle przeżywanych wrażeniach z dnia poprzedniego. Zatem płynęliśmy sobie spokojnie podziwiając widoki, aż dotarliśmy do przeprawy promowej w Czchowie, gdzie była nasza meta. Można rzec spływ idealny, gdyby nie ta przenoska...

dunajec18 (97 kB)

Średnia 43

A oto i na zakończenie opowieść o najstarszym i najmłodszym uczestnikach spływu, którzy jednym kajakiem przemierzali wody Dunajca. Rysiek i Adrian, bo o nich mowa, to dziadek i wnuczek. Średnia arytmetyczna ich wieku to 43. Synergię mają idealną, można by rzec prawdziwa integracja międzypokoleniowa. Współpraca w kajaku godna podziwu. Radzą sobie doskonale, Rysiek przekazuje z zaangażowaniem swoją kajakową wiedzę Adrianowi, i przeprowadzają ich bezbłędnie przez wszystkie przeszkody. Poza momentami koniecznego skupienia, różne tam toczyły się rozmowy. Dziadek tłumaczy stare, uniwersalne prawdy życiowe, wnuczek tłumaczy jakie priorytety są obecnie i co warto ogarnąć. Nie kłócą się, tylko słuchają na wzajem, argumentują, dyskutują. Każdy coś z tego ma dla siebie. Niebywały, bardzo fajny team.

dunajec19 (93 kB)

Podziękowania

Wszystkim osobom, które podczas tego trudnego spływu angażowały się w jakikolwiek sposób
w pomoc współtowarzyszom składamy najserdeczniejsze podziękowania

Katarzyna Nowaczyńska

Relacja fotograficzna - Witold Bogacz
Relacja fotograficzna - Katarzyna Nowaczyńska
Relacja fotograficzna - Basia Sokołowska
Powrót

copyright