kontur (2 kB)

wiking300. (17 kB)

Spływ kajakowy Wisłą:
na trasie:
Yacht Klub Polski Kraków - Nowe Brzesko

11.10.2020 r.

wisla01 (127 kB)
Rzeka Wisła

Program spływu:

Będzie padać...

Właściwie od początku tygodnia, w którym miał odbyć się spływ Wisłą, wielu z niepokojem zerkało na prognozy pogody. Prognozy te bynajmniej nie napawały optymizmem, co dla niektórych zgłoszonych uczestników przesądziło nawet o rezygnacji z udziału. Ranek w dniu spływu okazał się rzeczywiście mroczny i bardzo mokry, lało bowiem jak z cebra. W Yacht Klubie Polskim pojawialiśmy się na raty, część osób przyjechała prywatnym transportem, a część busem, który startował z ul. Bulwarowej. W oczekiwaniu na pozostałych uczestników, po cichu, każdy przemyśliwał strategię odzieżową z przerażeniem patrząc na strugi wody lejące się z nieba. W rezultacie na starcie spływu stawiło się szesnaścioro twardzieli, choć byli i tacy, co stojąc już na brzegu królowej polskich rzek nadal się wahali. Ale nagle, w jednej chwili deszcz zelżał, aby w końcu zupełnie ustać. Jednakże szaro-sine ciężkie niebo nad nami nie obiecywało nic optymistycznego, toteż miny uczestników, jak widać na załączonym obrazku, tęgie nie były.

wisla02 (231 kB)

Tuż przed godziną 8 zeszliśmy na wodę i odtąd nikt już o deszczu nie myślał. Delektowaliśmy się spokojem, ciszą i jesiennym krajobrazem. Przepłynęliśmy pod mostem im. kardynała Franciszka Macharskiego, po którym biegnie droga ekspresowa S7.

wisla03 (55 kB)

Po około 3-4 km dotarliśmy do Śluzy Przewóz, gdzie niestety śluzowanie okazało się niemożliwe z uwagi na zbyt niski stan wody. Należało zatem znaleźć bezpieczne miejsce, możliwie blisko śluzy aby wydostać się na brzeg i przenieść kajaki na drugą stronę.

wisla04 (109 kB) wisla05 (98 kB) wisla06 (85 kB)

Po krótkiej przerwie na przeniesienie kajaków, drugie śniadanie i inne potrzeby, ruszyliśmy w dalszą drogę. Początkowo wszyscy płynęli dość szybko obawiając się chyba powrotu aury z wczesnego poranka. Zabrakło bowiem tym razem naszego Andrzeja Neptuna, co by poczynił zwyczajowe przekupstwo i obłaskawił kogo trzeba, zapewniając tym samym dobry spływ. Niebywałe było to, że były momenty, kiedy nasz spływ przeradzał się nawet w wyścigi.

wisla07 (69 kB) wisla08 (64 kB)

Stopniowo słabnący pośpiech ustępował chęci podziwiania krajobrazów, tworów natury czy też rąk ludzkich. Szczególnie interesujące okazały się przybytki wędkarskie sklecone z kreatywności użytkowników. Sami wędkarze na brzegach dopisali, co rusz trzeba było uważać, żeby nie staranować jakiegoś spławika kołyszącego się na wodzie, narażając się tym samym być może nawet na coś gorszego niż stek inwektyw. Kiedy minęliśmy pięknie prezentujący się most kolejowy w Przylasku spływ już zupełnie zwolnił.

wisla09 (52 kB)

Kajaki łączyły się po kilka, a rozmowom, wspomnieniom nie było końca. I niósł się po rzece śmiech Królowej Teresy i Ryśkowe bajania. Czterech nowych w naszych szeregach chłopaków opowiadało o swych kajakowych podbojach w sposób tak humorystyczny, że śmialiśmy się wszyscy do rozpuku. W tym miejscu muszę również przyznać, że tak dobrze zorganizowanych uczestników jeszcze nie mieliśmy. Otóż, swoje zachcianki, których wcześniej nie przewidzieli, realizowali przy pomocy support’u na trasie spływu, co w praktyce oznaczało dostawę zachciankowego asortymentu do kajaka na wysokości Niepołomic... Cóż, pozostali patrzyli z uznaniem. Mamy nadzieję, że częściej będą nam chłopaki towarzyszyć, gdyż wnoszą falę niepohamowanej wesołości :)

wisla10 (78 kB) wisla11 (77 kB) wisla12 (89 kB)

Wiesia z Zygmuntem nawet pod prąd płynęli nam na spotkanie, gdyż tak bardzo nie chcieli zbyt szybko dotrzeć do mety. I tak czas popłynął wolno jak wiślański nurt, aż do czasu...

Deszczu nie ma, tyłek mokry

Dosłownie tuż przed samą metą, na ostatnim kilometrze, wydarzyło się coś niespodziewanego. Płynęliśmy spokojnie słuchając ciekawych opowieści naszego rycerskiego Zygmunta płynącego wraz z Wiesią tuż obok, gdy nagle do naszych uszu dobiegł głośny szum wody, który mógł świadczyć o obecności dużego bystrza. Po chwili, naszym oczom ukazały się wielkie kamienie sterczące na środku rzeki, kajak naszych uczestników, który utknął na kamieniach po prawej stronie rzeki, bokiem do nurtu i wielki, niczym na prawdziwie górskiej rzece warkocz wodny po lewej. No i jest, szybka decyzja, płyniemy na lewo (tam gdzie największa fala), w końcu zapotrzebowanie na mocne wrażenia jest zawsze. Dziób kajaka poszedł w wodę, potem się wynurzył i porwał nas potężny nurt, aż tu od prawej spora fala wdziera się do kajaka. Wiesia z Zygmuntem popłynęli na, wydawałoby się, spokojniejszy nurt, nic to jednak nie dało, bo dostali wodą z lewej. Samo bystrze fantastyczne, zapewniło słuszną dawkę adrenaliny. Daniel z Basią popłynęli pod prąd pomóc załodze kajaka, który utknął na kamieniach. Misja ta zakończyła się oczywiście sukcesem. Brawo kochani!
Już na mecie okazało się, że w zasadzie (przynajmniej ja nie zauważyłam suchych ludzi) wszyscy wysiadają z kajaków ociekając wodą. Tak czy inaczej, deszczu nie było, a tyłki i tak mokre.

wisla13 (85 kB)

Na sam koniec czekała nas pewna niedogodność. Otóż w wyniku długotrwałych opadów deszczu rozmokła nieco droga gruntowa stanowiąca dojazd do plaży, na której była meta spływu. Oznaczało to konieczność przeniesienia/przeciągnięcia kajaków ładnych kilkaset metrów w głąb lądu. To jednak betka dla naszych dzielnych panów, którzy poradzili sobie, jak zawsze, bardzo sprawnie.

wisla14 (95 kB)

Spływ Wisłą tradycyjnie uwieńczył sezon kajakowy. Pozostajemy ze śmiałymi planami na rok przyszły, licząc na to, że dane nam będzie wszystkim spotkać się na wodnych szlakach

Katarzyna Nowaczyńska

Relacja fotograficzna - Katarzyna Nowaczyńska
Powrót

copyright