Prowadzący: | Zdzisław Gardziel i Agata Karwowska |
11.05.2018 (PIĄTEK)
12.05.2018 (SOBOTA)
13.05.2018 (NIEDZIELA)
11.05 2018 słonecznego poranka, o godz. 6 rano gromadzimy się już przed Muzeum PRL-u.
Celem naszego wyjazdu jest Sobótka i Wrocław.
Z reguły punktualność wyjazdu nie jest naszą mocną stroną, ale tym razem było inaczej. Ruszyliśmy więc 6;30 autokarem prowadzonym przez znakomitego kierowcę pana Alberta. Panoramę przejazdu ubarwiały nam umajone kwieciem kwitnące akacje i jak okiem sięgnąć żółte łany kwitnących rzepaków. Mówi się, że kwiaty zwabiają zapylaczy, ale jeszcze bardziej zwabiały nasze spojrzenia, wywołując przy tym nie lada emocje.
I tak zapatrzeni w majowy wysyp zieleni i kwiatów dotarliśmy na miejsce startu pieszego Sulistrowiczki.
Przed nami - Pasmo Ślęży! RADUNIA - ŚLĘŻA I WIERZYCA.
Niebawem już po starcie okazało się, że to pasmo górskie nie będzie należało do łatwych. Duża wilgotność powietrza, strome podejścia, jeszcze bardziej strome zejścia i śliskie kamienie. Na szczęście słońce w ten dzień wzięło sobie wolne, a wiatr orzeźwiał nasze zmęczone ciała.
Natomiast przyroda zachwycała nas całym swoim pięknem. Buki o gładkiej szaro - niebieskiej korze, rozwinęły dopiero delikatne zielone liście w swoich koronach. Dęby z racji skalistego podłoża, niskie, konary grube czarne poskręcane korony pokryte delikatną świeżą zielenią. Całość sprawiała wrażenie baśniowego świata. A strzeliste sosny o rdzawo brązowej spękanej korze górowały nad całością.
Nie mniej urokliwe okazało się poszycie leśne. Wtopione w nie najrozmaitsze formy skalne porośnięte mchem, przeplatane kolorowymi pniami drzew, przenosiły nas w świat magii. Przy dźwiękach ptasich treli, z wyraźną przewagą kosów, wydawało się, ze ten las nigdy nie milknie.
I tak w pełni "napaseni" wiosennymi barwami i dźwiękami ptasich amorów, jedziemy na zasłużony posiłek do Domu Wczasowego.
Co prawda obiadokolacja do wypasionych nie należała i d...y nie urywała - ale cierpliwości...... Nocne czuwanie przy śpiewnikach turystycznych i akompaniamencie gitary, pod dyrekcją wspaniałej Agatki nie trwało długo. Właściciele Domu Wczasowego ograniczyli nam czas radości do minimum.
Pierwszą sobotnią ucztą drugiego dnia pobytu w Sobótce było śniadanie. A drugą zaś wyjazd do Wrocławia na zwiedzanie Panoramy Racławickiej.
W tym konkretnym przypadku brakuje słów, żeby wyrazić piękno. To poezja barw, przestrzeni, ruchu i detalu. Wielkie malowidło 15 x 114 m Jana Styki i Wojciecha Kossaka, oraz jego siedmiu pomocników, którzy stworzyli dzieło przenoszące widza w zupełnie w inny świat.
Również duże emocje, lecz o zupełnie innych odczuciach przedstawiał Pomnik Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Anioła Śmierci i Piety Katyńskiej - Matki Ojczyzny trzymającej w ramionach zamordowanego jeńca.
Żeby wyregulować powstałe emocje, w raz z przewodnikiem udaliśmy się do Ogrodu Japońskiego w Parku Szczytnickim. Ogromna pergola, o potężnych betonowych filarach, częściowo pokryta zielenią, daje odrobinę wytchnienia, od żaru południowych promieni słońca. Wymarzona aleja chłodu, wprowadza nas wprost do Ogrodu Japońskiego. "Ogród ten stanowi unikatowy w Europie, żywy fragment japońskiej kultury"
Udając się z ogrodu w kierunku Hali Stulecia, mieliśmy przyjemność podziwiania pokazów Fontanny Multimedialnej.
Piękne widowisko wodne zachwycało, a zarazem nie szczędziło bryzy wodnej w silnych podmuchach wiatru.
Ale żeby maraton wrażeń szybko się nie skończył ruszyliśmy na podbój Centrum Wrocławia.
Spacerując Bulwarami Odrzańskimi podziwialiśmy zabytki Wrocławia, aż dotarliśmy do samego Centrum.
I tutaj wśród zwiedzających odezwał się instynkt tropicieli krasnoludków. Akcja zakończyła się pomyślnie dla krasnoludków, gdyż z pośród ponad pięciuset, zlokalizowano zaledwie ok. dziesięciu.
Po zakończonej trasie zwiedzania z panem przewodnikiem, następuje czas wolny. A skoro kuszących ofert nie brakuje, daliśmy się ponieść pokusom.
Po zaspokojeniu niektórych z nich, ruszyliśmy w drogę powrotną do Sobótki na kolację "niezapomnianych smaków".
Przy ostatnich promieniach słońca wyruszyliśmy już okrojoną grupą, na poznanie Rynku Sobótki i pobliskich okolic. W półmroku , polną drogą, w towarzystwie latających nietoperzy, które wyruszyły na żer, wracamy do bazy noclegowej. A kiedy słońce zupełnie znika z nieba, przychodzi czas na nocną zmianę. Wtedy biesiadnicy wychodzą ze swoich pokoi, zwabieni dźwiękami muzyki na tarasie.
Muzyka zawsze zwabia zainteresowanych. I tak zgromadzeni pod gwiaździstym niebem, w mrokach nocy rozświetlonych światłem latarni, dzielimy się przyjaźnią, zabawą i "dobrem narodowym".
Dzień trzeci niedzielny rozpoczynamy poranną mszą o godz 7 tzw. ucztą duchową.
Po niej następuje uczta śniadaniowa, po której z kolei udajemy się do Niemczy.
Każdy indywidualnie zainteresowany Bogactwem Niemczy, delektuje się na własny sposób.
Akurat zachwyt tym miejscem trwał krótko i wyruszyliśmy do Arboretum w Wojsławicach.
W 60 hektarowym ogrodzie, w którym królują różaneczniki i azalie, liliowce, bukszpany oraz drzewa i krzewy, zachwycają paletą barw, kształtów i różnorodnością tworząc prawdziwą rajską krainę. Niezwykłe fascynujące cuda natury.
I tacy oszołomieni pięknem pięciogodzinnego zwiedzaniem, wróciliśmy do autokaru zaopatrując się wcześniej w rośliny tam eksponowane do sprzedaży.
Wycieczka tak piękna i pełna wrażeń że brakuje pięknych słów, żeby to wyrazić w podziękowaniu. Pozostaje tylko serdeczne DZIĘKUJĘ dla Zdzicha i Agaty za możliwość zobaczenia i dotknięcia tych cudów natury.
Zachwycona turystka !!!!
Dziękuję za wspaniałą wycieczkę i super atmosferę.
Doskonale zorganizowana, można było pochodzić, Radunia - Śleża-Wierzyca i pozwiedzać Wrocław - Panorama Racławicką /niezapomniane wrażenia/.
Wrocław z przewodnikiem -/frekwencja 100 %/.
Wojsławice - Arboretum - magia kolorów, 64 ha radości. Wszyscy dobrych humorach, nikt się nie zgubił, Ala była na czas, jednym słowem wycieczka była U D A N A i już !!!!!!
Bogusia
W Wojsławicach, koło Niemczy ogród zobaczyć chciałam, dlatego wcześnie rano w niedzielę do Wrocławia z Krakowa pojechałam.
Wcześniej już Agatka o różanecznikach, czereśniach prosto z drzewa, liliowcach nam opowiadała a Stefan,stały bywalec w ogrodzie, przygotował historię o tamtejszej przyrodzie. Połączenie z Wrocławia nawet niezłe było,moja jazda busem skończyła się spotkaniem z wycieczkowym autobusem. Grupa zwiedzała Niemczę, ja do niej dołączyłam i swoją obecnością niektórych mocno zdziwiłam. Na miejscu w Wojsławicach Stefan nas w temat wprowadził a potem każdy chodził gdzie wzrok i węch go prowadził. Wrażeń było bez miary: wokół bogactwo kolorów, zapachów, można było dotykać roślin i usiąść na trawie lub leżaku, odurzyć się wonią ziół, z drzew zjeść czereśnie, które się różowiły, poczytać horoskopy, kamienie w kamieniołomie też ciekawe były.
Na koniec, jak wisienka na torcie, stara część ogrodu do zwiedzenia została. Tam barw był przesyt, ściany kwiatów wokół. Ech, długo nie zapomnę takiego widoku! Warto było wstać przed czwartą rano, by spotkać się w arboretum z Grupą z Wierchu zadowoloną i roześmianą.
Jadwiga
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
11.05.2018 | Sulistrowiczki – Przełęcz Słupicka - Radunia | S.20 | 8 | Tak |
11.05.2018 | Radunia – Tąpadła – Polana z Dębem – Slęża | S.20 | 6 | Tak |
11.05.2018 | Ślęża – Rozdroże p. Kamiennym Krzyżem – Przełęcz Dębowa - Wieżyca | S.20 | 4 | Tak |
11.05.2018 | Wieżyca – Przełęcz Pod Wieżycą (schronisko) - Sobótka | S.20 | 3 | Tak |
RAZEM | 21 |