kontur (2 kB)

SŁOWACKIE TATRY WYSOKIE

30 sierpnia 2014 r.

Chata Pri Zelenom Plese – Sedlo Pod Svištovkou – Skalnata Chata – Tatranská Lomnica
/Magistrala Tatrzańska/

Linia
Prowadzący: Zdzisław Gardziel
Linia Tatry Słowackie

Sedlo pod Svištovkou - (pol. Rakuski Przechód) - 2023 m – przełęcz w słowackich Tatrach Wysokich w długiej grani opadającej na północny wschód z Małego Kieżmarskiego Szczytu. Przełęcz oddziela Rakuską Czubę (Veľka Svišťovka) na północnym wschodzie od Rakuskiej Kopy (Svišťov hrb) Przez Rakuski Przechód prowadzi szlak Magistrali Tatrzańskiej z Doliny Łomnickiej do Doliny Zielonej Kieżmarskiej. Przełęcz jest najwyżej położonym punktem na całe trasie Magistrali Tatrzańskiej. Nazwy przełęczy pochodzą od Rakuskiej Czuby. Polska nazwa tych i innych sąsiednich obiektów wywodzi się od wsi Rakusy. Wiąże się to z faktem, że mieszkańcy Rakus mieli dawniej pastwiska w Dolinie Kieżmarskiej.

Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim –( słow. chata pri Zelenom plese) usytuowane jest w Dolinie Zielonej Kieżmarskiej, położone nad brzegiem Zielonego Stawu Kieżmarskiego, na wysokości 1551 m n.p.m. Bywa bardzo oblegane przez turystów, rowerzystów, taterników i narciarzy. Jest czynne przez cały rok. Historia schroniska sięga okolic 1880 roku. Schronisko dysponuje 54 miejscami noclegowymi, w pokojach dla od 2 do 12 osób. Dostępne są również dwie jadalnie i kuchnia turystyczną.

Schronisko Łomnickie (słow. Skalnatá chata) w pobliżu Łomnickiego Stawu w Dolinie Łomnickiej, położone na wysokości 1751 m n.p.m.
Początki schroniska datuje się na rok 1841, utworzono tu wtedy skalną kolebę służąca jako schronienie dla turystów, znajduje się ona na tyłach dzisiejszego schroniska. Regularnym schroniskiem chata stała się w 1914 r., kiedy to rozbudowano ją i przebudowano. Schronisko dysponuje dziś 4 miejscami noclegowymi.

Tatry Wysokie

Tatry - Wielka Świstowa

Szkoda, że to już ostatnia wycieczka tatrzańska w tym sezonie organizowana przez KTG „WIERCH”. Przyroda rządzi się własnymi prawami, dni coraz krótsze, więc i my turyści musimy dać trochę wytchnienia Tatrom. Miło było się spotykać na tatrzańskich szlakach, przemierzać je wspólnie, poznawać często nowe, jeszcze nie przewędrowane przez niektórych uczestników trasy.

Tą wyprawą zakończyliśmy wędrowanie Magistralą Tatrzańską - szlakiem czerwonym. Osobiście trasa od Zielonego Stawu Kieżmarskiego, przez Przełęcz pod Świstową do Łomnicy - urzekła mnie.

Po pierwsze:
Sprzyjała nam wyśmienita pogoda, nie było gorąco a chłodny wietrzyk chłodził nas, chwilami pokazywało się słońce. Taką aurę doceniliśmy tym bardziej, że rano na trasie od Krakowa do granicy, towarzyszył nam deszcz.

Po drugie:
Na każdym etapie wędrówki były piękne widoki, widoki…, może czasami kradzione chmurom i mgle, ale przez to piękniejsze.

Po trzecie:
Spojrzenie z góry na Dolinę Kieżmarską, na schronisko i zielone jeziorka (raczej szmaragdowe) - to niezwykły widok, zwłaszcza gdy w tafli wody odbijały się okoliczne szczyty. Widząc to, stwierdziłyśmy z koleżanką, że mamy wielkie szczęście, iż jest nam dane coś takiego oglądać i przeżywać. Przyszło mi na myśl takie porównanie, że również w oczach każdego turysty zapatrzonego na góry, jak w tych jeziorkach, można dostrzec takie odbicie. Dlatego dla tych chwil i widoków ciągle tutaj się wraca i ta magia gór - przyciąga.

Szczyt Łomnicy był schowany w chmurach, ale i tu w dolinie pod szczytem, wrażeniu niezwykłości nie było końca.
Czerwone wagoniki kolejki, wyjeżdżające z ostatniej stacji na sam szczyt, na wiszących linach, powoli,.. powoli,.. tajemniczo… znikały we mgle. Na szczęście, po chwili wyłaniały się kolejne i zjeżdżały w dół.
Duże zainteresowanie wśród turystów wzbudziło drewniane, klimatyczne schronisko „Skalnata Chata”, położona poniżej nowoczesnych budynków stacji kolejki. Ściślej mówiąc, zainteresowanie wzbudził jego właściciel Laco Kulanga, który przez 40 lat nosił do schronisk, jako tragarz, potężne ciężary. Obecnie na emeryturze służy dalej turystom właśnie w tym schronisku. Tablica ustawiona przed budynkiem przedstawia jego pracę, a także rekordy wagowe wnoszonych towarów.

Pozwoliłam sobie spisać moje refleksje zaraz po przyjeździe z wycieczki. Pewnie każdy będzie pamiętał coś innego, co go zaciekawiło na tym wyjeździe. Jakieś przeżycie, pokonanie własnych słabości, coś miłego i mam nadzieję, że schowa to w pamięci i z wielkim sentymentem będzie wracał do tego dnia.
Bardzo dziękuję przodownikom - Zdziskowi i Andrzejowi - którzy przygotowywali, prowadzili i pokazywali ten piękny świat. Czekamy na ciekawy przyszły rok!

Agata Karwowska

Linia
Relacja fotograficzna - Agata Karwowska
Relacja fotograficzna - Zbigniew Sieja
Relacja fotograficzna - Ela Czader
Linia
Powrót
copyright