kontur (2 kB)

"Beskid Wyspowy - Śnieżnica"
11.12.2010 r.

Linia
Prowadząca: Jan Ślazik - Przodownik GOT
Pogoda: zimowa

Zimowy las

11 grudnia odbyła się nadprogramowa, a zarazem ostatnia w 2010 roku wycieczka zorganizowana przez Klub Turystyki Górskiej "Wierch"

Celem naszego sobotniego wypadu była Śnieżnica w Beskidzie Wyspowym.
W mroźny poranek jedziemy (36 osób) w kierunku Kasiny Wielkiej. Podróż umiliła nam uroczystość-dwie nasze turystki obchodziły swoje urodziny. Autokar musiał się zatrzymać żeby każdy mógł złożyć życzenia solenizantkom i delektować się wspaniałym ciastem upieczonym przez mamę Alicji oraz słodyczami Aleksandry.

Na trasę wyruszamy niebieskim szlakiem spod dawnego dworca PKP Kasina Wielka, którego nieczynne perony służą teraz za parking Stacji Narciarskiej "Śnieżnica".

W śniegu stromą leśną ścieżką podchodzimy na szczyt, częściowo wzdłuż stoku narciarskiego po którym szusują narciarze i snowboardziści. Na wierzchołku Śnieżnicy (1006m) pod krzyżem mimo wiatru i padającego śniegu, wśród pięknie ośnieżonych drzew - długa sesja fotograficzna.

Ze szczytu schodzimy odcinkami lasu, które nazywają się: Miśkowce, Burdziany, Na Huciu, Zrąb i wstępujemy do Młodzieżowego Ośrodka Rekolekcyjno-Rekreacyjnego. W jednym z budynków na jadalni mamy dłuższy odpoczynek. Jest czas na wypicie gorącej herbaty, zjedzenie przyniesionych z domu kanapek i przybicie pieczątki Ośrodka w książeczkach GOT.

Tutaj Prezes Hutniczego Oddziału PTTK E. Halo uroczyście wręczył Elżbiecie i Alicji Szala zdobyte Odznaki 75 lat PTTK. Po odwiedzeniu Kaplicy Matki Boskiej Śnieżnej idziemy w padającym śniegu na przełęcz Gruszowiec, która rozdziela stoki Śnieżnicy i Ćwilina.

Już z daleka przez polanę Mocurową widać czekający na nas autokar przy Barze pod Cyckiem. Odjeżdżamy z przełęczy w zamieci śnieżnej pełni wrażeń po niezbyt męczącej 5-cio godzinnej zimowej wycieczce.

Z turystycznym pozdrowieniem - Janek Ślazik

Linia

ŚNIEŻNICA (1006 M N.P.M.), BESKID WYSPOWY

TRASA:
Kasina Wielka (PKP) - Śnieżnica (1006 m n.p.m.) - Schronisko na Śnieżnicy (MORek) - Przełęcz Gruszowiec

OPIS:
Zima w tym roku zawitała dość wcześnie, sprawiając tym ogromną radość pasjonatom białego szaleństwa - wszak ubiegłoroczne oczekiwanie na śnieg przeciągnęło się właściwie przez cały grudzień. A w tym roku niespodzianka... Już tydzień temu ruszyły pierwsze wyciągi narciarskie, także i ten znajdujący się na północno-zachodnich stokach Śnieżnicy. Oczywiście nie mogłem się oprzeć tym faktom i wybrałem się tu 4 grudnia, by rozpocząć swój sezon narciarski 2010/2011. Stok narciarski na Śnieżnicy, choć uznawany jest za średniotrudny, umożliwia wyśmienitą jazdę zarówno dla początkujących jak i wytrawnych narciarzy. Trasa zjazdowa o długości prawie 1400 metrów, prowadzona jest w całości w lesie, co polepsza jej parametry zjazdowe, a funkcjonująca tu krzesełkowa czteroosobowa kolejka linowa o długości 1100 m, zapewnia dość szybki wyjazd na stację górną, bo w niespełna 7 minut.

Nartostrada

Dopisująca zimowa aura była malowniczym tłem nie tylko dla narciarstwa, ale również dla wycieczki trekkingowej, na którą wybraliśmy się w sobotę 11.12.2010 r. Rozpoczęliśmy ją u stóp Śnieżnicy, właśnie nieopodal dolnej stacji wyciągu narciarskiego w Kasinie Wielkiej, na wysokości 570 m n.p.m. przy przystanku PKP. Przystanek ten wraz z budynkiem był stacją dla najwyżej położonej w Polsce linii kolejowej Chabówka-Nowy Sącz. Od czasu zamknięcia tej linii w 2005 roku stracił on swą dotychczasową funkcjonalność. Znajdujący się tu XIX-wieczny budynek stacyjny wielokrotnie stanowił scenerię dla filmów m.in. Karol - człowiek, który został papieżem, Lista Schindlera, Boże Skrawki, Szatan z siódmej klasy (wersja z 2006 r.), czy Katyń.

Stąd właśnie rozpoczynamy naszą wędrówkę, kierując się szlakiem niebieskim, biegnącym początkowo w bliskiej odległości od stoku, a później wchodzącym bezpośrednio na jego skraj. Idziemy właściwie po samym stoku, "pod prąd" szusujących narciarzy, a brak jakichkolwiek barier ochronnych oddzielających korytarz stoku narciarskiego od szlaku turystycznego wyzwala w świadomości poczucie zagrożenia. Przez chwilę wydawało mi nawet, że zeszliśmy ze szlaku, ale po chwili zorientowałem się po znakach na drzewach, że jednak nie. Niemniej jednak docieramy szczęśliwie do górnej stacji narciarskiej, gdzie chwilę zatrzymujemy się w "filii" karczmy wybudowanej przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego. Można tu odpocząć i posilić się specjałem ze stanowiska grillowego, czy też ugasić pragnienie.

Od tego miejsca szlak staje się już bardzo łagodny, a wędrówka przeobraża się w turystyczną przechadzkę, w śnieżnobiałej, leśnej scenerii. Czar, jakim ogarnia nas teraz Śnieżnica, wynika chyba z rozłożystości jej szczytu, a właściwie trzech niemal równej wysokości wierzchołków, za przyczyną których zdobywana przez nas góra nazywana jest czasem Widlatą Górą lub Widlakiem, zwłaszcza przez miejscową ludność. Jednakże jej oficjalna nazwa - Śnieżnica - również ma swoje uzasadnienie, gdyż na jej stromym, północnym stoku, pod najwyższym wierzchołkiem, aż do później wiosny utrzymuje się bielejący z daleka w leśnym, podszczytowym zagłębieniu spory płat śniegu. Urokliwość tej góry dobitnie ujął w 1813 roku podróżnik Jan Nepomucen Rostworowski w słowach: "Jako róża jest najpiękniejszą i najwonniejszą z kwiatów, tak i tę górę można uznać za najpiękniejszą ze swego układu, jako i z widoków i pięknego spaceru. Dzieli się na trzy cyple podobne do wyniosłych piramid. Wszedłszy na górę bawi oko kontrast zabawny. Stanąwszy na jednym cyplu, z drżeniem spogląda się na przepaść straszną pod nogami zarosłą lasem; stamtąd najwyższe drzewo jodłowe zdaje się być nie wyższym nad wzrost człowieka. Spojrzawszy na drugą stronę spostrzega się trzy żyzne doliny i trawą wysoką porosłe i podchodzące pod spód góry Ćwilina, przy którym leżą wsie Pożyczki i Jurków w pięknym położeniu oblane rzeką.... Środkowy cypel jest najciekawszy ze wszystkich dla obszernych skał, którymi jest otoczony z strony góry najspadzistrzej. Te skały podobne są wałom murowanym i bastionom...".

Gdzieś na szlaku - Śnieżnica czaruje.

Idziemy, idziemy, idziemy i dochodzimy do umieszczonej na drzewie tabliczki z napisem "Śnieżnica 1006 m n.p.m.", od której szlak skręca w prawo i biegnie już w dół zbocza. My jednak wiemy, że nie jest to jeszcze właściwy wierzchołek Śnieżnicy. Trzeba przejść jeszcze niewielki kawałek, nie zmieniając kierunku dotychczasowego marszu, do miejsca, gdzie stoi wysoki drewniany krzyż i kamień graniczny z 1789 r. Tam właśnie znajduje się najwyżej położony punkt na Śnieżnicy - główny wierzchołek o nazwie Na Budaszowie sięgający wysokości 1007 m n.p.m. (dwóm pozostałym położonym nieco dalej na wschód przypisane zostały nazwy: Wierchy i Nad Stambrukiem). Szczyt Na Budaszowie jest wokół całkowicie zarośnięty i z tego powodu nie ma na nim żadnego punktu widokowego. Na znajdującej się tu niewielkiej polance daje się we znaki dość porywisty wiatr, zwiewający kaptury z głów i zamiatający śnieg z gruntu. Postanawiam przejść jeszcze kilkanaście metrów na północ do legendarnej wychodni skalnej, poniżej której znajduje się częściowo zasypana jaskinia zwana Piwnicą. Wejście do niej trudno znaleźć, gdyż ukryte jest w gęstych buczynach. Związana z nią legenda mówi, że znajduje się w niej tunel prowadzący aż do góry Grodzisko. Podobno jeden z dawnych właścicieli ziemskich tych terenów, niejaki Pieniążek, miał zamiar zbudować most łączący Śnieżnicę z Ciecieniem udał się do wróżki Siwulki pod Babią Górą, która poleciła mu najpierw rozciągnąć jedwabny sznur między tymi górami. Zamiar się nie udał, gdyż pasterze przecięli sznur.

Wychodnia skalna znajdująca się kilkanaście metrów na północ od wierzchołka Na Budaszowie.

Wracamy z powrotem na szlak i schodzimy w kierunku I. Po jakimś czasie odbijamy nieco w bok od niebieskiego szlaku do założonego w 1928 roku Młodzieżowego Ośrodka Rekolekcyjnego. Na terenie tego ośrodka funkcjonuje Stacja Turystyczna Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, będąca rodzajem schroniska turystycznego. Tutaj odpoczywamy, posilamy się, podbijamy pieczątki pamiątkowe, itd.

Na terenie Młodzieżowego Ośrodka Rekolekcyjnego (w skrócie MORek) zwiedzamy jeszcze drewniany kościółek z kaplicą o typowo góralskim wystroju. Ze znajdujących się tu najcenniejszych pamiątek i darów wyróżniają się podarowane przez Ojca Świętego: kamień węgielny cegiełka z otwarcia Drzwi Świętych Bazyliki św. Piotra na Watykanie i Obraz Matki Bożej Śnieżnej (Santa Maria Maggiore) z Rzymu. Wielką pamiątką z przedwojennej kaplicy jest rzeźbione drewniane tabernaculum oraz drewniany krzyż z wieży tejże kaplicy. Pięknym dziełem i cennym darem jest też Droga Krzyżowa, malowana na szkle a ofiarowana przez zakopiańską artystkę Ewelinę Pęksową.

Z ośrodka wychodzimy główną bramą na zielony szlak, który niebawem łączy się z niebieskim i schodzimy do przełęczy Gruszowiec. Po drodze mijamy piękne, rzeźbione w drewnie stacje drogi krzyżowej i kapliczkę. W miarę schodzenia ze Śnieżnicy las rzednieje, dzięki czemu po drugiej stronie przełęczy Gruszowiec ukazuję się przed nami równie okazała góra Ćwilin. Tam już dziś niestety nie pójdziemy. Daje się zauważyć nadchodzący zmierzch. No cóż, w Gruszowcu, na parkingu przy przystanku autobusowym, obok baru o zagadkowej nazwie - "Pod Cyckiem", czeka na nas autokar. Wracamy do Krakowa.

Czy wycieczka była udana? Hmm... nawet bardzo. Dopisała pogoda, ale przede wszystkim i jak zwykle towarzystwo, z którym dobrze i miło było znów wędrować.

Marek Szala

Linia
Relacja fotograficzna - Ewa Skrzyńska
Relacja fotograficzna - Marek Szala
Relacja fotograficzna - Renata Martemianow
Relacja fotograficzna - Zbyszek Sieja
Relacja fotograficzna - Maciej Stokaluk
Linia
Powrót
copyright