Kierownik wycieczki: | Jacek Wiechecki |
Rabka - Zdrój, Śmietanowa - Pod Luboniem
– Pod Luboniem -
- Schronisko PTTK na Luboniu Wielkim -
- Pod Luboniem -
- Rabka-Zdrój, Zaryte
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
30.03.2025 | Rabka - Schronisko PTTK na Luboniu Wielkim | BW.05 | 11 | Tak |
30.03.2025 | Schronisko PTTK na Luboniu Wielkim - Rabka-Zdrój, Zaryte | BW.05 | 4 | Tak |
RAZEM | 15 |
Klub Górki Wędrowcy w niedzielny poranek 30.03.2025 r wyruszył na zdobywanie Lubonia Wielkiego. Wyruszyliśmy w trasę niebieskim szlakiem graniowym.
Pogoda była znakomita na wędrówkę – bez wiatru i deszczu (wbrew wcześniejszym prognozom). Towarzystwo zachwycało się urokami miejsca robiąc przerwy na trasie.
Pomimo słabej widoczności (mgły nad dolinami) wyprawa była bardzo udana. Spotkanie z wiosną, śpiew ptaków i znakomite powietrze zdecydowanie dobrze wpłynęły na nastroje uczestników wyprawy. W południe rozpaliliśmy ognisko koło schroniska na Luboniu Wielkim (wys.1022 m n.p.m.),
przy którym raczyliśmy się kiełbaskami serwowanymi przez przodownika wyprawy.
Jacek przypomniał nam też dzieje tego wiekowego schroniska,
Pojawiła się koncepcja umilania wędrówek grą na ukulele.
Do grupy Wędrowcy przyjęto także uroczyście Małgorzatę.
Jedna z uczestniczek wyprawy – Beata - została w schronisku na Luboniu Wielkim na dłuższy pobyt, a reszta grupy zeszła do Rabki Zaryte. Mieliśmy okazję powędrować przez Rabkę, ścieżką wzdłuż rzeki ok. 1,5 km, bo grupie Wędrowcy nigdy dość wędrowania…
Wejście do busa na parkingu koło Teatru „Rabcio” nie było ostatnim etapem wycieczki na Luboń Wielki.
Stwierdziliśmy, że na koniec wędrowania warto zasmakować specjałów miejscowej kuchni. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Krzeczów w Karczmie pod Dębem.
Zamówiliśmy bardzo różnorodne jedzenie: oscypki, kwaśnicę, placki ziemniaczane, ciasto, lody. Wszystko było smaczne i przygotowane ze składników dobrej jakości. Karczma jest laureatem plebiscytu Orły Gastronomii i wcale nas to nie zdziwiło. Jest ich za co nagradzać! Najedzeni, zdrowo zmęczeni po przejściu 20 km, pojechaliśmy do Krakowa umawiając się już na kolejne wyprawy z Klubem Górskim Wędrowcy.