Kierownik wycieczki: | Jacek Wiechecki |
Na początek informacja - turyści mili, Wreszcie w tym roku, „Wędrowcy” się obudzili. Już w styczniu miał być wyjazd, lecz stwierdzam ze smutkiem, Że niestety, zakończył się z mizernym skutkiem. Wyjazd nie doszedł do skutku - powód był ten, Że już na starcie, pod szkołą, nasz „bus was broken”. (Czyżbym znał angielski? Nie wierzę! O rany, Zamiast pisać zepsuty, ja piszę „złamany” …) Ta idea, „Wędrowcom” od lat już jest bliska, W zimie zawsze robimy - „Tatrzańskie Schroniska”. Często się powtarzam, ale to rzecz znana, By chodzić po Tatrach, trzeba wyjechać z rana. Większość turystów miejsce docelowe zna, Dojazd pod Zverovkę, ponad trzy godziny trwa. Dzisiaj plan wycieczki, jest niezbyt bogaty, Pójdziemy czerwonym, do Tatliakowej Chaty. Gdy patrzymy z parkingu, po prawej się chowa, Pasmo Salatynów i góra Brestova. Z parkingu Rohace-Spalena wyruszamy, Niezbyt długi odcinek trasy przed nami. Wszystkim zainteresowanym zaznaczę, Że stąd można pójść, na obydwa Rohacze. W drugą stronę od parkingu leży też blisko, Chata Zverovka - kolejne dziś schronisko. Już wspomniałem, start z parkingu - szlak jest przetarty, Tylko Andrzej i Lucyna wybrali narty. Idziemy zielonym - Koleżanko, Kolego, Potem dochodzimy, do szlaku czerwonego. Szlak wiedzie środkiem drogi i często się zdarza, Że z lewej lub z prawej, mijamy narciarza. Widać mnóstwo śniegu, wszystko wkoło otula, Dochodzimy do Razcestia - to Adamcula. Z Adamculi, tylko pół godziny do celu, Przy tej pogodzie, w trasie turystów jest wielu. Gdy czerwonym powoli, do celu zmierzamy, Pośrodku trasy, z lewej szczyt Lysec mijamy. Chociaż w kopnym śniegu, źle się maszerowało, Dojście do Tatliakowej, dwie godziny trwało. (Tutaj, na brzegu Rohacskoho potoku, Była już „utulnia” w dziewiętnastym wieku. I dalej, w tym miejscu historia była taka, Że powstało schronisko, z pomysłu Tatliaka. Zadbał o schronisko, „pamiętliwi” więc byli, Jego obelisk, tuż przy Chacie postawili. W całych Tatrach, Niemcy dużo zła zrobili, Tatliakową - w 45. też spalili. Po wojnie, chata odbudowana była, Ale dwukrotnie lawina ją niszczyła.) To ma być schronisko? To chyba jakieś żarty, W okresie zimowym, ten obiekt jest „zawarty”. Za to, Słowakom należy się nagana, Chata jest zamknięta, śniegiem zasypana. Dlaczego zamknięta, jakie są przyczyny? Może tu zbyt często, schodzą z gór lawiny. (Z boku przy Chacie, stoi obiekt „nieznany”, Różowy Toy-Toy, do połowy zasypany …) Za to szczytów wkoło mnóstwo … Z podziwem patrzę, Na Wołowiec, Rakoń i oba Rohacze. A, jaka była wszystkich zadziwiona mina, Gdy czterech gości, na Wołowiec się wspina … Widać, że szlaki w Tatrach są znowu otwarte, Zdobyć Wołowiec, trzeba wykazać się hartem! Ja raczej bym nie wyszedł, ale to nie ważne, Lecz w tych warunkach zimowych, czy to rozważne? (Ostatnio w Tatrach, bardzo dużo się działo, Wszystkie szlaki i drogi mocno zasypało. Nawet „najstarszy góral”, tego nie pamięta, By kiedyś droga na MoKo, była zamknięta. W tym roku, można było zawieść się srodze, Lawina z Świstówki, zmiotła wszystko po drodze. Na takie warunki, mieli pomysł taki, Pozamykali wszystkie tatrzańskie szlaki. Słowacy w tym względzie, też nie odstawali, Szlaki pozamykali - lawin też się bali.) W ostatnich dniach, pogoda się poprawiła, Dlatego dzisiejsza wycieczka się odbyła. Mamy też „nowy” problem, każda pani to wie, Schronisko jest zamknięte, a sikać się chce … Zejście z trasy do lasu, tego doświadczamy, Że w głębokim śniegu, po pas się zapadamy. „Chłop” nie ma problemu, do kobiet mam pytanie, Jak w głębokim śniegu, „załatwić” sikanie? W tym śniegu, trzeba kombinować niesłychanie, „Mam mokre podwozie!” - jest już nowe zdanie … Wracając ze schroniska, patrzymy na boki, Bo w słońcu pokazują się cudne widoki. Idziemy wolniej, rozglądamy się dokoła, Z lewej widać Banikov, Spalenę, Pachoła. Lecz drogę powrotną szybko pokonujemy, Idziemy do Zvierovki - tak decydujemy … Na piętnastą, każdy do busa dochodzi, Jedynie „student” Janek, ponownie zawodzi. Jednego brakuje, by pozbyć się „manka”, Jacek wyrusza, na poszukiwanie Janka. I kiedy Jacek, do różnych knajp zachodzi, To Janek w tym czasie, do busa przychodzi! Całemu zamieszaniu, winny się nie czuje, Bo „kwadrans studencki” przecież obowiązuje … I choć „kwadrans studencki”, już dość dawno minął, Janek się odnalazł, a Jacek zaginął … Ale to już koniec, „poszukiwawczej akcji”, I jednak - tej „pożal się Boże” - atrakcji. Jest już cała grupa, do odjazdu gotowa, Więc bez problemu, dojeżdżamy do Krakowa. Gdy ruszaliśmy i wracamy - świecą gwiazdy, Tak kończą się niestety, dalekie wyjazdy! Może planów w Oddziale, Jacek nie zaburzy, Gdy Ziarską Chatę, za dwa tygodnie powtórzy! Waldemar Ciszewski - 11.02.2023 r. |