kontur (2 kB)

wedrowcy3 (95 kB)

Kraczonik – Beskid Sądecki

Najwyższy szczyt Gór Leluchowskich

1.04.2023

Linia
Kierownik wycieczki: Agata Wdowiarz i Adam Gaweł

sadeck1i (206 kB) Linia

Trasa górska:

Leluchów - Kraczonik - Wojkowa - Obrućne - Leluchów
(7:00 h - 22 km, suma podejść 800 m)

Najwyższy punkt – Kraczonik – 936 m n.p.m.

Linia trasa-sadecki (108 kB)

Ciekawe miejsca w najbliższej okolicy szlaku:

Linia

Obrucne - Dubne - Wojkowa - Obrucne - Obrucne 1.04.2023

Data
odbycia
wycieczki
Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
1.04.2023 Obrucne - Dubne BZ.09 11 Tak
1.04.2023 Dubne - Wojkowa BZ.09 4 Tak
1.04.2023 Wojkowa - Dubne BZ.09 8 Tak
1.04.2023 Dubne - Leluchów BZ.09 3 Tak
RAZEM 26  

Kraczonik (936, 933 m n.p.m.)

sadeck2 (77 kB)

Szanowni Państwo, Klub Turystyki Górskiej „Wędrowcy” Hutniczo–Miejskiego Oddziału PTTK w Krakowie, zaprosiły na wycieczkę w Gór Leluchowskich z wielką przyjemnością. Dwuwierzchołkowy szczyt w południowej części Gór Leluchowskich w Paśmie Dubnego - najwyższy szczyt pasma. Wznoszący się około dwa kilometry na północ od granicy polsko - słowackiej na wysokości Leluchowa oraz na wschód od doliny Popradu. Ten drugi wierzchołek często zaznaczany jest jako Kraczoń (933 n.p.m.). Od tej dwuwierzchołkowej góry odchodzi na północny-zachód mały grzbiet, z kulminacją w szczycie Pieronka (833 m n.p.m.). Z stoków (zachodnich) Kraczonika spływają dopływy Popradu: Potok Zimne, Kraczoników Potok i Kraczoń, zaś na południe spływają liczne potoki, będące dopływami potoku Smereczek, który ostatecznie dopływa do Popradu. Cały wierzchołek jest skalisty, z dość stromymi stokami, można tutaj zauważyć skały piaskowcowe. Wizyta w lesie to czas spędzony w poczuci natury, ucieczka od hałasu oraz zgiełku miasta. To również niższa temperatura wiosną, więcej cienia oraz co najważniejsze duża ilość świeżego powietrza. Kraczonik objęta jest ochroną w postaci Popradzkiego Parku Krajobrazowego, o powierzchni 52 000 ha, który został utworzony w 1987 roku. Ochroną objęte są między innymi źródła wód mineralnych (szczawy), buczyna karpacka oraz inne ciekawe gatunki flory i fauny. Masyw Kraczonika jest zalesiony i nie przedstawia żadnych walorów widokowych. Na szczycie Kraczonika wręczono zdobyte odznaki GOT dla Kol: Annie Milde i Damianowi Milde pierwsze odznaki turystyki górskiej.

Linia

Na Kraczonik
czyli
Runda po Górach Leluchowskich

Tym razem jedziemy w rejon zupełnie mi nieznany. Gdy pierwszy raz zobaczyłem, że Wędrowcy organizują wycieczkę na Kraczonik, musiałem sprawdzić, gdzież taki pagórek się znajduje. I faktycznie straszne odludzie, ale takie odludzia mają swój urok. W sumie to byłem zdziwiony, że na trasie spotkaliśmy innych turystów. A spotkaliśmy! Może tak jak ja, zdobywali szczyt do Diademu Polskich Gór? Ale to było potem. Na razie dojeżdżamy busem do Leluchowa. O dziwo miejscowość tętni życiem. Jest to życie targowe. Ponieważ Leluchów leży na granicy ze Słowacją, nasi południowi sąsiedzi, najwyraźniej nie przerażeni putinflacją, zjeżdżają się tu na zakupy. My jednak jedziemy dalej, tak gdzieś do połowy wsi, gdzie niebieski szlak skręca na północ i zaczyna wspinać się po zboczu Kraczonika. Mimo że już kwiecień, wiosny to tak nie za bardzo widać. Coś tam powoli zaczyna rozkwitać, ale u góry znajdujemy jeszcze płaty śniegu, a tam gdzie śniegu już nie ma, to dlatego, że przerodził się w błoto. Dramatu jednak też nie ma. Bywało znaaacznie gorzej! Szlak z początku łagodny, robi się znacznie stromszy. Stawka bardzo się rozciągnęła, ale każdy swoim tempem w końcu osiąga Kraczonik. Tam spotyka się cała… no, może prawie cała grupa, bo Michał oczywiście już gdzieś poleciał. Jak zwykle zobaczymy go dopiero popołudniu przy busie . Na szczycie standardowa sesja zdjęciowa przy tabliczce i krótka uroczystość. Gienek wręcza zdobywcom odznaki GOT. Ponieważ wierzchołek jest zalesiony i widoki stamtąd żadne, szybko ruszamy dalej, by mijając po drodze niewyróżniające się niczym szczyty Zimne i Dubne, dotrzeć do połączenia ze szlakiem żółtym. Tym to, łagodnie opadającym w dół szlakiem dotrzemy do Wojkowej. Tam znajduje się najciekawszy punkt naszego programu. Cerkiew św. św.Kosmy i Damiana – dawna łemkowska cerkiew greckokatolicka, po 1947 przejęta przez Kościół rzymskokatolicki. To, że ten punkt programu jest najciekawszy to wielka zasługa Władka. Władek już chwilę temu wyrwał do przodu, teraz, zorganizowawszy wcześniej otwarcie cerkwi, czeka na nas, by wsączyć nam do głów choćby odrobinę wiedzy z zakresu historii, kultury, etnografii, architektury i Bóg wie czego jeszcze. Napisałem odrobinę, bo mimo że Władek ma wiedzę bardzo rozległą i usystematyzowaną, to wiem, jak niewiele z tego zostaje w „niewytrenowanych” umysłach. Ja zapamiętałem, że dach cerkwi jest namiotowy . Dzięki, a jak kto woli, z winy Władka, w cerkwi spędzamy sporo czasu i jeśli mamy „zmieścić się w tacho” naszego pana kierowcy, czas przestać się obijać, a przecież przed nami jeszcze jedna atrakcja – wieża widokowa w Kráľovej studni. Wieża robi wrażenie… na zdjęciach. Na zdjęciach, bo wieżę nadgryzł, a w zasadzie zagryzł ząb czasu. Została już po niej tylko sterta desek, w sam raz nadająca się na ognisko. Okazało się, że jakość wykonania pozwoliła jej wytrwać zaledwie 10 lat i w 2021 trzeba było ją rozebrać, ze względu na zły stan techniczny. https://kstbardejov.wbl.sk/Rozhladna-pri-Kralovej-studni.html Może i lepiej, bo czasu naprawdę mało i trzeba tuptać dalej. Od tego momentu będziemy szli czerwonym szlakiem granicznym, by przez Barwinek, Suchájedla i Nad dolinkou zejść do Obručné. Teraz czeka nas ostatni, najmniej ciekawy odcinek trasy, bo asfaltowa droga wzdłuż Smrečnegopotoka, która domknie dzisiejszą pętlę. Rzucam sugestię, by może bus po nas podjechał, któraż to sugestia zostaje odrzucona przez Panią Przodownik. Zapamiętamy!!! No to idziemy dalej. Dzięki temu mamy możliwość zapoznać się z architekturą Leluchowa. Jest to architektura tandetno-jarmarczna. Dominują jatki mięsne. Sprzedają tam mäso a klobásy, są też kvety a ozdobne drevíny, a i obuv się trafi. Najbardziej zaskakujące dla mnie było, że część szyldów jest po węgiersku. Nie wiedziałem, że Orban doprowadził Magyarország do takiego stanu, że bratankom od szabli i szklanki opłaca się jeździć taki kawał na zakupy! Teraz już jednak późne popołudnie i handel zamarł. Wszystko zamknięte na cztery spusty. My w końcu docieramy do parkingu, gdzie czeka na nas bus. Bus jest, ale nie ma wszystkich turystów. Ponieważ czas się kończy, pada decyzja, że bus pojedzie po maruderów. Hmm… a jednak dało się! Na szczęście nie trzeba było daleko jechać. Po kilku zakrętach widzimy nasze czerwone latarnie. Pora wracać. Po drodze jeszcze hotdog u Obajtka i to by było na tyle. Do zobaczenia na kolejnym szlaku.

Reginald Sukiennik

Linia
Relacja fotograficzna - E. Halo & A. Milde
Linia Powrot
copyright