Kierownik wycieczki: | Jacek Wiechecki |
Dzień pierwszy
18.06.2021
Korona Gór Polski – Szczeliniec Wielki
Korona Sudetów – Szczeliniec Wielki
Dzień drugi
19.06.2021
Dzień trzeci
20.06.2021
Korona Gór Polskich – Wielka Sowa
Korona Sudetów – Wielka Sowa
Dzień czwarty
21.06.2021
Korona Gór Polski – Waligóra
Korona Sudetów – Waligóra, Borowa (jak starczy czasu).
Diadem Gór Polskich – Waligóra; Włodarz, Borowa (jak starczy czasu).
To już trzecie podejście do wyjazdu w Sudety z powodu panującej od ponad roku pandemii.
Tym razem się udało!
Nasz pisarz Waldi musiał pozostać w domu i ja zostałam obarczona przez wszystkich odpowiedzialnością napisania relacji. Poprzeczka wysoka i wiem, że „nie doskoczę” ale relacja musi być.
Trasa zaplanowana przez Jacka – dość długie odcinki.
Ale przecież mamy za sobą GSB:) 7 odcinków GSS. To kto jak nie my da radę?
Spotkanie w autobusie po 1,5 rocznej przerwie od wyjazdów wielodniowych.
Jest Iwo z gitarą, jest bęben, ukulele, śpiewniki i wielka chęć do śpiewu i zabawy.
Autobus jeszcze nie rusza, a dźwięk gitary już rozlega się pomiędzy siedzeniami.
„Dzięki pandemii” każdy ma dużo miejsca – każdy czuje się jak w Biznes Klasie.
Plan na dzień pierwszy to Błędne Skały, Szczeliniec i droga do Wambierzyc przez rejon skalnych grzybów. W Błędnych skałach atmosfera rozgrzana, wąskie szpary między skałami weryfikują kto jest „fit” a komu przyda się dieta.
Można by tu spędzić cały dzień, fotki wychodzą przepiękne.
Ale szlak na nas czeka.
Kwietne łąki rozbudzają wyobraźnie - noc Kupały i wianki w planie - to już jutro. Kolorowe kwiaty: maki, chabry, bławatki, dorodne łubiny.
Po drodze Szczeliniec, kto zahaczy? To tylko pół godzinki do góry. Nie decydują się tylko 4 osoby. Do Wambierzyc daleko, GSS ważniejszy.
Agata, Adam i Reginald - szybko „zaliczają” Szczeliniec i po krótkim czasie są już na szlaku w kierunku Wambierzyc.
Elusia z Heniem, Iwo i ja podążamy w trochę wolniejszym tempie za nimi. Po drodze mijamy skalne grzyby.
A reszta towarzystwa? Zachłystują się ogromną płaską górą, pełną szczelin i tajnych przejść. Tam się nie da wejść i zejść. To wszystko trzeba zobaczyć, poczuć i uwiecznić na zdjęciu.
To musi potrwać. A czas w przyjemnych momentach płynie błyskawicznie.
I robi się późno. Nasz przodownik Jacek zawiaduje przez telefon grupą podążającą szlakiem do Wambierzyc.
Po woli zaczynają się schodzić osoby ze Szczelińca.
Jest coraz później, do zaplanowanego miejsca pieszo przed kolacją? To już niemożliwe. A tu cały czas nie ma wszystkich. Co oni tam robią?
Tym sposobem zaplanowany szlak udało się przejść tylko 7 osobom. A reszta? Spędzili niezapomniane chwile na tej dziwnej górze, całkiem innej od beskidzkich szczytów, a później załamanych brakiem możliwości dokończenia trasy zabrał ich autokar prosto na nocleg.
I tu znowu niespodzianka. W takim miejscu jeszcze nigdy nie nocowaliśmy. Ogromna góra, miejsce obok twierdzy w Srebrnej Górze, trudno dojechać autokarem.
Warownia to kilkanaście drewnianych domków na stromej skarpie. Do tego budynek drewniany bez okien, coś w rodzaju ogromnej stodoły, do którego chodzimy na pyszne posiłki. Nasze domki są poniżej.
Aby dojść z domku do toalety, trzeba pokonać 107 schodów!
Cały obiekt zielony, zacieniony mnóstwem drzew. Magiczny średniowieczny klimat.
Jest upalnie i sucho. Palimy bezpieczne ognisko.
Humory wszystkim dopisują. Średniowieczna atmosfera zobowiązuje do odpowiedniego repertuaru. Śpiewamy słowiańskie pieśni i wspominamy starodawne czasy.
Ta wycieczka ma miejsce w szczególnym czasie, kiedy to dni są najdłuższe, a noce najkrótsze.
Dni przesilenia letniego - Noc Kupały, dawne słowiańskie święto, zwane również SOBÓTKĄ.
Chcemy wszyscy dobrze się bawić, tak jak dawniej bawili się w Dzień Kupały Słowianie.
Czynimy więc do tego stosowne przygotowania, które same w sobie są już wyśmienitą zabawą.
Jutro Noc Kupały, ale wcześniej czeka nas długa trasa. Z Wambierzyc do…………...
Długi, ciepły poranek. Wędrowcy od rana rozśpiewani czekają na śniadanie.
Ale gospodarze nie chcą przyspieszyć godziny posiłku.
A tu słońce coraz mocniej grzeje. Wyjeżdżamy o 9.30 do miasteczka Wambierzyce , zwanego śląskim Jeruzalem.
Piękne miasteczko. Mnóstwo sakralnych zabytków, większość nie pamięta już czasów swojej świetności.
Nad ruinami starego miasta za wzgórzu wznosi się ociekająca bogactwem Bazylika do której prowadzi 57 schodów – to symboliczna liczba która jest sumą:
Dochodzimy do wsi Ścinawka Średnia.
W roku 1879 kiedy to zbudowano linię kolejową z Kłodzka do Nowej Rudy, wieś bardzo się rozwinęła.
Przechodząc przez wiadukt kolejowy zobaczyliśmy z góry szeroko rozstawione tory. Ktoś skomentował: będą budować kolej szerokotorową ! :)
Znowu wychodzimy na trasę. Droga pod górę, mocno osłoneczniona, temperatura rośnie, tempo piechurów coraz wolniejsze, żar leje się z nieba.
Cześć osób chce jeszcze koniecznie zboczyć ze szlaku aby zdobyć Górę Wszystkich Świętych.
Dochodzimy do osady Księżno - Jacek podejmuje decyzję o skróceniu trasy.
Grupa rozciągnięta, nie ma ze wszystkimi kontaktu. Ale mamy przecież komórki i jest zasięg!
Przez telefon słychać westchnienie ulgi - jutro można będzie kontynuować trasę i zyskujemy więcej czasu na przygotowanie do Nocy Kupały.
Góra wszystkich Świętych zostaje zdobyta, zdobywcy z aureolami nad głową dołączają do odpoczywających w pięknym starym ocienionym parku na Kościelcu.
Teraz już tylko w dół do Słupca i autokarem do naszej warowni na Srebrnej Górze.
Jest czas, są bukiety kwiatów i ziół – można pleść wianki. Każda „ dziewica” bierze się do dzieła.
Jest wśród nas jedna mistrzyni Anetka, która wspiera swymi umiejętnościami wszystkie niezdary, mnie również. Powstają piękne wianki.
To czerwiec, noc najkrótsza, a dzień ciągnie się i ciągnie.
Dzień przesilenia letniego - Noc Kupały, Sobótka - dawne słowiańskie święto.
To ciekawy obrzęd o długiej historii.
Dawniej wierzono, że czas letniego przesilenia to okres działania negatywnych, nieczystych sił, zmaganie się dobrego ze złym.
Dlatego podejmowano różnego rodzaju praktyki, by siłom tym zapobiec.
Był to też czas płodności i fizycznej miłości.
Można więc powiedzieć, że Noc Kupały jest prekursorem dzisiejszych Walentynek.
A skąd nazwa noc świętojańska? To już czasy kościoła katolickiego w Polsce.
Kościół katolicki, nie akceptował tych praktyk ludowych o pogańskim rodowodzie i starał się je wymazać.
Jednak słowiańskie obrzędy i wierzenia były tak silne, że nigdy nie udało się ich wyplenić.
Dlatego też kościół postanowił zasymilować to święto.
Takim sposobem pojawiła się wigilia św. Jana czyli do dziś obchodzona w kościołach Noc Świętojańska.
Zaczynamy długo przed zmrokiem.
Na czele korowodu Słowian kroczy król wraz z kapelanem.
Przy boku króla dwórka i piękne dziewice we wiankach a między nimi …. Marylka z gitarą.
Kmiecie niemrawo podążają za dziewicami.
Nadzy niewolnicy rozpalili już ogień. Strawa dopieka się na ruszcie.
Dziewice śpiewają hymn Nocy Kupały, Marylka wspiera je gitarą:
Pomnijcie te wiły co w Kupałę Razem z porankami się jawiły Ciała dawno im się postarzały A wciąż chłopców młodych by mamiły Pomnijcie te Wiły co w Kupałę Te z samego rana się stroiły Chłopców by poużywały Chłopców by poużywały Plan więc sprytnie sobie ułożyły Oto jest noc Kupały. W każdą Kupałę różne się dziwy działy Księżyc dziś znowu w pełni Dziś stare bóstwa znowu zjawią się Oto jest noc Kupały To noc Kupały Szalone rytuały Księżyc dziś znowu w pełni Wszystko dziś może znowu zdarzyć się Baby stare tańczyły, tańczyły, tańczyły Chłopców młodych mamiły, mamiły, mamiły Czas już zaczynajmy ucztowanie Lubczyk może szczęściem nas obdarzy Giezła, suknie, chusty, wianki Giezła, suknie, chłopcy, wianki Giezła, suknie, chusty, wianki (chłopcy) Nikt nie pozna w nocy naszych twarzy Białolica diablico Pokaż piękne swoje lico Miły, miły patrz pod nogi Bo połamiesz zęby, nogi Białolica diabolico Pokaż lico co zachwyca Chociam stara, jeszczem miara Jara, jara czarownica Każdy wiek ma swoje własne prawa Bywa, że i starość też jest żwawa Starzeją się baby gdy niechciane Marnują się gdy niepożądane |
Rytuał ognia, rytuał wody, wianki i …...kwiat paproci.
Ognisko się pali, a wianki zostały rzucone….. do wody…….
Kawalerowie niechętnie podążają je łapać, coś chyba eliksir młodości nie zadziałał.
Nagle z jednego wianka wyłania się…. Żaba.
Gosia Bigosia woła – to mój, to mój.
Wszyscy na to: całuj, całuj. To Twój książę.
Książę Żaba nie przybrał ludzkiej postaci, ale podążał za Gosią do końca pobytu w Warowni.
I jeszcze jedna niespodzianka. Tego wieczoru.
Ela i Henio zrobili tabliczkę pamiątkową dla Bigosa z podziękowaniem. To nasz zaprzyjaźniony psiak który przyczynił się do tego, że rówieśnicy klubu Wędrowcy, młodzi 8-latkowie zaczęli chodzić z nami po górach.
W niejednym oku zakręciła się łza wzruszenia.
Noc spóźniona w końcu zapadła. Księżyc oświetlił wszystko swym blaskiem.
Zabawa, tańce i śpiewy przeciągnęły się do świtu. Trzeba było choć trochę pospać, bo rano dalsza część niedokończonego dzień wcześniej szlaku.
Rano jak zwykle 107 schodów, niektórzy dwa razy – przewyższenia zaliczone!
Poranne śpiewy, wyśmienite słowiańskie śniadanko i pieszo do opuszczonego wczoraj Słupca.
Tym razem w dół do bramki, na skróty. I przez most.
Michał postanowił sprawdzić ja wygląda wiszący wiadukt od spodu.
Przemierzamy piękne leśne drogi. Coraz większy upał nam doskwiera, wskakujemy po drodze do każdej rzeczki.
Niektórych trapi dylemat - sandały czy pełne buty? Jest gorąco, mamy iść drogą asfaltową?
Na koniec niespodziewane ostre podejście, ja wybrałam sandałki. Szybko żałowałam tej decyzji.
Później już zejście z góry prosto do Słupca - uzupełnienie płynów i autokarem do Warowni w Srebrnej górze.
Odpoczynek po niedługiej trasie, ale bardzo gorącym dniu, śpiewanki i leżakowanie, czekamy na obiadokolację. A po obiadokolacji…... nocne wyjście na szukanie kwiatu paproci.
KWIAT PAPROCI CZYLI PERUNOWE KWIECIE
W słowiańskiej mitologii to stały element obchodów Nocy Kupały.
Kwiat paproci jest rośliną zakwitającą tylko raz w roku podczas przesilenia letniego.
Zalążkiem mitu o kwiecie paproci jest drobna i niepozorna roślina - Nasięźrzał pospolity.
Należ go szukać w lesie w niedostępnych miejscach właśnie w noc Kupały.
Jest tak rzadki, że jest pod ochroną.
Ale fotka dozwolona, trzeba tylko sprawdzić czy wystarczy aby moc zadziałała.
Bo moc ma ogromną oraz przynosi szczęście i bogactwa temu kto go znajdzie.
Zgodnie z przekazem, odszukać może go tylko człowiek sprawiedliwy, który nie wyrządził nikomu krzywdy.
Szukaliśmy więc kwiatu paproci z wielkim zapałem, a nasz przodownik Jacek oprowadził nas wokół Twierdzy Srebrna Góra.
Idąc wzdłuż fosy okalającej mury twierdzy poznaliśmy różne ciekawe historie.
„Bojacek” powiedział: a tu jest wyjście którym przypuszczalnie mogła uciekać generalicja podczas oblężenia Fortów.
Marysia rozważała przelot tyrolką do sąsiedniej twierdzy.
Mrok zapadał bardzo wolno, co chwilę ktoś wołał: mam… i wszyscy zbiegali się wokół niego. Nie, to inny kwiatek; nie, to zwykłe zioła…. Itd. Zdjęcia jednak zostały.
Każdy kwiat był inny, sami musicie ocenić, który jest „prawdziwy”.
Późną nocą Przy ognisku zostało tylko kilku niedobitków. Głos gitary, bębenka i ukulela rozlegał się dookoł.
107 schodów z bagażami do autokaru - po kilka razy. Każdy miał dodatkowy kufer na przebranie w Noc Kupały. Jedzenie było tak dobre, że wszystkie zapasy i konserwy zostały. Teraz trzeba było to wszystko wytaszczyć z powrotem do góry.
To już ostatni dzień, czasu na wędrówkę nie za wiele, każdy chce wrócić do domu niezbyt późno, a droga długa.
Po drodze planujemy Wielką Sowę i Waligórę – a u podnóża Waligóry zjemy pyszny obiad.
Dojeżdżamy do Przełęczy Walimskiej – a tam brak wjazdu dla autokaru.
Jesteśmy zmuszeni zawrócić.
Jedziemy do miejscowości Sokolec. Zabiera nam to dodatkową godzinę. Plan zdobycia Waligóry upada.
Zielonym szlakiem przez schronisko Sowa podążamy na Wielką Sowę.
W dół idziemy już czerwonym szlakiem do przełęczy Sokolej, mijając po drodze schronisko Orzeł.
Jest poniedziałek, wszystkie schroniska zamknięte, a wokół dużo turystów, harcerzy i dzieci na szkolnych wycieczkach. Czyżby nieczynne z powodu pandemii? Nie mieliśmy od kogo się tego dowiedzieć.
Przy schodzeniu dopadła nas burza, grzmoty i troszkę deszczu.
Niektórzy trasę zakończyli w pelerynach, a odważniejsi troszkę zmokli ale szybko wyschli.
Autokar stał na dole.
Może tym razem nie będziemy musieli czekać tak długo do następnego etapu GSS?
Danuta Ż.