kontur (2 kB)

Komisja

24 Rajd Komisji Działalności w Miejscu Zamieszkania i Pracy
Sudety - Kotlina Kłodzka
30.04 - 3.05.2011 r.

Pamiątkowy znaczek

Kolejny, bo to już 24 Rajd KdwMZiZP przeszedł do historii. Miejscem pobytu 49-ciu uczestników była Kotlina Kłodzka, a dokładnie miejscowość Pisary, położona niedaleko Międzylesia, u podnóża Masywu Śnieżnika. Z Krakowa wyruszyliśmy zgodnie z programem, by po 4 godzinach jazdy zatrzymać się na godzinny postój w Kłodzku. W czasie wolnym podziwialiśmy urokliwą starówkę i ratusz, a w samo południe wysłuchaliśmy granego od 1962 r hejnału. Krótki spacer przez zabytkowy most św. Jana, nieco przypominający ten w Pradze, ostatni rzut oka na groźne grube mury Twierdzy Kłodzkiej i czas by kontynuować dalszą podróż.







Zrelaksowani kierujemy się do Przełęczy Polskie Wrota (660), by na górze Gomola (733) oglądnąć zachowany do dzisiejszych czasów fragment wieży i kilkumetrowej długości odcinek muru obronnego zamku Homole.






Czerwonym szlakiem kierujemy się na nieodległy Grodczyn (803) zaliczany do Korony Sudetów.

Ostatnim punktem programu jest trasa z Przełęczy Spalona (811) na najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich - Jagodną (977) z zejściem na Przełęcz nad Porębą. W budynku dawnej karczmy z 1895r a obecnie schronisku potwierdzamy swą obecność pieczątką w książeczkach GOT - Korony Polski - Korony Sudetów. Pozostaje rzut oka na XIX-wieczny krucyfiks i pomniczek upamiętniający śmierć zmarłego turysty z 1924r stojący naprzeciwko schroniska oraz na dwa niemieckie bunkry z 1936r przy maskowane obłożoną cegłą, przypominające obiekty cywilne.

Grupowe zdjęcie na szczycie Jagodnej w promieniach zachodzącego słońca i pozostaje tylko karkołomny zjazd krętymi zakrętami Autostrady Sudeckiej (1938) do Pisar.

Zakwaterowanie - kolacja i oczywiście obowiązkowa dyskoteka zakończyła pierwszy rajdowy dzień.

Dzień 2

Na niedzielną wycieczkę na Śnieżnik (1425) zostały przygotowane 3 warianty tras dostosowane do możliwości każdego turysty.

Po wzmocnionym śniadaniu wyruszamy na szlak z Jodłowa. 10-cio osobowa "mocna" grupa decyduje się przejść najdłuższą trasę, pozostali pod okiem Adama wybierają inne warianty. Żółtym szlakiem zmierzamy w kierunku granicy, mijając po drodze źródła Nysy Kłodzkiej. Na przełęczy pod Jasieniem idąc wzdłuż słupków granicznych docieramy do wysokiej i solidnej wieży widokowej na Trójmorskim Wierchu (1145).
Taką niecodzienną nazwę nadał górze Mieczysław Orłowicz w 1945r. Widok z 25-cio metrowej wysokości pozwalił podziwiać rozległą panoramę pomimo silnie wiejącego wiatru i lekkiej mżawki.

Jeszcze tylko pamiątkowe foto i opatuleni maszerujemy przy muzyce Kłapiących Skał (Klepy-Klepać), bo taka nazwa szczytu obowiązywała do 1945r ku przełęczy Puchacza (1090) by z niej wejść na Mały Śnieżnik (1326). Chociaż grupa była niewielka i tak się podzieliła na 3 mniejsze. Jasiu, Monika i Łukasz nie oglądając się za siebie włączyli 5-ty bieg i pomknęli przed siebie. Kolejne 2sztuki wybrały szlak zielony i zakotwiczyły w schronisku. Grupa nr 3 na szczycie spożyła posiłek, patrząc co raz radośnie na przejaśniające się niebo. Bez szlaku ale wzdłuż granicy zeszliśmy mocno w dół na czeską stronę, by następnie czerwonym szlakiem przypuścić szturm na najwyższy szczyt królujący nad kotliną - Śnieżnik (1425)

Wobec dużego tłumu na szczycie okupującego ruiny wieży Wilchelma idziemy zobaczyć kamiennego słonika ( symbol Śnieżnika) naszych sąsiadów Czechów, stojącego obok ruin schroniska. W drodze powrotnej kosztujemy smaku wody źródlanej Morawy wypływającej spod szczytu.

Zaglądamy do szwajcarki schroniska na Hali pod Śnieżnikiem ( im. Zbigniewa Fastnachta) by potwierdzić swą obecność i szybkim marszem schodzimy do Międzygórza by zdążyć na umówioną godzinę odjazdu. Docieramy na czas, mając w zapasie ledwie kilka minut na 2 łyki "wody" chociaż Adam już groził palcem, że trąbią wsiadanego i&& nieoczekiwana awaria autobusu. Problem z zapowietrzonymi przewodami paliwowymi. Uciekający czas zmusza nas do rozważania każdej opcji wyrwania się z Międzygórza ale usilne starania w celu usunięcia usterki (specjalne podziękowania dla lekarza Artura i super pielęgniarza Rafała J ) dają spodziewany efekt i jakimś cudem albo i nie zaparkowany autobus pod górę odpala i pozwala nam dotrzeć na spóźnioną kolację.

W celu odreagowania wielkiego stresu Dj -Faja bez fajki organizuje mega dżamprezę - przy takich hiciorach jak Kawiarenki i Majteczki w kropeczki J do późnych godzin nocnych.

Dzień 3

Ten żurek na śniadanie niejednego postawił na nogi po nocnych tańcach.

Wyruszamy zgodnie z planem w liczbie 100% + 2, przekraczając granicę z Czechami i kierujemy się do miejscowości Mała Morawa by za zielonymi znakami dotrzeć do schroniska Severomoravska Chata.

Kilku minutowy postój na złapanie oddechu i maszerujemy dalej mijając Kaplicę św.Trójcy (940) a następnie żółtym szlakiem do niebieskiego, który zaprowadza nas na najwyższy szczyt Hanusowickiej Vrchoviny JERAB (1003). Co prawda nie wszyscy mieli chęć zdobycia tego szczytu ale przez przypadek i bez większego wysiłku ku lekkiemu zdziwieniu jakoś tak się "weszło".
Pamiątkowe wpisy do książki i foto dokumentują naszą obecność.

Przy zejściu spotykamy źródła Cichej Orlicy. Po wyjściu z lasu ukazuje się nam rozległy widok na kompleks klasztorno- pielgrzymkowy z 1700r na Górze Matki Bożej.

Oczekując na rozciągniętą grupę zwiedzamy kościół i kolekcjonujemy urokliwe pieczątki w naszych książeczkach.

Kilkunastoosobowa grupa zapaleńców postanawia zdobyć jeszcze jeden szczyt czeski Hurka (585) zaliczany do Korony Sudetów Czeskich w miejscowości Czervena Voda a pozostali delektują się urokami miasteczka Kraliky.

O godzinie 17 żegnamy malownicze Kraliki otoczone potężnym systemem umocnień i fortyfikacji.

W Międzylesiu wysiada kilka osób by zobaczyć zamek i przejść czerwonym szlakiem do Pisar zdobywając po drodze Sikornik (550) zaliczany do Korony Sudetów Polskich.

Dzień 4

Sylwester zorganizowany przez "lejdis" był niezwykle udany a "Nowy Rok" (dzień 4) powitał nas zimową scenerią.




Żegnamy spokojne i ciche Pisary i ponownie przekraczamy granicę by czeskimi drogami dojechać w opadach deszczu do miejscowości Usov. Na wysokim wzniesieniu, tuż przy drodze wznosi się zamek, który szczyci się mianem największego muzeum myśliwskiego w Europie. W ponad dwudziestu salach zgromadzono liczne eksponaty z afrykańskich i nie tylko wypraw właścicieli zamku Liechtensteinów.



Ostatnim punktem programu jest dla kilku osób ostatnia bardzo ważna góra na pograniczu Moraw i Śląska, najwyższy szczyt Niskiego Jesionika - Slunecna (800).
W miejscowości Detrichov nad Bystrici zatrzymujemy się przy zajeździe, gdzie większość decyduje się na posiłek niż na maszerowanie ośnieżonym szlakiem. Wejście na szczyt, na którym znajduje się maszt telekomunikacyjny zajmuje tylko 35 minut. Praktycznie cały ten wyjazd w Sudety był przygotowany pod tą właśnie górę, która była dla kilku osób ostatnim szczytem do zaliczenia by zdobyć Koronę Sudetów. Radość była wielka.

Ci co nie poszli na trasę i tak nie doczekali się na posiłek, więc głodni i źli odjeżdżamy z niegościnnego zajazdu, a zdziwiony szef kuchni machał za nami rękoma krzycząc zaraz, zaraz będzie&&. Po czterech godzinach docieramy do Krakowa.

Podsumowywując imprezę - program został zrealizowany w 90%. 4 Pory Vivaldiego to właściwe określenie pogody jaką mieliśmy. Miejsce zakwaterowania - Pisary, to cichy i urokliwy przysiółek z wąskimi drogami. Obiekt okazał się przyjemny z dobrą kuchnią i życzliwą gospodynią.

Serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w imprezie, Adamowi za ogromny trud w dążeniu do zrealizowania w najdrobniejszych szczegółach programu, Eli za pomoc w opracowaniach graficznych.


Zapraszam na kolejne imprezy niemniej ciekawe organizowane przez KdwMZiZP i koło ZB

Dariusz Opalski

Relacja fotograficzna
Linia
kontur (2 kB)
copyright