kontur (2 kB)
matragona01 (7 kB)

Szlak Dookoła Jaworzna etap I


Jaworzno Ciężkowice–Jaworzno Szczakowa

07.05.2023

Linia
Kierownik Wycieczki: Marzena Chyba oraz Helena Grzywacz
Linia jaworzno1 (107 kB)
Arboretum Park Gródek, czyli polskie Malediwy w Jaworznie (autor: Robert Neumann, www.tugallery.com)

Szlak Dookoła Jaworzna to znakowany kolorem czerwonym, szlak turystyczny o długości około 63 km. Ma on urozmaicony przebieg, w większej części pagórkowaty (poza częścią zachodnią). Szlak łączy największe dzielnice Jaworzna i pozwala poznać większość najciekawszych obiektów przyrodniczych miasta. Na trasie wszystkie (poza kolegiatą) zabytkowe kościoły miasta i jeg najwyższy szczyt (Przygoń 355 m n.p.m.).

(źródło: J.Kuczowic „Nizinne szlaki piesze województwa śląskiego”)

Jaworzno – miasto (prawa miejskie 1901 r., 88 tyś. mieszkańców) na prawach powiatu w południowej Polsce, położone na Pagórach Jaworznickich (Wyżyna Śląsko-Krakowska). Pomimo administracyjnej przynależności od 1999 roku do województwa śląskiego, to pod względem kulturowym, etnograficznym i historycznym Jaworzno wraz ze swoim regionem stanowi część ziemi krakowskiej Małopolski. Dawniej jedno z głównych miast tzw. Zagłębia Krakowskiego, obecnie jest głównym miastem Jaworznicko-Chrzanowskiego Okręgu Przemysłowego.

(Źródło: Wikipedia)

Linia

Atrakcje przyrodnicze i krajoznawcze na trasie wycieczki:

jaworzno2 (103 kB)
Plaża nad Zalewem Sosina w Jaworznie (źródło:www.trasadlabobasa.pl) Linia

Trasa piesza:

czerwony (0 kB) Jaworzno: Ciężkowice PKP – użytek ekol. Góra Wielkanoc (331 m n.p.m.) – Przygoń (355 m n.p.m.) – rez. Dolina Żabnika– Lasy Ciężkowickie – Zalew Sosina – Bobrowa Górka – Arboretum Park Gródek – Pieczyska – Szczakowa PKP
Szacowany czas przejścia wg mapy (bez przerw): 6:00 h
Długość trasy: 22 km

jaworzno-mapa (136 kB) Linia grupa (143 kB)

Jak to z ośmiu kilometrów można zrobić dwadzieścia dwa

7 maja 2023 Wyżyna Śląsko - Krakowska, Pagórki Jaworznickie. Jaworzno Ciężkowice PKP - Góra Wielkanoc - Góra Przygoń - Rezerwat Dolina Żabnika - Lasy Ciężkowickie - Zalew Sosina - Bobrowa Górka - Arboretum Park Gródek - Pieczyska - Jaworzno Szczakowa PKP.


No i znów wyruszam na kolejną przygodę z Dziewczynami z Klubu "Matragona". Tym razem w niedzielny poranek wybieramy się ku kolejnej dla mnie białej plamie na mapie Polski do na wpół legendarnego Jaworzna. W standardowym punkcie zbiórek pod Globusem na krakowskim Dworcu Głównym pojawiam się jak zwykle pierwszy. Przyzwyczajony do raczej kameralnego charakteru wycieczek pieszych organizowanych przez Helenę i Marzenę tłumu się nie spodziewam więc jestem zaskoczony, że przed pojawieniem się pierwszej z Szefowych czyli Marzeny już jest osiem osób chętnych na poznawanie niepoznanego z czego trzy zupełnie "nowe". Do naszego małego kółeczka dołączają kolejne osoby. Pojawia się sam Prezes naszego oddziału Eugeniusz no i w końcu Główna Szefowa czyli Helena razem z córką i trójka swoich wnuczek. W końcu do pociągu jadącego o 8:27 do Jaworzna wsiada dziewiętnaście osób a to jeszcze nie koniec bo po drodze ma jeszcze wsiąść kilka osób. Normalnie szaleństwo. Oj będzie zabawy z tym żeby nie pogubić tych wszystkich "kurczaczków". W pociągu Marzena rozdaje wszystkim przygotowane karteczki z dokładną rozpiską wycieczki. W końcu siada naprzeciwko mnie zadowolona i uśmiechnięta. Jest pozytywnie zaskoczona frekwencją. Daje mi karteczkę i po piętnastu sekundach zabiera gdy przelicza, że karteczek ma przygotowanych mniej niż uczestników. No trudno samozwańczy kronikarz Matragony da sobie radę. Najwyżej coś nabajdurzę.


Dziesięć minut po godzinie dziewiątej cała Ekipa już w komplecie wysiada na dworcu Jaworzno Ciężkowice. Jest nas w sumie 22 osoby z czego kilka zupełnie nowych które w ogóle są pierwszy raz na wycieczce z Hutniczo - Miejskim Oddziałem PTTK-a w Krakowie. Marzena dzieli się z nami garścią informacji o dzisiejszej trasie i w drogę na podbój Jaworzna. Cały dzisiejszy dzień będziemy szli wzdłuż szlaku czerwonego który 66 kilometrową pętlą opasa Jaworzno. Dziś w planach mamy pokonanie jednej trzeciej.

jaworzno01 (117 kB)

Zaraz po opuszczeniu peronu dworca wzrok przyciąga powoli anektowany przez roślinność zabytkowy drewniany budynek. To stary już nie używany budynek dworca. Teraz opuszczony powoli niszczeje jak wiele takich budynków w kraju. Po kolejnych kilkuset metrach dochodzimy do użytku ekologicznego Góra Wielkanoc. Niestety jakiś bardzo dobry kierowca tak zaparkował swój pojazd, że do tablicy z opisem miejsca nie da się dojść. Grupa na razie trzyma się razem choć powoli elementy szybko biegające zaczynają wysforowywać się do przodu tworząc odrębny peleton. Mnie zaczynają kusić boczne gruntowe ścieżki i w końcu przegrywam i opuszczam grupę żeby trochę połazikować.

jaworzno02 (89 kB)

Efektem jest spacer fajną ścieżka poprowadzoną grzbietem Góry Wielkanoc i w końcu jej zdobycie po wyjściu na imponującą wysokość 331 metrów. Wysokość na tyle wystarczającą, że mogę podziwiać dookólnie otaczające mnie tereny.

jaworzno03 (86 kB)

Niestety po niecałym kilometrze moja eskapada się kończy i wracam na szlak czerwony akurat spotykając zamykającą grupę Helenę. Melduję o samodzielnym sukcesie i idę dalej. Docieram do miejsca gdzie dobrze oznakowany szlak skręca w prawo i już mam skręcać gdy w oddali na wprost siebie dostrzegam charakterystyczną białą kurtkę jednej z nowych uczestniczek. Drę się, krzyczę, ale nic to nie daje. No dobra będzie trzeba samodzielnie sprowadzić z powrotem zagubionego "kurczaczka". Jedną z wyznawanych przeze mnie zasad życiowych jest "Nie biegam bo lubię". Niestety teraz właśnie następuje tak zwana wyższa konieczność i muszę ją złamać. Ruszam w galop, a uwierzcie mi nie są to "konie w galopie z rozwianymi grzywami" jak w piosence zespołu Wilki tylko raczej "słonie w galopie z rozwianymi uszami". Dobra w końcu następuje reakcja ze strony zagubionego "kurczaczka" . Nie wiem czy z powody krzyku czy drgań gruntu, ale w końcu się zatrzymuje i odwraca, a ja staję oniemiały. Okazało się, że ulicą Szarych Szeregów poszło sobie w sumie piętnaście "kurczaczków". No, ale są już bezpiecznie i mogą wracać pod opiekę kokoszek na szlak czerwony. Chwilowo całe stadko porusza się razem, ale teraz za to brakuje Marzeny która na szczęście się nie zgubiła tylko zamiast zamykać teraz prowadzi. Ot figle robi nam Jaworzno. Przechodzimy obok kolejnej góry tym razem Chrzanowskiej, a na Górze Przygoń która jest najwyższym o wysokości 354 metrów, zdobytym dzisiaj punktem robimy sobie przerwę. Wyjmuję z plecaka słodycze których okazuje się jest ilość idealna, 22 sztuki i rozdzielam jako nagrodę motywacyjną.

jaworzno04 (114 kB)

Po kwadransie ruszamy dalej porzucając na razie cywilizację i zagłębiając się w Lasy Ciężkowickie. W pewnym momencie dochodzimy do leśnego jeziora powstałego na strumieniu Żabnik i będącego fragmentem Rezerwatu Dolina Żabnika. Jest tu pięknie. Drzewa odbijają się w stojącej wodzie gładkiej jak lustro tak , że zaciera się granica między ziemią a wodą. Lustro wody mącą tylko co jakiś czas przepływające i startujące do lotu kaczki. Znów włącza mi się tryb swobodnej eksploracji i ruszam wzdłuż rozlewiska w głąb lasu. Nawet przez chwilę zastanawiam się żeby zrobić sobie dłuższy spacer aż do następnego mostu i później inną trasą dogonić grupę, ale według mapy miałbym do zrobienia dodatkowe siedem kilometrów do przedreptania więc sobie odpuszczam. Idę tylko może z kilometr z biegiem Żabnika i wracam. Doganiam jeszcze po drodze Anie i Mateusza którzy zrobili sobie przerwę nad jeziorkiem i już razem zaczynamy pogoń za peletonem.

jaworzno05 (139 kB)

Cały czas idziemy przez piękny, może bez słońca trochę mroczny las. Gdzie te wszystkie hałdy, kominy, fabryki i kopalnie z którymi zawsze kojarzy się Śląsk. Od jakiegoś czasu już wiem, że stereotypowy wygląd tego regionu Polski jest totalnie nie prawdziwy, a tak naprawdę jest jednym z najbardziej zielonych w naszym kraju. W końcu opuszczamy las i docieramy do kolejnego tym razem okazalszego zbiornika wodnego. Jest to Zalew Sosina, taki tutejszy odpowiednik naszego Kryspinowa. Fajny teren rekreacyjny gdzie przy pięknej pogodzie pewnie ciężko tu wetknąć szpilkę. Idziemy wzdłuż całego dłuższego brzegu zalewu, aż do miejsca gdzie przy Kozim Brodzie nasz szlak zakręca. Znajdujemy tutaj czynny bar gdzie szefostwo zaplanowało dłuższą przerwę. Po nastu kilometrach w nogach się już należy. Prawie wszyscy zamawiają sobie kiełbasę z grilla. Słusznych rozmiarów, że głodni w dalszą część trasy nie wychodzimy.

jaworzno06 (77 kB)
jaworzno07 (81 kB)

Chwilę jeszcze idziemy przez teren cywilizowany, na szczęście szlak skręca w pola i wzdłuż lasu dochodzimy do Bobrowej Górki gdzie znów trafiamy na asfalt. Ten ma nas doprowadzić do najciekawszej części naszej wycieczki tak zwanych Malediwów. Są to sztuczne zbiorniki wodne powstałe na terenie dawnych kamieniołomów o obłędnym kolorze wody. Mnie kojarzą się ze swojskim zalewem na Zakrzówku. Przy barierkach na punkcie widokowym udaje się zebrać prawie całą grupę więc Marzena wykorzystuje okazję żeby opowiedzieć nam jeszcze kilka rzeczy o Jaworznie. Wzdłuż ogrodzonego brzegu idziemy częściowo okrążając mniejszy ze zbiorników, Wydrę. Z góry widać zatopione pomosty spacerowe po których przy normalnych warunkach można spacerować po jeziorze. Pomiędzy oboma zbiornikami prowadzi kamienista trasa na której przez chwilę można się poczuć jak w górach. Druga część zalewu Gródek zwanego czasem Orką jest mniej malownicza. Może za sprawą pochmurnego nieba. Przed naszymi oczami wśród drzew są ukryte jeszcze dwa małe jeziorka Słoń i Kot. Żeby to wszystko spokojnie zobaczyć, zejść na dół do samych jezior pewnie trzeba by przyjechać tu na cały dzień. My niestety tyle czasu nie mamy.

jaworzno08 (150 kB)
jaworzno09 (150 kB)

Niedaleko Remizy Leśnej Bucze gdzie jest stanowisko ochronne lasu grądowego robimy sobie przerwę przy budzie szumnie zwanej Bacówką. Później przez Pieczyska schodzimy do ronda imienia Pilota Karola Pniaka gdzie już na stałe wracamy do cywilizacji. Przechodzimy przez zabudowania kolonii robotniczej i urzędniczej gdzie w Szczakowej mieszkali pracownicy nieczynnej już wielkiej cementowni której okazały budynek możemy podziwiać z kilku miejsc. Kiedyś Szczakowa była osobnym miastem teraz jest dzielnicą Jaworzna. W niej to na dworcu PKP kończymy naszą wycieczkę i udowadniamy jak to krótki ośmiokilometrowy odcinek między dwoma dworcami można zagmatwać i wydłużyć do dobrze ponad dwudziestu kilometrów. Dzień może był pochmurny i momentami bardzo zimny, ale mimo to był ciekawy bo trafiliśmy do rzadko odwiedzanych miejsc. Kolejna terra incognita dzięki Dziewczynom z Matragony została odkryta, a to nie koniec. Kolejna wizyta w Jaworznie już w lipcu. Acha, wszystkie "kurczaczki" mam nadzieję zadowolone trafiły na metę.

Dziękuję
Andrzej Pieniążek

Linia
Relacja fotograficzna - Helena Grzywacz
Relacja fotograficzna - Marzena Chyba i Andrzej Pieniążek
Relacja fotograficzna - Eugeniusz Halo
Linia
copyright