kontur (2 kB)
matragona01 (7 kB)

Dolina Szklarki

Będkowice (Kawiory) – Rudawa

15.10.2023

Linia
Kierownik Wycieczki: Helena Grzywacz
Linia skalki (130 kB)
Panorama ze skałek w Dolinie Szklarki (fot. Jakub Krawczyk, źródło: www.visitmalopolska.pl)

Dolina Szklarki – dolina potoku o tej samej nazwie, która ciągnie się od Jerzmanowic poprzez Szklary do Dubia, gdzie łączy się z wylotem Doliny Racławki, a płynący jej dnem potok uchodzi do Racławki. Znajdują się tutaj zalesione zbocza z licznymi skałkami wapiennymi i ostańcami wierzchowinowymi. Największe z tych ostańców to: Witkowe Skały, Łyse Skały, Chochołowe Skały, Cisówki.

W dolinie można wyróżnić część górną w okolicy Jerzmanowic (szeroka, bezleśna i w dużym stopniu zabudowana) oraz dolną (głęboki, ciasny wąwóz o stromych, zalesionych zboczach). Na wschodnim zboczu tego wąwozu, ponad wieżą kościoła i lasem wznosi się potężna skała Brodło.

Na terenie doliny Szklarki w 1989 r. utworzono rezerwat przyrody w celu ochrony dobrze zachowanych zespołów leśnych i muraw naskalnych. U wylotu doliny w Dubiu istnieją stawy hodowlane założone w 1850 roku przez rodzinę Potockich. Hoduje się w nich pstrągi i inne ryby łososiowate.

źródło: Dolinki Podkrakowskie, Mapa turystyczna 1:25 000, Wyd. Compass

Linia

Obiekty krajoznawcze i przyrodnicze na trasie wycieczki:

Linia

Trasa piesza:

zielony (0 kB) Będkowice (Kawiory) – Łazy czerwony (0 kB) rez. Dolina Szklarki – Szklary – Jerzmanowice – źródło Pióro czarny (0 kB) Szklary – Radwanowice zielony (0 kB) Rudawa (PKP)

Długość trasy: 21 km
Szacowany czas przejścia wg mapy (bez przerw): 6:05 h

mapka-szklarki (127 kB) Linia

Zaskoczenie

15 październik 2023 Park Krajobrazowy Dolinki Krakowskie. Będkowice Kawiory – Łazy – Rezerwat Dolina Szklarki – Radwanowice – Rudawa


szklarki00 (48 kB)
Dolina Szklarki


Po prawie trzymiesięcznej przerwie znów trafiłem na wycieczkę zorganizowaną przez Dziewczyny z nowohuckiego Koła Integracyjnego Matragona. Celem tej niedzielnej wycieczki miała być Jura Krakowsko – Częstochowska i jedna z mniej uczęszczanych dolinek, Dolina Szklarki. Przy formie organizacji wycieczek jaką wybrały Dziewczyny te zawsze się odbywają nawet jeżeli pojawi się tylko jedna osoba. W ten poranek wyborczy na zbiórce w krakowskich Bronowicach pojawiło się raptem sześć osób. Szefowa Marzena, Justyna, dwie Bożeny, Mateusz no i jeden samozwańczy kronikarz. Na „Drużynę pierścienia” trochę nas za mało. „Siedmiu wspaniałych” lub „Siedmiu samurajów” też nam się nie udało zebrać. „Parszywą dwunastką” to raczej nie chcemy być, ale na fajną sesję RPG z taką szóstką to bym się z chęcią pisał.

szklarki01 (87 kB)
Punkt startu Będkowice Kawiory i prawie Szóstka na zdjęciu


Doczekaliśmy naszego autobusu linii 310 i ruszyliśmy w kilkudziesięciominutową jazdę w stronę Będkowic gdzie na przystanku Kawiory mieliśmy zacząć kolejną przygodę. Przywitało nas tutaj słońce, ale również przenikające wszystko już typowe dla jesieni zimno. Krótka opowiastka o trasie w wykonaniu Marzeny i ruszamy w naszą trasę. Jeszcze w miejscowości zaczyna nas prowadzić szlak zielony który po kilkuset metrach żegna się z cywilizacją i skręca w pierwsze tego dnia zagajniki.

szklarki02 (133 kB)
Początek trasy i początek jesieni w dolinkach podkrakowskich


Drzewa dookoła nas powoli tracą swój zielony kolor, a do naszych rozmów dołącza szelest suchych liści deptanych przez stopy wędrowców który tak lubię. Po niecałym kilometrze nasz szlak dołącza do znanego już nam z wędrówek niebieskiego Szlaku Warowni Jurajskich. Ten idzie tutaj płaskim dość mocno błotnistym odcinkiem. Na chwilkę zatrzymujemy się przy źródle strumyka Będkówka od którego wzięła nazwę Dolina do której właśnie weszliśmy żeby ją już po chwili opuścić skręcając w stronę Łaz razem z naszym szlakiem zielonym. Czeka nas teraz dość typowe dla turystyki pieszej człapanie po asfalcie przez tereny zabudowane. Na szczęście te prawie trzy kilometry mijają nam naprawdę szybciutko z krótką przerwą w centrum Łaz przy pomniku poświęconym ofiarom niemieckiego terroru i pacyfikacji z 1943 roku. Prawie dochodzimy do skrzyżowania ulic Międzygórze i Centralna gdzie zaczyna się szlak czerwony dookoła Doliny Szklarki

szklarki03 (115 kB)
Gdzieś na trasie między Łazami a Szklarką


Skręcamy w lewą stronę i zaczynamy spacerek po chyba najmniej zadeptanej przez turystów podkrakowskiej dolince. Idziemy przez las ukrywający miedzy drzewami kolejne formacje skalne i znajdujemy piękne miejsce na zrobienie pierwszej tego dnia dłuższej przerwy. Wykorzystujemy wolny czas na zrobienie śniadania. W kategorii oryginalności wygrywa Mateusz który wyciąga kuchenkę turystyczną i gotuje sobie gulasz. Jedna z Bożen odkrywa w sobie chęć zasiadania na wysokim stanowisku. Znajduje sobie myśliwską ambonę gdzie zajmuje wysoko położone siedzisko i prosi o fotografie.

szklarki04 (175 kB)
Jej Wysokość Bożena
szklarki05 (136 kB)
Survival z Matragoną


Gdy Marzena zarządza w końcu wymarsz w dalszą trasę kontynuujemy nasz spacer szlakiem czerwonym. Na chwilę wracamy do cywilizacji przechodząc przez miejscowość Szklary. Gdzieś tutaj sobie uświadamiam, że większość dzisiejszej trasy jakimś cudem jest ciągle pod górę. No, a jak pod górę to włączają mi się przełożenia terenowo górskie i już po chwili razem z Mateuszem zostawiamy za sobą „nasze” dziewczyny i pochłonięci rozmową coraz bardziej się rozpędzamy. Dochodzimy do trochę bardziej zagmatwanego kawałka trasy w dodatku dość kiepsko oznakowanego gdzie postanawiam poczekać na resztę. Mateusz rusza w las na łowy w poszukiwaniu grzybów, a ja siadam sobie pod lasem na niewielkiej łączce i czekam. Pięć minut, dziesięć w końcu po piętnastu pojawiają się dziewczyny. Już razem z nimi idę dalej.

szklarki06 (125 kB)
Szklarka zaraz po wypłynięciu ze swojego źródła


Znów dochodzimy do cywilizacji w postaci ulicy Centralnej która chyba tutaj jest wszędzie. Kolejną przerwę robimy sobie przy źródle Szklarki. Po odpoczynku czeka nas trzy kilometrowe klepanie asfaltu bez żadnego szlaku. Dopiero w Szklarach wchodzimy na żółty który dość szybko porzucamy na rzecz czarnego prowadzącego nas przez okoliczne pola i lasy. Ten okazuje się zdradliwy bo prowadzi nas na manowce gdy będąc na szpicy razem z Jedną z Koleżanek nie zauważam zajęty rozmową miejsca skrętu. Kilkaset metrów idziemy w złym kierunku. Na szczęście Marzena zauważa dość szybko błąd i na tak zwaną siągę przez zaorane pole wracamy do naszego szlaku. Ten w końcu doprowadza nas do Radwanowic gdzie już niestety żegnamy „dziką” przyrodę. Na skrzyżowaniu ulic Krzeszowickiej i 21 lipca znów zmieniamy kolor szlaku. Tym razem na znany mi już z jakiejś mojej samotnej wycieczki kolor zielony. Idąc asfaltową drogą ocienioną dość gęsto rosnącymi drzewami dochodzimy do Rudawy gdzie czeka mnie największe na tej wyprawie zaskoczenie.

szklarki07 (101 kB)
Niepozorny Pomnik Stasia Tarkowskiego w Rudawie który wzbudził we mnie tyle emocji otoczony przez nasze Dziewczyny


Jedną z atrakcji na naszej trasie ma być znajdujący się w tej miejscowości pomnik Stasia Tarkowskiego bohatera powieści Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Jednej z moich ulubionych książek z czasów dzieciństwa. Na pięknie zaprojektowanym skwerze w centrum Radwanowic zamiast Stasia w korkowym hełmie w stroju safari, ze sztucerem w ręku, trzymającego stopę na łbie upolowanego lwa z nieodłączną Sabą przy boku dostaje kilkuletniego szczuplutkiego chłopca idącego z kanką na mleko trzymana w dłoni. To jakaś kpina. Zrezygnowany zawracam już w stronę kościoła gdy zatrzymuję mnie głos naszej dzisiejszej Przewodniczki Marzeny opowiadającej kolejną fascynującą historię. Już po chwili znów moja wyobraźnia działa, a ja rozumiem co tutaj robi ten zupełnie rozbieżny z moimi wyobrażeniami chłopiec. Przymykam oczy i już po chwili nie stoję na nowoczesnych równiutkich płytach tylko pod stopami czuję nierówności kocich łbów którymi wybrukowano Rudawski rynek. Nowoczesne budynki zastępują drewniane parterowe. Tylko bryła kościoła za moimi plecami jest nie zmienna.

szklarki08 (97 kB)
Troszkę nieikoniczny Staś Tarkowski


- Panie Henryku, Panie Henryku co mi dzisiaj Pan opowie – wymachując na wszystkie strony kanką z której wychlapuje wszędzie dookoła świeże mleko biegnie pięcioletni chłopczyk. Od lektury krakowskiego „Kuriera codziennego” odrywa się szczupły brodaty mężczyzna siedzący na ławeczce w cieniu dawanym przez wielką lipę.

- Stasiu powoli bo nie będziemy mieli czym popijać tego pysznego ciasta które upiekła kucharka Pani Antoniny – Chłopczyk zwalnia i prawie, że dostojnym krokiem niepasującym do pięciolatka dociera do ławki i niewielkiego stolika na którym króluje wielka blacha z pięknie wyrośniętym ciastem drożdżowym nadziewanym śliwkami. Pan Henryk odbiera od Stasia mleko i rozlewa je do prostych glinianych kubeczków.

- Siadaj Stasiu dziś opowiem ci o czymś nowym. Tylko dowiem się od twojego taty ile mamy czasu bo jak już załatwi wszystkie swoje sprawy ma mnie zabrać i oczywiście też ciebie na przejażdżkę do źródła Szklarki –

Mały mleczarz zostaje na chwilę sam z ogromnym kawałkiem ciasta w dłoni i pałaszuje je beztrosko machając nogami na jeszcze zbyt wysokiej dla niego ławce. Po chwili Pan Henryk wraca i zadaje chłopcu pytanie – Stasiu widziałeś kiedyś lwa –

Odpowiedź kompletnie zaskakuje mężczyznę
- tak, wiosną były w Rudawie razem ze słoniami i zylafami – lekko sepleni Staś mając zapchane ciastem usta. Widząc zaskoczenie na twarzy współtowarzysza szybko wyjaśnia
- były w środku takiego czegoś co się nazywa fotoplastikon który przyjechał do nas po Wielkanocy i nie tylko one tam były. Przez takie dziurki dla oczu można było zobaczyć cały świat –
- to wspaniale. Wiesz co młody przyjacielu będą pisał nową książkę której bohaterowie będą mieli mnóstwo przygód w dalekiej Afryce i Stasiu uczynię cię sławnym –

Marzena kończy swoją opowieść dzięki której wszyscy rozumiemy czemu pomnik tak wygląda, a ja zaczynam układać swoją krótka historyjkę w głowie. Patrzę na to ostatnie zdanie wyryte u stóp zaklętego w brązie Stasia którym zakończyłem krótką podróż w czasie. Szkoda, że pomnik w Rudawie jeszcze nie jest całkiem skończony. Jego drugą częścią ma być tak jak w mojej historyjce siedzący na ławce Henryk Sienkiewicz czekający na swoje mleko i słuchacza jego opowieści. Mam nadzieję, że oprócz tego ktoś postawi również tablicę objaśniającą przechodniom o co chodzi z tym pomnikiem bo nie każdy może liczyć na taką przewodniczkę jak ma nasza Drużyna. No a Polski pisarz i noblista naprawdę przebywał w Rudawie w 1908 roku w gościnie u Pani Antoniny Domańskiej. Zresztą też pisarki którą dała nam ‘Historię żółtej ciżemki”. Tutaj na przejażdżki po okolicy woził go Pan Wojciech Tarkowski który zabierał ze sobą swojego pięcioletniego syna Stasia. Ten nawiązał z pisarzem niesamowitą więź, a Sienkiewicz dał mu w jakiś sposób nieśmiertelność na kartach swojej powieści wydanej w 1910 roku. Pomnik w Rudawie powstał w 110 rocznicę wydania „W pustyni I w puszczy”. kurcze takie miejsca i takie historie potrafią zaskoczyć. Dla nich warto się ruszyć z domu bo owszem dziś przebywaliśmy w pięknych okolicznościach przyrody, ale to dzięki temu niepozornemu pomnikowi i opowieści Marzeny zapamiętam go na zawsze.

szklarki09 (86 kB)
Przepiękny kościół pw. Wszystkich Świętych w Rudawie


Jeszcze idziemy odwiedzić przepiękny gotycki kościół pw. Wszystkich Świętych który niestety jest zamknięty, ale za to w popołudniowym słońcu pięknie pozuje nam do zdjęć. W planie jeszcze było odwiedzenie restauracji o wdzięcznej nazwie Lenartówka. Po drodze do restauracji Marzena pokazała nam jeszcze wille w której mieszkała Antonina Domaniewska i gościł Henryk Sienkiewicz. Sama restauracja okazała się na szczęście otwarta, ale liczba oczekujących na zwolnienie się stolika klientów raczej podpowiadała nam, że przed odjazdem pociągu do Krakowa zjeść tu obiadu już nie zdążymy. No, ale co to za przeszkoda dla takiej drużyny. Zajęliśmy stolik w ogródku Jordanowskim gdzie dzieliliśmy się różnymi wiktuałami z naszych plecaków i opowieściami z dzisiejszego dnia. W końcu trzeba było zakończyć dzisiejszą wycieczkę odwiedzinami dworca PKP i złapaniem pociągu jadącego do Krakowa.

To był bardzo dobry dzień spędzony w doskonałym towarzystwie i pełen zaskoczeń oraz niespodzianek. Zaskakujące było to, że w dolince ciągle może być pod górę, a niespodzianką było spotkanie z pewnym małym chłopcem.

szklarki10 (125 kB)
Piękniejsza część naszej Drużyny w Dolinie Szklarki


DZIĘKUJĘ
Andrzej Pieniążek

Linia
Relacja fotograficzna - Andrzej Pieniążek
Linia
copyright