kontur (2 kB)

BABIA GÓRA
7 lipca 2007

Linia

Sobota, dnia 7 lipca 2007 roku.
Wycieczkę zorganizowała i poprowadziła
Organizator Turystyki PTTK Hutniczego Oddziału w Krakowie
koła MATRAGONA - Helenka GRZYWACZ

Uczestnicy wycieczki na Babią Górę

Proponowane trasy turystyczne:

I trasa
Przywarówka - Leśniczówka Stańcowa - Meszków Bór - Pański Chodnik - Babia Góra (Diablak 1725 m) - Gówniak (1627 m) - Kępa (1521 m) - Sokolica (1369 m) - Perć Przyrodników - Górny Płaj - Stawek - Przełęcz Krowiarki (Lipnicka 1012 m) 6 - 7 godz. 22 pkt GOT
BZ.02.
II trasa
Indywidualny wybór szlaków

Moskal Andrzej:

Wyjazd opóźnił się o 1 godzinę. Jednak w dobrych nastrojach jechaliśmy zdobyć Królową Beskidów. Przez Głogoczów, Sułkowice, Maków Podhalański i Zawoję dojechaliśmy do Przełęczy Lipowskiej (Krowiarki). Tu po zakupie biletów wstępu do Parku Babiogórskiego w 5-cio osobowej grupie zaczęliśmy wspinanie. Pogoda dobra, na przemian słońce i chmury, jedynie ten porywisty wiatr. Szybko zdobywamy Sokolicę i po krótkim postoju wyruszamy dalej. Wiatr zmaga się coraz większy, ubieramy na siebie nie przewiewne ubrania. Szybko dalej w górę. Szczyt coraz bliżej. W czasie 2 godz. od wyjścia jesteśmy na wierzchołku. Wiatr szaleje. Tak jakby sabat czarownic miał dzisiaj zlot na Babiej. Podobno one to lubią tam robić. Po odpoczynku, posiłku i zrobieniu pamiątkowych zdjęć, zmagając się z wiatrem, schodzimy na Przełęcz Brona, później do schroniska na Markowych Szczawinach.

Schronisko zastaliśmy w remoncie, jedynie czynny był mały bufet. Tutaj odpoczywamy dłużej a później spacerkiem, głęboko oddychając wspaniałym czystym powietrzem wracamy na Krowiarki. Po zebraniu całej grupy robimy pamiątkowe zdjęcia, pakujemy się do mikrobusu i wracamy do domu. Wspaniałe wrażenia. Do zobaczenia Królowo!

Bojko Kasia:

Wyruszyliśmy 17-sto osobową grupą z Krakowa na podbój Babiej Góry. Autokar pożegnaliśmy na Przełęczy Krowiarki (1100 m.) i z tego urokliwego miejsca, czerwonym szlakiem, poprzez Sokolicę (1367 m) rozpoczęliśmy wędrówkę. Początkowo otaczał nas wysoki las ukrywający borówki, grzyby i inne cuda natury. Stopniowo, wysoki las, zastąpiła kosodrzewina. Powietrze było przejrzyste i rześkie. Widoki zapierały dech. Babia Góra przywitała nas porywistym i lodowatym wiatrem - jakby zazdrośnie broniąc swego uroku. Przygarnęła nas jednak na chwilkę, żebyśmy mogli złapać dech i posilić nieco nadwątlone ciała. W drogę powrotną ruszyliśmy czerwonym szlakiem do schroniska na Markowych Szczawinach (nadal w budowie, ale herbatkę można wypić i posilić się pierogami lub zupą). Wypoczęci i radośnie usposobieni wyruszyliśmy niebieskim szlakiem w drogę powrotną. O godz. 17 udaliśmy się do Krakowa. To był cudowny dzień. Aż się nie chce wierzyć, że po tak deszczowym i zimnym tygodniu mogliśmy ciszyć się słońcem i prawdziwie lipcową pogodą - to pewnie zasługa naszej uroczej Organizatorki, której bardzo dziękujemy

Linia
copyright