Tegoroczny spacer po Cmentarzu Rakowickim Bogdan Müller podporządkował tematowi: Generałowie i żołnierze. To kolejna wycieczka z cyklu „Poznajemy Kraków i okolice”. Kolejna lekcja historii, chwila refleksji, moment zadumy.
Cmentarz Rakowicki powstał w wyniku edyktu cesarza Austrii Józefa II, który zabraniał pochówku ludzi przy cmentarzach przykościelnych i nakazał powoływanie cmentarzy komunalnych poza miastem. Pierwszy pochówek odbył się tutaj w 1803 roku, była to Apolonia Brusikowa, żona rajcy miejskiego, młoda dziewczyna zmarła na gruźlicę. Powierzchnia cmentarza obecnie to 42 ha. Porównując powierzchnię cmentarza do Plant, to można stwierdzić, że Cmentarz Rakowicki to więcej niż podwójne Planty, bowiem one ze wszystkimi przyległościami, trawnikami naokoło miasta mają 20 ha.
Odwiedzanie grobów i poznawanie historii ludzi, którzy swoim życiem budowali drogę Polski do wolności, zaczęliśmy od Anioła Zemsty. Wielka postać kamiennego anioła patrzącego w dal - czekającego na odrodzenie ojczyzny, na wolność - zwraca uwagę. Ma on ognisty mecz, ma ryngraf Matki Boskiej trzymającej Chrystusa na lewym ramieniu. Anioł Zemsty stoi w miejscu, gdzie pochowano ofiary austriackiego bombardowania Krakowa podczas Wiosny Ludów w 1848 roku. Austriacy wycofując się z miasta ostrzeliwali Kraków ze Wzgórza Wawelskiego. Zabitych pochowano w zbiorowej mogile. Dopiero w czasach kiedy Polska stała się Polską wyrzeźbiono Anioła Zemsty.
Zapaliliśmy znicze przy grobie generała Wieniawy Długoszowskiego. Określany był mianem niesamowitej osobowości, nazywano go pierwszym ułanem II Rzeczpospolitej. Był ulubionym adiutantem marszałka Piłsudskiego, dowódcą I pułku ułanów, ambasadorem Polski we Włoszech.
Przystanęliśmy przy grobie rotmistrza Legionów Polskich Dunina Wąsowicza, przy grobach legionistów i żołnierzy 1920 r.
Jedno z epitafiów zostało nam w pamięci: „Ojczyzna to ziemia i groby, narody tracąc pamięć tracą życie”.
Ewa Bugno