Jan Paweł II
Prognozy pogody na dziś nie były optymistyczne. Ulewa cały dzień, od rana do wieczora. Już mży. Taki dzień należy dla najbardziej odważnych wędrowców, a jest nas czterdziestu... czterdziestu śmiałków. Ruszamy twardo i nikt nie myśli o odwrocie. Nikt nie chce zastępczego programu.
Za niebieskimi znakami szlaku przekraczamy mostem Ponikiewkę. Szybko opuszczamy wioskę Ponikiew. Z prawej towarzyszy nam przez pewien czas dopływ Ponikiewki. Mijamy zaporę spiętrzającą wody tego górskiego potoku. Wkrótce mamy rozejście dróg. Nasza jest ta w prawo, która przecina wprost bród potoku. Ściągać buty? Nie, nie trzeba, bo zaraz dalej za młodnikiem jest kładka.
Przed nami grzbiet Beskidu Małego, który musimy pokonać. Idziemy dróżką i po chwili wchodzimy w obszar Parku Krajobrazowego Beskidu Małego. Jeszcze tylko kilka domków i zagłębiamy się w lesie. Wspinamy się na grzbiet. Mżawka mija... minęła już chyba dużo wcześniej, ale spostrzegamy to dopiero teraz, wtedy gdy zatrzymujemy się, bo...
Przy szlaku pełźnie salamandra plamista (Salamandra salamandra) - największy europejski przedstawiciel płazów ogoniastych. Na pewno wyczuwała każdy nasz na krok, gdy zbliżaliśmy się do niej, ale nie wykazuje zbytnich oznak zaniepokojenia. Zwykle porusza się leniwie, ale stać ją na zryw. Widzieliśmy taki kiedyś u innego przedstawiciela gatunku. Ten tkwi w bezruchu. Być może to właśnie ten chwilowy bezruch jest oznaką zaniepokojenia, bo właśnie w takich sytuacjach zamiast uciekać salamandry zamierają w bezruchu. Trudno powiedzieć, bo po kilku minutkach jak gdyby nic niemrawo odpycha się kończynami i ślizga się po liściach. Salamandry uwielbiają wilgotną aurę. W takie ciepłe pochmurne dni wychodzą na polowanie, choć zwykle zajęciem tym parają się w nocy. Ich ślamazarność powoduje, iż rzadko kiedy udaje się im upolować owada, czy pajęczaka, ale pewnie dlatego poluje głównie na skąposzczety lub ślimaki. Te stworzenia nie są w stanie uciec przed salamandrą.
Las jest piękny. Błyszczy w rosie pozostałej po porannej mżawce. Świeże listki na drzewach zielenią sią szkliście. Dróżka sukcesywnie pnie się w górę. O godzinie 9.25 mijamy rozstaj pod Gancarzem (735 m n.p.m.). Tutaj dołącza do nas zielony szlak z Andrychowa , który od teraz prowadzi wspólnie z niebieskim na szczyt Gronia Jana Pawła II. Wzmaga się mgła, a raczej wchodzimy w chmury, które dzisiaj bardzo nisko zawisły na Beskidem Małym.
Niebawem mijamy niewielką kapliczkę umieszczoną na drewnianym słupku. Otoczona jest kamieniami ułożonymi na ziemi. Za niedługo wchodzimy na Polanę Beskid. Przy naszym szlaku pojawia się Szlak Białych Serc mający swój początek w Rzykach na osiedlu Jagódki. Znakowany jest białymi serduszkami. Wiodą również na szczyt Gronia Jana Pawła II (890 m n.p.m.), który mamy już przed sobą.
Po południowej stronie od szczytu Gronia Jana Pawła II znajduje się Polana Bargłowa. Dawniej znajdowała się na niej hala pasterska, podobnie jak w wielu innych miejscach w Beskidzie Małym. Polana ta często była odwiedzana przez Karola Wojtyłę w latach młodości, kiedy mieszkał w Wadowicach. Nazywała się wtedy Jaworzyna.
Na Jaworzynę Karol Wojtyła wędrował będąc jeszcze małym chłopcem, potem jako uczeń, student, ksiądz. Ostatni raz przybył tutaj jako kardynał w 1970 roku po mszy odprawionej z okazji 25-lecia kapłaństwa w Kalwarii Zebrzydowskiej. Odwiedził wówczas również Leskowiec. Historia nazw tych szczytów jest nieco zawiła. Jaworzyna była bardzo starą nazwą. Pierwszy dokument, który o niej wspominał pochodzi z 1379 roku. Zamieszanie jednak wprowadziły przedwojenne mapy austriackie, na których nazwę Leskowiec naniesiono na Jaworzynę, zaś Leskowiec opatrzono nazwą Beskid. W 1933 roku, kiedy budowano schronisko ów szczyt według austriackich map nazywał się Leskowiec i tej nazwy użyto również w nazwie schroniska. Nazwa schroniska pozostała taka już na zawsze, ale dla turystów i miejscowych góra, na której stoi nadal była Jaworzyną. Przyszedł jednak rok 1981, kiedy działacze PTTK w Wadowicach dla upamiętnienia częstych pobytów Karola Wojtyły na Jaworzynie podjęli inicjatywę zmiany nazwy Jaworzyny na Groń Jana Pawła II. Jednak oficjalnie została zmieniona dopiero 31 grudnia 2003 roku i dopiero odtąd stała się prawną, jedynie obowiązującą. To pierwszy szczyt w polskich górach nazwany imieniem Ojca Świętego za jego życia.
Tuż pod szczytem Gronia Jana Pawła II na Polanie Bargłowej stoi obecnie kaplica. Zanim pojawiła się na polanie stanął stalowy krzyż poświęcony „ludziom gór”. Było to w roku 1991 roku, w dziesiątą rocznicę zamachu na życie Jana Pawła II. Kaplica została postawiona cztery lata później, w 1995 roku. Odwiedzający górę zaczęli ją zwać Sanktuarium Ludzi Gór. We wnętrzu kaplicy, w jej ołtarzu, umieszczony jest obraz Matki Bożej Królowej Ludzi Gór. Poniżej stołu ołtarza widnieje inskrypcja: Jest nas troje: „Bóg, góry i ja”. Po lewej stoi fotel, na którym Jan Paweł II siedział podczas wizyty w Skoczowie w 1995 roku. W otoczeniu kaplicy znajduje się kilka mniejszych kapliczek, dzwonnica i pomnik Jana Pawła II.
Poniżej kaplicy znajduje się goprówka, a jeszcze niżej Schronisko PTTK Leskowiec, gdzie zatrzymujemy się na odpoczynek i posiłek. Budowę tego schroniska nadzorował osobiście Czesław Panczakiewicz - rodowity wadowiczanin, nauczyciel gimnazjalny. Jednym z jego uczniów Panczakiewicza był Karol Wojtyła. Panczakiewicz był zatem jednym z tych, którzy „zarazili” Karola górami. Był również autorem szlaku, prowadzącego z Wadowic na Groń Jana Pawła II. Wytyczył go w 1927 roku i wciąż istnieje. Jego przebieg prawie nie uległ zmianie do dnia dzisiejszego i to ten szlak prowadził nas na Groń Jana Pawła II. Po przerwie opuszczamy ciepło schroniska. Na zewnątrz też jest ciepło, spadło kilka kropel deszczu. Nieopodal schroniska „łapiemy czerwone znaki”, które wiodą na szczyt Leskowca i dalej. Przy dobrej aurze Leskowiec staje się jednym z najlepszych punktów widokowych Beskidu Małego. Otwiera się z niego piękna panorama na południe (a częściowo również na zachód i wschód), w stronę Tatr, Beskidu Żywieckiego z Babią Górą w roli głównej, a także Beskidu Makowskiego. Jednak dzisiejszego dnia okolica tonie we mgle, czy może raczej w chmurach deszczowych. Na nasze szczęście dopada nas tylko krótkotrwały, lecz nie ulewny opad. A miało być inaczej. Myśleliśmy, że będziemy się taplać w wodzie i babrać w błocie. Prognozy takie jednak nie sprawdziły się. Na szczycie Leskowca jest szałas oraz miejsce na ognisko. Jeszcze kilka dni temu myśleliśmy o przystanku przy turystycznej watrze. Czas i aura jednak nie zachęca na rozpalenie ogniska.
Idziemy dalej. Pod szczytem Leskowca rosną karłowate buki, efektownie poskręcane, znane z poezji Emila Zegadłowicza, jednego z największych piewców Beskidu Małego. Wojtyła cenił sobie jego poezję, często do niej wracał.
Z Leskowca podążymy grzbietem Beskidu Małego aż do Łamanej Skały. Jest mgliście, wilgotno, ale ciepło i chyba niespodziewanie dość przyjemnie. Cały czas dookolne widoki na mgłę i drzewa;) Środkiem ścieżki przelewa się wąski strumyk wody, ale dróżka grzbietowa jest o dziwo taka, jakby w ogólne nie spadł na nią deszcz. Sucha. Karłowaty las niknie we mgle. Świeża, soczysta zieleń i brunatna ściółka pokryta starymi jesiennym liśćmi. Poranna niechęć do wyjścia w góry poszła już w zapomnienie. Zwykle taki spacer kojarzy się z jesienią, ale jest wiosna, a to czas rozbudzenia. I to chyba stąd biorą się te siły witalne, które ogarniają nas namiętnie. To jest właśnie dobra pogoda, taka, która siedzi w nas.
Wędrujemy spokojnym tempem, nikt nie zauważa kiedy przechodzimy grzbietowe wyniosłości Potrójnej, Na Beskidzie, czy Smrekowicy. Mijamy skałki i mury skałkowe. Po półtora godzinnym spacerze od schroniska docieramy do Rozstaju pod Mladą Hora, zwanym potocznie Anula. Tutaj mamy przystanek, kwadrans przerwy. Anula, Anula, Anula...?
Kimże była owa tajemnicza Anula i cóż się takiego wydarzyło, że została uwieczniona w nazwie tego miejsca... wieści o tym historia zawieszona na konarze:
„Wydarzyło się to jeszcze przez I wojną światową, ale któż by to dokładnie pamiętał. Józef ze Snokówki miał dwie córki na wydaniu, a postawny Krzysiek, kawaler z Kukowa starał się o rękę starszej z nich. Ojciec wyraził zgodę na ślub i postanowił wznieść młodym chatę na łące pod lasem. By zdobyć pieniądze na budowę, swoje dwie krowy pognał przez Beskid do Wadowic. Intendentura stacjonującego tam cesarsko-królewskiego 56 Galicyjskiego Pułku Piechoty płaciła za bydło znacznie więcej, niż mógłby otrzymać w Ślemieniu. Krowy różniły się temperamentem: Krasula była spokojna i dawała więcej mleka, natomiast Anula była inteligentniejsza, bardziej ruchliwa i lepiej sobie radziła z wyszukiwaniem najsmaczniejszych traw. Ona również szybko zorientowała się, że gospodarz zabiera je z obory na zawsze. Krasula zrezygnowana szła noga w nogę, Anula zaś co chwilę nerwowo przystawała i rzucała łbem, jakby się przed gzami ogarniając. W pewnej chwili gdzieś koło Wędrujących Kamieni pod Smrekowicą zerwała się gospodarzowi z powroza i pognała przed siebie w las. Józef szukał jej przez dłuższą chwilę jednak stwierdził, iż sama wróci do obory. Z samą Krasulą podążył do Wadowic korzystnie sprzedając ją wojsku. Po powrocie do domu okazało się, że Anuli nie ma. Przepadła jak kamień w wodę. Przez następne dni gospodarz poszukiwał swojej krowy w całym grzbiecie Madohory - w końcu bydło stanowiło znaczny majątek. Niestety Anula się nie odnalazła. Wesele Józkowej córki było huczne i bardzo udane, a młodzi ze względu na mniejsze wiano zamieszkali w nieco skromniejszej chacie. Przez wiele miesięcy ludzie gadali, że wędrując przez rozstaje pod Łamaną Skałą można było spotkać krowę, lecz tak płochliwą, iż nie pozwalała do siebie podejść. Od tego czasu do miejsca przylgnęła nazwa Rozstaje Anuli.” |
O godzinie 13.00 opuszczamy Rozstaje Anuli podejmując niebieski szlak. Prowadzi on do wsi Ślemień. Jednocześnie opuszczamy województwo małopolskie na pewien czas i wchodzimy na obszar województwa śląskiego. Trochę to dziwne, bo szlak przecież zwie się Małopolski Szlak Papieski. Po 25 minutach przechodzimy pod szczytem Gibasów Groń. Na szczyt prowadzi nieznakowana ścieżka. Przy korzystnych warunkach pogodowych warto byłoby na niego wejść dla walorów widokowych, bo wierzchołek słynie z nich, lecz dzisiaj oczywiście szybko zastawiamy go za sobą.
Niecałe pół godziny leśnej wędrówki od rozstaju Anuli i wychodzimy na Polanę Przysnopek. Stoi na niej domostwo. Po lewej i prawej widać tabliczki „Teren prywatny”. Dróżka po ominięciu gospodarstwa skręca w prawo, wypłaszcza się i ponownie wchodzi do las. Trochę dalej przez dróżkę przelewa się szeroki ciek. Przekraczamy go po wystających kamieniach.
Wchodzimy znów na polanę. To ta sama polana co wcześniej, tylko jesteśmy teraz w jej dolnych partiach. Pachnąco kwitnie na niej czeremcha. Na myśl przywodzi nam ona tekst Jana Wołka śpiewany przez Andrzeja Grabowskiego:
Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa,Wokół jakby przejaśnia się. Nie mamy pewności czy to warstwa chmur zrobiła się cieńsza, czy raczej to za sprawą tego, że jesteśmy niżej pod nimi. W trawach rosną małe storczyki o różowych kwiatach i liściach nakrapianych brunatnymi plamkami. Przy samej drodze ozdobą zielonych łanów są kępy niebiesko kwiatowych dąbrówek.
O godzinie 14.30 przecinamy drogę wojewódzką nr 946. Po drugiej stronie jest sklep, a na piętrze restauracja. Zatrzymujemy się w niej na pół godziny. Dalej maszerujemy szosą, najpierw uliczką Pod Dębami, potem Łączną pokonując niewielki grzbiet z zabudowaniami wsi Kocoń. W połowie grzbietu stoi duża domkowa Kapliczka Przemieniania Pańskiego. Postawiono ją pod koniec XIX wieku w setną rocznicę bitwy w dniu 3.08.1768 roku, stoczonej między konfederatami barskimi i Moskalami.
Droga zaczyna powoli obniżać się ku wsi Ślemień. Z lewej mamy Żywiecki Park Etnograficzny w Ślemieniu. Wchodzimy do skansenu. Stoją w nim chałupy, rozrzucone na łagodnym stoku. Takie domy stały tu kiedyś, takie właśnie i tak samo rozproszone. Wtapiały się w beskidzki krajobraz.
Po opuszczeniu skansenu wchodzimy w gęstszą zabudowę wsi. Mijamy szkołę, za którą szosa skręca w prawo przechodząc obok wiekowego klonu pospolitego (Acer platanoides L.). Ma 27 metrów wysokości, 160 centymetrów pierśnicy, czyli średnicy pnia na wysokości klatki piersiowej człowieka (1,3 m powyżej grunt). Jego pień w obwodzie mierzy 502 centymetrów, zaś wiek drzewa oceniany jest na około 400 lat.
Zbliżamy się do mostu na rzeką Łękawka. Przed mostem odchodzimy w lewo na ulicę prowadzącą wprost do centrum wsi Ślemień. Wieś Ślemień leży na pograniczu Beskidu Małego i Beskidu Makowskiego. Najstarsza wzmianka o Ślemieniu pochodzi z 1527 roku, kiedy jej nazwę zapisano jako Slemya. Nazwa ta pochodzi od średniowiecznego słowa „ślemię”, oznaczającego belkę grzbietową dachu. Pisał o tym w XVIII wieku Andrzej Komoniecki w swoim Dziejopisie: „Ślemię wieś stąd nazwana jest, iż najpierwszy poddany, budując sobie w tym tam miejscu chałupę, nie skrokwił onej sobie, jako tu zwyczaj jest w górach, ale po lachowsku na dwóch sochach wierzch postawił miasto krokwi. Którego pytano co to robi, on odpowiedział że ślemię, gdyż po Zakrakowiu na sochach wierzchy takie ślemieniem nazywają. I stąd dziwując się temu, od jego budynku tego wierzchu Ślemię tę wieś nazwano”.
W 1639 roku starosta średzki Piotr Samuel-Grudziński i jego żona Katarzyna Komorowska-Grudzińska wybudowali zamek w Ślemieniu. Z czasem, gdy stał się on zbyt mały postanowiono wyburzyć go i wznieść nowy, większy. W ten sposób po wyburzeniu starego zamku w 1719 roku, dwa lata później powstał nowy zamek, w którym było więcej pokoi. W inwentarzu dóbr ślemieńskich opisano go: „pałac, w którym na dole pokoi z narożnikami 14, pieców w tych pokojach 4, kominków 6, na górze pokoi z narożnikami 10, pieców tamże 2, kominków 4, pod tym pałacem piwnic dwie, pod narożnikiem turm na aresztantów, cały zewnątrz z drzewa rzniętego w kostkę i z pola cegłą wkoło obmurowany”.
W latach 1842-53 zbudowano w Ślemieniu kościół św. Jana Chrzciciela. Na stoku powyżej zabudowań wsi stoi drugi kościół - Sanktuarium Narodzenia NMP Jasna Górka. Znajduje się w nim XIX-wieczna kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, zaś pod nim w kamiennej grocie o kształcie tunelu znajduje się figura Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia. Stamtąd wypływa woda ze źródła uznawanego za cudowne.
O godzinie 15.45 opuszczamy centrum wsi. Skręcamy na szosę idącą w górę doliny potoku Czeretnik. Po prawej mamy pozostałości po hucie żelaza z XVIII wieku - ślady wielkiego pieca hutniczego. Przetapiano w nim rudę darniową. Rocznie produkowano w nim 100 tysięcy cetnarów żelaza (1 cetnar to około 50 kg). Huta żelaza w Ślemieniu spłonęła w 1780 roku i już nigdy nie została odbudowana.
Szosa monotonnie prowadzi nas w górę doliny. Po 15 minutach marszu z prawej mijamy skarpę na której znajduje się stara figura Chrystusa Upadającego. Zabezpieczona jest daszkiem. Zaraz dalej przechodzimy plac ze składowiskiem drewna. Przekraczamy Czeretnik, który jest tutaj bardzo wartki. Wchodzimy na leśną dróżkę, która zagłębia się w świerkowym lesie. Chwilę potem szlak odbija w lewo na boczną dróżkę i wtedy zaczynamy intensywne podejście stromego zbocza Gachowizny.
W pobliżu szczytu las rzednieje. Wkraczamy na grzbietowa polankę, na której stoi mała kapliczka maryjna. Do tego miejsca dochodzi również żółty szlak z Jeleśni. Chwilowy opad zatrzymuje nas. Chronimy się pod drzewami lasu. Krótki postój (mógłby być dłuższy, bo od zakończenia tej wędrówki dzieli nas niecałe półgodziny marszu), po czym ruszamy dalej. Kierujemy się na lewo skręcając przed kapliczką na gruntową drogę. Ta doprowadza nas na wierzchołek Gachowizna (758 m n.p.m.), zwany też Gachów Groń. Jest to szczyt leżący na grzbiecie Pasma Pewelskiego, będącego najbardziej na zachód wysuniętą częścią Beskidu Makowskiego. Tak się zazwyczaj przyjmuje, choć niekiedy pasmo to bywa zaliczane do Beskidu Żywieckiego, czy też do Beskidu Małego.
Na szczycie Gachowizny opuszczamy województwo śląskie i wracamy do Małopolski. Ze szczytu szlak sprowadza niezwykle widokową drogą. Trzeba jednak uważać, bo zrobiło się ślisko, przynajmniej na tym odcinku, gdzie nachylenie stoku momentami jest duże. Przejaśniło się. Odsłonił się nawet błękit nieba. Przed nami pokazał się Jałowiec oraz Lachów Groń przysłaniający Babią Górę. Tuż obok widać Małą Babią Górę, a po prawej masyw Pilska.
W dolinie do której zmierzamy ścieli się mgiełka. Podążamy przez teren pokryty łąkami i polami. Niżej widać zabudowania wsi Hucisko. Wieś ta powstała w XV wieku jako przysiółek wsi Pewel Wielka, która należała do dóbr żywieckich. W XVII wieku istniały tu huty szkła i żelaza. Stąd nazwa Hucisko. W 1884 roku przeprowadzono tędy linię kolejową z Żywca do Suchej Beskidzkiej, co znacznie poprawiło dostępność tego miejsca. W Hucisku linia ta osiąga ona najwyższy punkt wysokości 560 m n.p.m.
Dotarliśmy do wsi Hucisko. Do stacji kolejowej Hucisko i na Przełęcz Hucisko dotrzemy w trakcie kolejnego etapu wędrówki Małopolskim Szlakiem Papieskim. Tymczasem przy kościele Niepokalanego Serca NMP kończymy dzisiejszą wędrówkę. Wrócimy tutaj jesienią.
Organizatorzy i prowadzący tą wycieczkę
Dorota i Marek Szala
Czasy przejść:
ODCINEK | DYSTANS | CZAS |
Ponikiew Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.) | 5,2 | 2'05 |
Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.) Leskowiec (922 m n.p.m.) Łamana Skała, wsch. (915 m n.p.m.) | 5,6 | 1'35 |
Łamana Skała, wsch. (915 m n.p.m.) Młada Hora (872 m n.p.m.) Ślemień | 7,2 | 2'30 |
Ślemień Gachowizna (758 m n.p.m.) Hucisko, stacja kolejowa | 5,0 | 1'40 |
RAZEM | 23,0 | 7'50 |
Na trzeci etap, z Ponikwi wyruszamy, Dzisiaj do przejścia długą trasę mamy. Dokonamy wejścia, dla wielu kolejnego, Na popularną Groń Jana Pawła Drugiego. (Dla niektórych była to ciekawa nowina, Że góra ta, zwała się kiedyś Jaworzyna.) Górale dla swych synów i dla swoich cór, Zbudowali kaplicę Matki - Królowej Gór. Miejscem tej kaplicy, to rzecz nie jest nowa, Jest rozległa łąka - Polana Bargłowa. Pogoda od rana, jest dziś nieciekawa, Szykuje się na trasie „wspaniała zabawa” ! Marek nas spytał: „Zrezygnować byście chcieli?” Usłyszał jednak: „Nie!” – od turystów „twardzieli”. Tym bardziej, ze zaplecze, było dziś „nie wąskie”, Były klany: Ciepielów i „siostry” Bytomskie … Ruszamy niebieskim, pięćset przewyższenie, Przy takiej aurze, niełatwe wchodzenie: Ślisko, błoto, kamienie i płynąca woda, Na trasie niezmiennie, deszczowa pogoda. Po siedmiu kwadransach trudnego wspinania, Papieska kaplica, ze mgły się wyłania. Lecz jej nie zwiedzimy, jest bowiem zamknięta, Ale każdy z turystów, jedną rzecz pamięta. To sentencja papieska, którą każdy zna, Na wycieczkach jest: „Pan Bóg, góry, no i Ja „. Przed pomnikiem Papieża, zdjęć kilka robimy, Do schroniska „Leskowiec”, szybciutko schodzimy. Tu piwko pijemy i wypoczywamy, Żurek oraz kwaśnicę - wspaniałą – zjadamy. A teraz Leskowiec - szczyt najbardziej znany Jest on w paśmie rezerwatu Łamanej Skały. Postawiono tu obelisk, taki kamień młyński, Ku pamięci poległych – to pomnik katyński. Z Leskowca czerwonym, to kierunek stały, Zmierzamy wśród deszczu, do Łamanej Skały. U podnóża szczytu są skały rozliczne, A z samego szczytu widoki są śliczne ! Przy dzisiejszym deszczu, nic nie podziwiamy, Od czego my jednak wyobraźnię mamy? Rozdroże Anula - kolor szlaku się zmienia, My teraz niebieskim, schodzimy do Ślemienia. Stromo dwie godziny, to męczy człowieka, Lecz w Ślemieniu na dole, sklep i bar nas czeka ! Wszyscy widzieliście, więc Was nie zaskoczę ! Oryginalne są wódki - nazw ich nie przytoczę … Teraz droga asfaltem, na koniec łatwizna, Nie najwyższa wspinaczka, na szczyt Gachowizna. Setka przewyższenia, tylko … i aż tyle ! Osiemnaście „kilosów”, zostało już w tyle. Że będzie łatwiutko wszystkim się zdawało, Zdobycie tego szczytu, jednak nam „wybrało” … Stąd do końca trasy, jest już bardzo blisko, Zakończenie etapu, jest we wsi Hucisko. (Nazwa Hucisko w Polsce się często zdarza, Pochodzi najczęściej od huty żelaza. Bo była tu huta żelaza i nie tylko ta, Od wieku siedemnastego jest tu huta szkła.) Długo w autobusie, na resztę czekamy, „Już” o osiemnastej, do domu ruszamy. Wśród wszystkich turystów, to panuje zgoda: „Nieważna w naturze, lecz w sercu pogoda ! „ Dzisiejszą wycieczką, wszyscy się cieszymy, O kolejnych wyjazdach, z Oddziałem, myślimy … Waldemar Ciszewski - 14 maja 2016 r. |
Przebieg trasy pieszej:
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
14.05.2016 | Ponikiew – Groń Jana Pawła II | BZ.03 | 10 | Tak |
14.05.2016 | Groń Jana Pawła II – Leskowiec | BZ.03 | 1 | Tak |
14.05.2016 | Leskowiec – Łamana Skała | BZ.03 | 7 | Tak |
14.05.2016 | Łamana Skała – Młada Hora – Ślemień | BZ.03 | 7 | Tak |
14.05.2016 | Ślemień – Gachowizna | BZ.03 | 6 | Tak |
14.05.2016 | Gachowizna – Hucisko | BZ.03 | 2 | Tak |
RAZEM | 33 |
Data wycieczki |
Obiekt przyrodniczy | Punkty |
14.05.2016 | Ponikiew, pomnik przyrody obok kościoła | 3 |
14.05.2016 | Natura 2000 – obszary siedliskowe „Beskid Mały” [PLH240023] | 15 |
14.05.2016 | Szlak Buków | 3 |
14.05.2016 | Szlak Skałek | 3 |
14.05.2016 | Rezerwat „Madohora” | 5 |
14.05.2016 | Park Krajobrazowy Beskidu Małego | 5 |
14.05.2016 | Ślemeń, skupisko pomników przyrody: • Grupa 2 sosen wejmutek (Pinus strobus) Obwód 190 i 205 cm. wysokość 19 i 20 m. • Jesion wyniosły (Fraxinus excelsior) Obwód 390 cm. wysokość 22 m. • Lipa szerokolistna (Tilia platyphyllos) Obwód 395 cm. wysokość 22 m. • Grupa 3 drzew: dąb szypułkowy (Quercus robur): 2 szt. - klon pospolity (Acer platanoides): 1 szt. Obwód 250; 315; 455 • Klon jawor (Acer pseudoplatanus) Obwód 310 cm. wysokość 18 m. |
3 |
Data wycieczki |
Obiekt przyrodniczy | Punkty |
14.05.2016 | Ponikiew, pomnik przyrody obok kościoła | 3 |
14.05.2016 | Natura 2000 – obszary siedliskowe „Beskid Mały” [PLH240023] | 5 pkt za jedną pieczątkę max 25 pkt |
14.05.2016 | Szlak Buków | 5 |
14.05.2016 | Szlak Skałek | 5 |
14.05.2016 | Rezerwat „Madohora” | 5 |
14.05.2016 | Park Krajobrazowy Beskidu Małego | 5 pkt za jedną pieczątkę max 25 pkt |
14.05.2016 | Ślemeń, skupisko pomników przyrody: • Grupa 2 sosen wejmutek (Pinus strobus) Obwód 190 i 205 cm. wysokość 19 i 20 m. • Jesion wyniosły (Fraxinus excelsior) Obwód 390 cm. wysokość 22 m. • Lipa szerokolistna (Tilia platyphyllos) Obwód 395 cm. wysokość 22 m. • Grupa 3 drzew: dąb szypułkowy (Quercus robur): 2 szt. - klon pospolity (Acer platanoides): 1 szt. Obwód 250; 315; 455 • Klon jawor (Acer pseudoplatanus) Obwód 310 cm. wysokość 18 m. |
3 |