kontur (2 kB)

54 Centralny Rajd Hutników
"Janowice Wielkie - 2016"

25–29 maja 2016 roku

Linia

MOZ NSZZ " Solidarność " ArcelorMittal Poland S.A.
Oddział Kraków

Garść wspomnień z 54 Centralnego Rajdu Hutników Janowice Wielkie - 2016

Na metę tegorocznego 54 Centralnego Rajdu Hutników została wyznaczona miejscowość Janowice Wielkie. Jest to wieś (i jednocześnie siedziba gminy) położona w województwie dolnośląskim, w powiecie jeleniogórskim, nad rzeką Bóbr, na pograniczu Kotliny Jeleniogórskiej, Gór Kaczawskich i Rudaw Janowickich w Sudetach Zachodnich. Tak więc kolejny już raz na rajd wyruszyliśmy w kierunku zachodnim. Powielając ubiegłoroczny, sprawdzony pomysł, solidarnościowa drużyna (94 osoby w dwóch autokarach) pod przewodnictwem Ryszarda Wawiórki zawitała po drodze do sanktuarium na Górze św. Anny. Stąd już znaleźliśmy się w Sudetach na tyle wcześnie, że przy sprzyjającej pogodzie zdążyliśmy zrobić lekki rozruch na górskim szlaku. Z Karpnickiej Przełęczy ruszyliśmy w kierunku Szwajcarki, jedynego w Sudetach całkowicie drewnianego, zabytkowego schroniska, wybudowanego w stylu tyrolskim w 1823 roku. Po zaliczeniu sesji fotograficznych i stosunkowo niedługim marszu można było wspiąć się na najwyższe szczyty Gór Sokolich: Sokolik i Krzyżną Górę. Te dwa szczyty zwane potocznie „Cyckami Bardotki” zostały uwiecznione w logo na naszych odznakach rajdowych. Po trudach całodziennej podróży dotarliśmy na zasłużoną obiadokolację do Szklarskiej Poręby, która stanowiła dla naszej drużyny bazę wypadową na czas wycieczki.

W drugi dzień jako, że najdłuższy, bo cały można było wykorzystać na wędrówkę, wiele grup rajdowych skierowało swe kroki w kierunku królowej Karkonoszy i Sudetów. Pogoda była wręcz idealna, trochę słońca, trochę wiatru, całkiem przyzwoita widoczność, z czym przy wyprawach na Śnieżkę różnie bywa. Duża ilość schronisk (czeska Jelenka, polskie: na Przełęczy Okraj, Dom Śląski, Strzecha Akademicka, Samotnia) na całej trasie, mimo, że trzeba było ją trochę zrewidować ze względu na czasowe zamknięcia niektórych odcinków szlaków, ułatwiała wędrowanie. A nieoczekiwane spotkania innych hutniczych grup na trasie uprzyjemniały drogę. Zapowiadane w prognozach burze szczęśliwie nas ominęły i turystycznie spełnieni, nasyceni pięknymi widokami niesamowitych krajobrazów mogliśmy wracać na zasłużony odpoczynek.

Nadeszła sobota czyli dzień rajdowej mety - podsumowania i zakończenia turystycznych zmagań. I tu duch gór „Liczyrzepa” czy tez Karkonosz, bo i tak go zwą, pokazał kto jest panem i władcą tego terenu. Najpierw ćwiczyliśmy składanie i rozkładanie parasoli, ubieranie i zdejmowanie peleryn oraz rzuty do tarcz w deszczu. Ale skoro nas w ten sposób nie przestraszył, rzucił do boju grzmoty, błyskawice, ulewny deszcz, a potem grad. I tak chciał unicestwić naszą metę. Częściowo mu się to udało, choć przez to będziemy ją długo pamiętać. A może miał to być chrzest bojowy nowego Komandora Rajdu? Jeśli tak, to również należy to potraktować jako dobrą wróżbę. W niedzielę wszakże zaświeciło piękne słońce i nasza grupa, dzięki tym razem naprawdę wybitnej pomocy nieocenionych kierowców z PTS-u mogła jeszcze w ramach krótkiego spaceru zobaczyć tzw. Kolorowe Jeziorka w Wieściszowicach. Myślę, że mimo wszystko, rajd - w zasadzie, jak zwykle, można zaliczyć do udanych, a tegoroczni debiutanci rajdowi nie zniechęcą się do „deptania gór” czy odkrywania pięknych zakątów w większej grupie. Do zobaczenia za rok !

Uczestniczka

Linia
Powrót
kontur (2 kB)
copyright