kontur (2 kB)

Baner

52 Centralny Rajd Hutników
„GŁUCHOŁAZY – 2014”

Linia Na trasie

Na mecie w Głuchołazach

W ponad półwiecznej historii Centralnego Rajdu Hutników drugi raz zawitaliśmy w Sudety. Pierwszy raz w 2009 roku, wówczas meta rajdu była zorganizowana w Pokrzywnej, miejscowości letniskowej należącej do gminy Głuchołazy, będącej centrum turystycznym Gór Opawskich (najbardziej na wschód wysuniętej części Sudetów). W 2014 roku organizatorzy wybrali na miejsce zakończenia 52 Centralnego Rajdu Hutników właśnie Głuchołazy. Miasto zostało założone w na początku XIII wieku, a bezpośrednią przyczyną wzniesienia warowni zwanej na początku Kozią Szyją był zatarg o tutejsze złotonośne tereny. Do XVI wieku mieszkańcy grodu trudnili się głównie wydobywaniem złota. Szacuje się, że w ciągu ok. 250 lat eksploatacji głuchołaskich złóż uzyskano tu blisko 2800 kilogramów kruszcu. Tak, więc mogliśmy się trochę poczuć jak eksploratorzy „dzikiego zachodu”. Ponowne złote lata Głuchołaz nastąpiły w połowie XIX wieku wraz z wybudowaniem linii kolejowej. Wtedy rozwinął się przemysł, a także część zdrojowa miasta. A wracając do naszego rajdu, drużyna solidarności licząca 105 osób wyruszyła we czwartek w święto Bożego Ciała w godzinach popołudniowych dwoma autokarami. Naszą bazą wypadową i jednocześnie celem podróży był Lądek Zdrój uważany za najstarsze uzdrowisko w Polsce. Następnego dnia, mając w perspektywie cały dzień do dyspozycji, wyruszyliśmy, aby zdobyć Pradziada - najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich, a szósty co do wysokości w całych Sudetach. Szczyt z potężną wieżą retransmisyjną RTV nie był dla nas zbyt łaskawy. Polało deszczem, powiało zimnym wiatrem, a widoki zniknęły w sinej mgle. Schroniska po drodze były jak znalazł: Szwajcarka - najstarsze czeskie schronisko turystyczne w Jesionikach i chata Barbórka też uważająca się za najstarszą. A w schroniskach i u stóp Pradziada sympatyczne spotkania rajdowców: „naszych” z KTG czyli grupy organizatorskiej oraz ze Zdzieszowic. Karlowa Studanka, reklamowana jako uzdrowisko o najczystszym powietrzu do którego zeszliśmy już suchą nogą i różnymi szlakami, okazała się niezwykle urokliwym miejscem. Kolejny dzień, sobota, to tradycyjna meta rajdu. Z tego powodu trasa musiała być krótsza. W słonecznej aurze zawitaliśmy więc na Biskupią Kopę, najwyższy szczyt Gór Opawskich znany już niektórym z 47 CRH w Pokrzywnej. Po drodze zwiedziliśmy jeszcze miasteczko Zlate Hory. I potem już prosto na metę. A tam jak zwykle powitania i prezentacje przychodzących grup, spotkania znajomych, konkursy i rajdowy posiłek. Chwila deszczu dla ochłodzenia emocji i… ogłoszenie wyników. Tegoroczny rajd odbywał się pod hasłem „Turystyka łączy pokolenia”. Aby szczególnie uhonorować pociechy dzielnie wędrujące z rodzicami (co nie jest dziś takie częste) zostały im wręczone medale „Złote buty”. Z naszej drużyny byli to sami mali mężczyźni: Wojtek, Kacper, Kamil i Mateusz. W sumie wyróżniono 27 dzieci w wieku od 6 do 11 lat. I wreszcie nadszedł moment kulminacyjny czyli ogłoszenie zwycięzcy 52 Centralnego Rajdu Hutników. Po podsumowaniu wszystkich regulaminowych konkurencji nasza drużyna NSZZ Solidarność AMP SA z Krakowa zdobyła pierwsze miejsce. Wysiłek włożony w przygotowania do rajdu był swego rodzaju podziękowaniem uczestników dla Ryszarda Wawiórki, który po raz piętnasty, nieprzerwanie od 2000 roku, prowadził nas na szlaki Centralnych Rajdów Hutniczych. Po dniu pełnym wrażeń wróciliśmy sprawnie do naszego ośrodka. Powrót do Krakowa zaplanowany był na poniedziałek, trzeba było więc jeszcze wykorzystać ostatni pełny dzień. Była Czarna Góra, ponownie jak przed czterema laty w deszczu, było przyjazne schronisko pod Śnieżnikiem, Śnieżnik wietrzny jak zwykle, bajkowa Jaskinia Niedźwiedzia i co kto tylko miał ochotę. A wieczorem, trochę zmieniając słowa naszej piosenki rajdowej: „była, była zabawa, trochę się działo, i znowu nocy było mało, było głośno, było radośnie, przetańczyliśmy i przegadali prawie całą noc…”. W poniedziałek wystarczyło jeszcze czasu na spacer na Górę Borówkową słynną ze spotkań opozycyjnych w latach 80-tych oraz krótkie zwiedzanie uzdrowiska, w którym pomieszkiwaliśmy kilka dni. Do zobaczenia Lądkowi powiedzieliśmy w poniedziałek po obiedzie, a kolację jedliśmy już w Krakowie szczęśliwie dowiezieni przez zaprzyjaźnionych z rajdowcami Kierowców z nowohuckiego PTS-u.

Miejmy nadzieję, że spotkamy się znów za rok, chodzą słuchy, że może w Bieszczadach? Poczekamy, zobaczymy …

Uczestniczka

Linia
Relacja fotograficzna - Krzysztof Filipczyklipczyk
Relacja fotograficzna
Relacja fotograficzna2
Linia
52 Centralny Rajdu Hutników "Głuchołazy - 2014"
Linia
Powrót
kontur (2 kB)
copyright