Imprezy turystyczne

Główny Szlak Beskidzki
Beskid Żywiecki nr 6a

1 maja 2012 r.

Linia
Kierownik wycieczki: Krystyna Kania Zajma
Pogoda: letnia
Linia
Babia Góra Linia

Trasa nr 6a:

Linia Film




Przeminęło dziesięć dni,
do schroniska raz, dwa, trzy
wyskoczyli wszyscy żwawo
uraczyli się szarlotką
i poranną kawą.
Tu złapali szlak czerwony,
wiodący po śniegu na Bronę, i dalej na Kościółki.
Słonko, co nam dzisiaj dopisało
na grzbiecie śnieg wytopiło;
wszystko do życia się budzi
aż człowiekowi na sercu miło.
Babia Góra dziś łaskawa,
widoki i pogodę piękną nam daruje;
każdy w słonku się wyleguje.
Aż koniec opalania i dalej ruszamy,
Gówniaka, Kępę, Sokolicę mijamy
i do Przełęczy Krowiarki podążamy.
Kolejny odcinek szlaku za nami.
Na następny już czekamy.

~~Dorota      

   Główny Szlak Beskidzki etap 6a
   Markowe Szczawiny Strzałka Przełęcz Lipnicka (Krowiarki) 8,7 km



By kontynuować zmagania na Głównym Szlaku Beskidzkim musimy wrócić na Markowe Szczawiny, na których zakończyliśmy ostatnią wędrówkę. Dotrzemy do nich tą samą drogą, jaką czerwony szlak opuszczaliśmy - zielonym szlakiem z Zawoi Markowe. Wyruszamy stamtąd o godzinie 850.

Zawoja Markowe.
Zawoja Markowe.

Jakoś w miarę lekko wspinamy się w górę. W górnych partiach zielonego szlaku nie ma już zalegającego śniegu i droga nasza ma już normalny przebieg, zakosami pomiędzy drewnianymi poręczami. Do Schroniska na Markowych Szczawinach docieramy na godzinę 1000. Markowe Szczawiny nie są już pokryte warstwą śniegu, tak jak to miało miejsce jeszcze 10 dni temu. Rekordowo wysokie jak na kwiecień temperatury zrobiły swoje. Liczymy, że i Babia Góra będzie wolna od śniegu, a przynajmniej jej grzbiet po którym zamierzamy wędrować. Dziś jest także bardzo gorąco i kto ma coś bardziej przewiewnego w plecaku przebiera się w schronisku, które serwuje nam znakomitą szarlotkę. Szkoda, że to dopiero początek wędrówki, bo by się coś pysznego zjadło. I choć tu miło i sympatyczna obsługa - za wcześnie by przysiąść i regenerować siły.

Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach (1080 m n.p.m.).
Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach (1080 m n.p.m.).

Babia Góra czeka, piękna pogoda też. Nie często słoneczna aura otacza tę nieprzewidywalną górę. Ruszamy więc spod schroniska czerwonym szlakiem na Przełęcz Brona, z której będziemy atakować szczyt góry. Najpierw idziemy w miarę łagodnie, na przemian po płatach cienkich jeż warstw topniejącego śniegu lub po wystających kamieniach ścieżki, unikając kontaktu ze spływającym po szlaku potokiem wody. Z otaczającego nas lasu płynie bogaty i głośny śpiew nawołujących się ptaków. Rozpoczynają się wiosenne ptasie gody.

W międzyczasie napływa kilka pojedynczych chmur, które przysłaniają chwilowo płynący gorąc spadający z jaskrawej tarczy słonecznej, którego do tej pory nie mógł zniwelować otaczający nas gęsty las. Po kilkunastu minutach stok robi się bardziej stromy, ale nasz szlak wchodzi w łagodny trawers w kierunku zachodnim. Na naszej wysokości kilkunastocentymetrowa warstwa mokrawego śniegu zalega już wszędzie. Przed godziną 11.00 wychodzimy z lasu, a wydeptana śnieżna ścieżka zaczyna wbiegać stromo niemal wprost na bardzo strome zbocze. Z dołu widać, że u góry zwieńczone jest jeszcze sporym nawisem nawianego śniegu.

Wspinaczka na Przełęcz Brona (słow. Brána).
Wspinaczka na Przełęcz Brona (słow. Brána).

Wspinamy się uważnie, krocząc po śladach wcześniejszych wędrowców, szukając w nich oparcia przed ześlizgnięciem się w dół. Zatrzymując się na złapanie oddechu dostrzegamy za sobą rozległy widok na dolinę Skawicy z położoną w niej Zawoją - największą wsią w Polsce i uważaną też za najdłuższą. Liczy ona około 18 km długości. Jej nazwa wywodzi się od wołoskiego słowa zavoi i oznacza „las nad rzeką”. Otacza ją od wschodu Pasmo Polic, a od zachodu Pasmo Jałowieckie.

O godzinie 1110 pokonujemy stromość i wchodzimy na Przełęcz Brona (słow. Brána), położoną na wysokości 1408 m n.p.m. Po prawej, zachodniej stronie wznosi się Mała Babia Góra zwana Cylem, zaś na lewo po wschodniej stronie szczyt Babiej Góry poprzedzony Kościółkami, na który skręcamy. Na środku przełęczy stoi słup z tabliczkami węzła szlaków turystycznych i słupek graniczny, bowiem przez przełęcz i wznoszące się ponad nią grzbiety górskie przebiega granica polsko-słowacka. Na przełęczy i rozgrzanym w słońcu grzbiecie górskim praktycznie nie widać śniegu. Okazuje się jednak, że śnieg zalega jednak na zacienionej ścieżce biegnącej przez gęstą kosodrzewinę, którą wspinamy się grzbietem masywu. Blisko górnej części pasa kosodrzewiny, gdzie ścieżka jest najbardziej stroma, mamy śnieżną ślizgawicę. Przed odjechaniem w dół ratujemy się chwytem za pędy kosówki, albo podpórką „na cztery łapy”.

Na Przełęczy Brona (słow. Brána).
Na Przełęczy Brona (słow. Brána).

Po pokonaniu śliskiego fragmentu zaraz potem przechodzimy nad urwiskiem Kościółków. Jest to najbardziej eksponowane miejsce w masywie Babiej Góry, które powstało najprawdopodobniej kilka tysięcy lat temu na skutek potężnego obrywu skalnego. Zaś według tutejszych podań, w głąb ziemi zapadło się w tym miejscu miasteczko, a może wieś, za grzechy jej mieszkańców. Podobno od czasu do czasu słychać tu dobywający się spod ziemi dźwięk dzwonów, a niektórzy widzieli podobno szczyty wież kościelnych, usiłujących wydostać się na powierzchnię.

Znad urwiska Kościółków świetnie też widać żółty szlak Perci Akademików wspinający się po skalnych stokach Babiej Góry. Poruszanie się po nim ułatwiają zamontowane łańcuchy i klamry. Ze względu na zagrożenie lawinowe szlak ten jest zamykany zimą. Szlak ten pokryty jest jeszcze śniegiem, ale pozostawione ślady świadczą, że turystyka rozpoczęła się już na nim. W górze widoczna jest kamienna kopuła w oddali - szczyt Babiej Góry.

Kopuła Babiej Góry widziana znad Kościółków.
Kopuła Babiej Góry widziana znad Kościółków.
Zbliżenie na Perć Akademików.
Zbliżenie na Perć Akademików.
Na szlaku

Wkrótce szlak robi się zupełnie wolny od śniegu. Za nami, zza Małej Babiej Góry wyłania się Pilsko. Poza panoramą północną, pojawiają sia równie rozległa panorama południowa. Dostrzec można naprawdę odległe punkty, choć powietrze nie jest dziś zbyt klarowne. Na wschodzie po lewej znakomicie widoczne jest Pasmo Polic, z kolejnymi szczytami, co sprawia, że już tęsknimy za kolejnym odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego, choć jeszcze dzisiejszego nie skończyliśmy. Babią Górę wciąż mamy przed sobą. Wędrujemy teraz kamienną ścieżką po rozległym, surowym grzbiecie, na którym odradzają się po zimie wysokogórskie odmiany traw i mchów. Ścieżka biegnie łagodnie w górę, a tylko kilkakrotni wstępuje na bardziej strome, ale krótkie skalne uskoki.

Pasmo Polic ze szlaku na Babią Górę.
Pasmo Polic ze szlaku na Babią Górę.
Od lewej widać Mosorny Groń (z nartostradą), Cyl Hali Śmietanowej, Policę, Okrąglicę (z masztem antenowym).

Wkrótce jednak ścieżka nasza wchodzi na kamienną stertę, tworzącą kopułę szczytową Babiej Góry. Zaczyna się ona na wysokości około 1708 m n.p.m. Wspinamy się na nią wąskimi zakosami, uważając by noga nie obślizgnęła się w szczelinę, gdyż niektóre głazy tworzące ścieżkę są chybotliwe. Szczyt Babiej Góry (słow. Babia hora) o wysokości 1725 m n.p.m. zdobywamy o godzinie 1220.

Jeszcze trochę...
Jeszcze trochę...

Jesteśmy na najwyższym szczycie całych Beskidów Zachodnich, a także najwyższym poza Tatrami szczytem w Polsce - 1725 m n.p.m. Okazale stąd widać zachodnią część masywu z Małą Babią Górą. Po prawej mamy polskie i słowackie Orawy z Jeziorem Orawskim. Dalej na południowym wschodzie ciągnie się ściana Tatr. Na południu widać też oczywiście góry słowackie, m.in. Orawską Magurę, Małą Fatrę i Góry Choczańskie. Po drugiej stronie masywu Beskid Śląski, Żywiecki, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce.

Ułożony na szczycie kamienny wiatrołap jest dziś zupełnie niepotrzebny. Mamy dużo słońca i delikatną bryzę powietrza. Górska słoneczna idylla na szczycie Babiej Górę trwa ponad godzinę.

Babia Góra (1725 m n.p.m.).
Babia Góra (1725 m n.p.m.).
Panorama na północ z Babiej Góry.
Panorama na północ z Babiej Góry.
Patrzymy na południową panoramę.
Patrzymy na południową panoramę.
Jezioro Orawskie. Na prawo od niego ciągnie się Magura Orawska.
Jezioro Orawskie. Na prawo od niego ciągnie się Magura Orawska.

O godzinie 1325 ruszamy w dalszą drogę po babiogórskim grzbiecie. Z kopuły skalnej schodzimy po tej stronie łagodniej, po ułożonym kamiennym chodniku. Na opadającym grzbiecie mamy lokalne kulminacje masywu babiogórskiego, które wyglądają stąd jak uskoki masywu.

Wędrujemy dalej na wschód.
Wędrujemy dalej na wschód.

Najpierw mamy Gówniaka (1617 m n.p.m.), zwanego również Wołowymi Skałami, którego nazwa wzięła się od odchodów pasących się tutaj do końca XIX wieku wołów. Przez Gówniak przechodzimy o godzinie 13.45, za nim następuje jeden z uskoków masywu. Zbocze opadające na południe od szlaku pokrywa ogromny placek śnieżny. To kontrastowy widok dla panującego upału. Można się ochłodzić na takim placku, ale siedzieć długo się nie da bo portki szybko przemakają. To ostatnie skrawki śniegu, który cały czas topnieje. Jak słoneczna pogoda utrzyma się jeszcze kilka dni, to zapewne znikną zupełnie, aż do następnej zimy. Tatry też już nie są tak białe, jak jeszcze kilka dni temu, ale tam śnieg trzyma się najdłużej.

Wchodzimy w pas kosodrzewiny. Na biegnącym w jej zacieniu uchował się jeszcze śnieg. Na stromszych fragmentach staramy się ostrożnie schodzić zapobiegając poślizgnięciom, ale nie zawsze się to udaje. Buty po prostu same jadą, choć to tylko zbity śnieg, a nie lód.

O godzinie 1415 osiągamy następną kulminację pasma - Kępa wznosząca się na wysokość 1521 m n.p.m. Właściwie w naszym odczuciu należałoby użyć określenia „schodzimy do następnej kulminacji”, bez względu na sens takiego sformułowania, gdyż wcale nie odczuliśmy żadnego przewyższenia na szlaku przed tą kulminacją. To bardziej przypomina kolejny uskok na grzbiecie niż jego wybrzuszenie, wbrew rzeczywistości, bo jak się patrzy z boku na całe pasmo to widać, że tak nie jest. Na Kępie jest ławeczka, są w dalszym ciągu piękne widoki, ale te towarzyszą nam przez cały czas, dlatego nie zatrzymujemy się i maszerujemy dalej.

Kępa (1521 m n.p.m.).
Kępa (1521 m n.p.m.).

Kosodrzewina zaczyna bardziej szczelnie osaczać naszą ścieżkę, tak, że wymijanie z wychodzącymi w przeciwnym kierunku wędrowcami jest utrudnione i nie w każdym miejscu możliwe, a na szlaku zrobiło się dość tłoczno. Piękna pogoda przyciągnęła rzesze turystów na babiogórską majówkę. Dużo ludzi schodzi w dół, ale nie mniej wspina się w górę. Starsi, młodsi, a nawet kilku letnie dzieci ze swoimi opiekunami. Patrząc w dół pod nogi od czasu do czasu pojawia się zaskakujący widok nóg poruszających się w adidasach, trampkach, tenisówkach czy też nawet sandałach (zazwyczaj przemoczonych od stąpania po mokrym śniegu). Cóż, skoro tak wygodniej i chłodniej, ale czy bezpieczniej?

W pewnym momencie nachylenie grzbietu rośnie i robi się naprawdę ślisko. Stopniowo kosodrzewina ustępuje drzewom. O godzinie 1440 mijamy tabliczkę węzła szlaków turystycznych, w którym do naszego czerwonego szlaku dochodzi z północnego zbocza zielony szlak Perci Przyrodników. Łączy się on z Górnym Płajem, starą drogą myśliwską biegnąca na stokach Babiej Góry, na wysokości 1000-1200 m n.p.m. Perć Przyrodników prowadzi przez rezerwat prastarej kniei babiogórskiej, a także wśród zwałów wielkich kamieni, które przed wiekami oderwały się od Sokolicy.

I właśnie zaraz dalej mamy Sokolicę, najniższy z wierzchołków masywu Babiej Góry, osiągający 1367 m n.p.m. Jego wierzchołek podcięty jest skalnym urwiskiem w wyniku potężnego obrywu. Dla bezpieczeństwa urwisko to zabezpieczone jest drewnianym ogrodzeniem. Sokolica jest doskonałym punktem widokowym na Babią Górę, Pasmo Jałowieckie, Mosorny Groń oraz Zawoję. Znajduje się tu wiele pojedynczych ławek, na których turyści odpoczywają po ciężkim podejściu Zubrzyckimi Stromiznami (tak nazywane jest podejście czerwonym szlakiem z Przełęczy Lipnickiej).

Po 20-minutowym pobycie na Sokolicy, o godzinie 1500 schodzimy Zubrzyckimi Stromiznami. Wchodzimy w zwarty las i kończą się widoki. Stromo faktycznie jest i na dodatek w kilku miejscach bardzo ślisko od topniejącego śniegu. Gdy śnieg zaczyna ustępować, pojawia się trochę wystających korzeni, ale też w niektórych miejscach odsłaniają się drewniane stopnie.

Zubrzyckie Stromizny.
Zubrzyckie Stromizny.
Przełęcz Lipnicka (1010 m n.p.m.)
Przełęcz Lipnicka (1010 m n.p.m.)

Niedługo potem wchodzimy na chodnik obłożony balami. Chodnik ten doprowadza na ostatnie stopnie, którymi opuszczamy Babiogórski Park Narodowy. Jednocześnie wchodzimy na Przełęcz Lipnicką, zwaną również potocznie przełęczą Krowiarki. Jesteśmy na wysokości 1010 m n.p.m. Jest godzina 15.40 i choć jest to godzina jeszcze nie tak późna, tu kończymy dzisiejszą wędrówkę, niezwykle piękną i udaną, m.in. dzięki znakomitej aurze o iście letnich temperaturach.

Dorota i Marek Szala

Linia

"Główny Szlak Beskidzki nr 6a"
Schronisko na Markowych Szczawinach - Przełęcz Krowiarki - 1.05.2012

Data
odbycia
wycieczki
Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
1.05.2012 Zawoja Markowa - Schronisko na Markowych Szczawinach (1180 m) BZ.02 8 Tak
1.05.2012 Schronisko na Markowych Szczawinach - Przełęcz Brona - Babia Góra (1725 m) BZ.02 10 Tak
1.05.2012 Babia Góra - Sokolica (1367 m) BZ.02 3 Tak
1.05.2012 Sokolica - Przełęcz Krowiarki BZ.02 3 Tak
  RAZEM 16 + 8  
Linia
Relacja fotograficzna - Dorota i Marek Szala
Relacja fotograficzna - Ewa Skrzyńska
Relacja Fotograficzna - Jacek z Koła Stalowni
Relacja fotograficzna - Marek Topór
Relacja fotograficzna - Ela Czader
Relacja fotograficzna - Ala Obrzut
Linia
Powrót
copyright