kontur (2 kB)

Czasopismo: Bieg Piastów
Data publikacji: 03-05.03.2006
Autor: Stanisław Grabowski

TRYPTYK Z NARTAMI

1985

Polana Jakuszycka. Stoję trochę zmarznięty w swetrze i narciarskich, zjazdowych spodniach. Czekam jak inni. Wreszcie start ! Ruszamy z kopyta, tłok, już są wywrotki. Szarpię ręką trochę mocniej i w dłoni zostaje mi rękojeść, a kijek, którego talerzyk ktoś przybił do śniegu swoim kijkiem, zostaje na trasie ! Ładny początek, trzeba wrócić parę metrów do tyłu; przeszkadzam innym, ale nakładam rękojeść - tylko jak ją przymocować ? Po chwili kijek znów wysuwa się z rękojeści. Szukam pomocy wśród widzów, nadaremnie. Biegnę dalej ściskając mocno w dłoni swój skarb. Są jacyś mundurowi, proszę ich o pomoc, ale też nie dają rady naprawić.

Nigdy potem tak kurczowo nie trzymałem w garści swojej podpory, ale dowiozłem - właściwie doniosłem kijek do końca, do mety 50-ciu km ! Cóż tam własne słabości, licho posmarowane narty z PTTK-owskiej wypożyczalni; wygrałem przecież z kijkiem !

Taki był mój debiut w narciarskim maratonie w roku 1985. Od tej właśnie pory, nieprzerwanie, każdej zimy zmagam się z Biegiem Piastów.

1998

Najkrótszy bieg, w podgrupach na dystansie kilkuset metrów. Mimo odwołania biegu na tradycyjnej trasie z powodu braku śniegu, przyjechało kilkuset narciarzy; liczę, że połowa tych co zwykle startowali. Przyjechałem i ja razem z kilkoma krakusami. Do tej pory szczycę się najlepszym czasem (ze wszystkich startów w Biegu Piastów) jaki wtedy uzyskałem - 1:49. Dopiero później na ewentualne zdziwienie pytającego dodaję: jedna minuta i czterdzieści dziewięć sekund. Gdy zdziwienie dalej nie ustępuje, wyjaśniam na jakim to uzyskałem dystansie.

Ktoś zapytał: opłacało ci się jechać - 900 km tam i z powrotem ?

Stuknęło mi magiczne "oczko", czyli 21 startów, ale bardziej zapadnie w pamięć powitanie, jakie w tym roku miałem z samym Prezesem Julianem Gozdowskim. Rano przed startem do biegu głównego, na nieoficjalnym Forum Biegaczy, czyli u wrót Polany Jakuszyckiej, Pan Prezes po prostu mnie uściskał jak kogoś bliskiego z rodziny, poklepał jak swój swego !

Wiem, że nie robił tego z każdym z 2 tysięcy narciarzy startujących w tym dniu. Spontaniczność wynikła zapewne stąd, że mam kartę stałego klienta, znaczy się, jakuszyckiego narciarza - z Krakowa.

Jeżeli tak dalej pójdzie, to z p. Julianem będę mógł przejść na "ty", tak jak dawno to zrobiłem z Biegiem Piastów.

Bieg Piastów

STANISŁAW GRABOWSKI

Linia
Powrót
kontur (2 kB)
copyright