kontur (2 kB)

Czasopismo: Na Szlaku
Data publikacji: Kwiecień 2003
Autor: Stanisław Grabowski

Firn na Babiej Górze

Na temat tej niezwykłej góry napisano prawie wszystko. Redakcja i Czytelnicy Na szlaku nie są tu gorsi. Jest na szczęście niewielka działka, którą uprawiam od kilku lat, o której warto napisać. Na początku wiosny - od końca marca do końca kwietnia, czekam na słoneczny dzień, sprawdzam czy od ostatnich opadów śniegu w Beskidach upłynęło co najmniej kilkanaście dni i jadę na Przełęcz Lipnicką / Krowiarki (986 m npm). Zabieram rodzinę lub kolegów i przede wszystkim narty biegówki (śladowe lub turystyczne też mogą być). Z Polany Krowiarki jak wiadomo, poprowadzono górnym płajem, zalesiony, łatwy, niebieski szlak do schroniska na Markowych Szczawinach (1180 m npm), na który potrzeba ok. 2 godz. drogi. Ale nie o schronisko chodzi, znacznie więcej atrakcji daje wyjście Zubrzycką Stromizną - czerwonym szlakiem przez Sokolicę (1367 m npm) na Diablak (1725 m npm).
Jeżeli na przełęczy o w/w porze roku prawie nie ma już śniegu, co warunkuje wjazd samochodem (szosa nie jest odśnieżana!), to zawsze zaczyna się on kilkadziesiąt metrów wyżej w lesie. Podejście na biegówkach czerwonym szlakiem - z wykorzystaniem siły rąk, jest wymagające, ale w miarę jak rzednie las i zbliżamy się do Sokolicy, każdy przestaje żałować trudu. Lekkie biegówki okazują w tym momencie swoją wartość.
Gwoli prawdy muszę przyznać, że skorzystałem raz z wyjścia na Sokolicę poboczem dolnego odcinka szlaku narciarskiego, choć jest to troszkę wbrew sztuce, ale skoro jest on naprawdę mało używany - tym bardziej w godzinach rannych nikt po nim nie zjeżdża, to czemu nie sprawdzić po czym będzie się wracać ? Z zachowaniem wymaganej czujności.
Na tym odcinku, inne nartostrady jakie założono na zboczach np. Skrzycznego lub Pilska. nie znajdują porównania z opisywaną nartostradą"- szlakiem babiogórskim. Oczywiście nigdy nie jeżdżą po tym szlaku ratraki i spodziewać się trzeba raczej wszelkich utrudnień śnieżnych, niż ubitej, równej pokrywy. Umiarkowane nachylenie regulowane licznymi serpentynami nie daje możliwości rozpędzenia się.

Babia Góra

Od Sokolicy rozpoczyna się śnieżno-słoneczny raj, mimo że jeszcze czeka nas pokonanie 350 m różnicy wzniesień. Najpierw ostatnie karłowate drzewa, kosówka i pokazująca się coraz wyższa biała grań. Należy iść kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów na lewo od czerwonego szlaku, którym czasami zdążają piechurzy. Wspaniałe firnowe pola śnieżne kontrastują tylko z błękitem nieba, a szarzejące w dole przestrzenie Orawy wydają się odległe, podobnie jak białe Tatry na południowo - wschodnim horyzoncie zamykające niebo.
Tylko narciarska dusza docenia trafienie w słoneczną babiogórską pogodę. Ale uwaga ! Zdarzyło się, że z powodu bardzo silnego wiatru, mimo słońca, po dotarciu do Kępy (1525 m npm), zawróciliśmy na Krowiarki bez zdobycia głównego szczytu. Uważać też trzeba na popsucie pogody, gdy chmury błyskawicznie zawieszą się na szczycie i rozrosną - trzeba trzymać się razem i pilnować tyczek orientacyjnych.
Za Kępą jest dość płaski obszar - Zarubane i potem strome podejście na Wschodni Garb (Zamki), za nim płytkie Wschodnie Siodło (1567 m npm), niewysokie uskoki i osiągamy grań skalną - Gówniak / Wołowe Skałki (1617 m npm). Następnie Mały Garb Niżni i Wyżni, pokonujemy jeszcze Wielki Uskok, Ostatni Garb i jest prawie płaska powierzchnia. Obszar wierzchołkowy Babiej Góry to 2 wyodrębniające się części. We wschodniej - płaska kopuła Diablej Kuchni (1720 m npm), w zachodniej Diabli Zamek / Diablak (dokładnie - 1724,6 m npm). Pomiędzy nimi jest Siodło Bończy (1715 m npm). Najczęściej, aby wyjść na kopułę szczytową, trzeba... ściągnąć narty, bo śnieg z wierzchołka jest wywiany przez silne wiatry; mamy tutaj Głazowisko Staszica.
O bałaganie na wierzchołku już pisano; słupków, tablic tu za dużo, bo powody ich ustawienia są i historyczne i święte i administracyjne. Jedynie prosty murek ułożony z maliniaków ma niezaprzeczalne walory. Zależnie od warunków atmosferycznych, siedzi się albo po jednej, albo po drugiej jego stronie. Najlepiej siedzi się i pożywia na kawałku (ok. 40x40 cm) cienkiej - 4 mm - karimaty, którą noszę na takie okazje w plecaku.
Spotkać tutaj można pojedynczych, słowackich narciarzy - zjazdowców, którzy mozolnie wynoszą swoje ciężkie narty, żeby zrobić jeden szus w dół. W Wielką Sobotę 2002 roku, 3 osobowa grupka bielskich narciarzy na biegówkach podeszła z od strony Zawoi - Wideł; zjeżdżaliśmy potem razem na Krowiarki. To jest właśnie narciarstwo!
W miejscach odsłoniętych przez wywiany i wytopiony śnieg zdarzało się (bez wiedzy BPN) zajadać czerwone brusznice, które przezimowały w naturalnej zamrażarce.
Zjazd na dół - w zasadzie po swoich śladach (w dolnym odcinku obowiązkowo nartostradą") nie nastręcza wprawnym narciarzom na biegówkach większych trudności, jedynie stromy odcinek między Kępą a Sokolicą wymaga wielu łuków z pługu". Czasami firn jest za miękki i może być kilka wywrotek.
Najstarsze polskie schronisko w Beskidach omija się w tym wariancie wycieczki - zyskuje za to dłuższy pobyt i opaleniznę na wiosennym słońcu.

Można i tak.

Po powrocie na przełęcz, można przeczytać regulamin BPN, który nie przewiduje ulgi w opłacie za wejście do Parku dla przodowników turystyki górskiej. Rewanżuję się za to wystawieniem negatywnej noty dyrekcji Babiogórskiego PN, która woli przewodników niż przodowników.
Wycieczka na nartach na Diablak i z powrotem, zajmuje w dobrych warunkach 4 - 5 godz.
Gdy nie ma pewnego słońca lub jest nawrót zimy, lepiej wyprawę przełożyć na później.

Linia
Powrót
kontur (2 kB)
copyright