kontur (2 kB)

Czasopismo: Dziennik Polski
Data publikacji: 24.05.2003
Autor: Stanisław Grabowski

Na kawę do zakonników

Leżące na szlaku z Krakowa do Bielska lub Cieszyna, a także do popularnych miejscowości weekendowych - Szczyrku czy Wisły, niewielkie miasteczko Kęty - jak można by z pozoru sądzić, nie wyróżnia się niczym specjalnym. Kęty liczą dzisiaj 19,4 tys. mieszkańców, mają ponad 700 letnia historię i leżą u stóp Beskidu Małego, także w cieniu Oświęcimia, Bielska - Białej, a w ostatnich latach jeszcze Wadowic. Szczycą się jednak Kęczanie wydaniem znakomitej postaci: św. Jana Kantego, profesora Akademii Krakowskiej. Najciekawszym obiektem zabytkowym kęckiego Rynku jest właśnie pomnik św. Jana odbudowany w latach 1991/1992 po 50 latach nieobecności, bo w czasie wojny został usunięty przez Niemców. Pierwsze odsłonięcie miało miejsce w roku 1851, a autorem dzieła był krakowski rzeźbiarz Rogoziński.
Innym cennym zabytkiem Kęt jest kościół i klasztor oo. Franciszkanów - Reformatów, leżący w północno zachodniej części miasta, przy dzisiejszej ulicy Klasztornej. Liczy on sobie 300 lat. Założony został przez chorążego krakowskiego i rycerza chorągwi husarskiej Andrzeja Żydowskiego. Zadaniem klasztoru było nawracanie innowierców. W stylu barokowym wzniesiono budynek kościelny, murowany, na planie prostokąta z wysuniętym prezbiterium. Dwie przylegające, piękne kaplice są młodsze. Klasztor tworzy budowla czworoboczna, jednopiętrowa, dobudowana do strony zachodniej kościoła, z mieszkaniami dla zakonników u góry, na dole z zakrystią, refektarzem, kuchnią i pomieszczeniami gospodarczymi. Wewnątrz budowli znajduje się niewielki plac zwany wirydarzem. Na niego właśnie wychodzą okna krużganku nakrytego tzw. sklepieniem kolebkowym.

Za tym murem jest kawiarnia.
W marcu br. jedno z pomieszczeń zostało zaadoptowane na ogólnie dostępną... kawiarnię.

Piękne sklepienie, jasne, pastelowe barwy ścian, proste sprzęty i mnóstwo aniołków, pozwalają na chwilowe oderwanie się od codzienności. Gwardian klasztoru - ojciec Szymon zapytany o motywację tego przedsięwzięcia uśmiecha się i mówi: zmobilizowało nas to do uprzątnięcia i remontu salki, a tak naprawdę chcemy przyciągnąć ludzi po mszach do nas, na luźną rozmowę, jak to w kawiarniach bywa. Ojciec Leon, animator życia kulturalnego, prezentuje swoje wydane drukiem wiersze, gdzie motyw anioła przewija się nie raz.
Zamówić można kawę, herbatę, soczek, jakieś ciastko. Karty dań nie ma, cennika też, ale za to na kominku stoją 2 skarbonki w formie figurek - na wolne datki. Jedna z nich - murzynek kiwa głową i jak zapewniano reaguje też na drobne monety. Druga to aniołek, charakterystyczna postać w wystroju wnętrza; bo też kawiarnia nosi nazwę: Pod aniołkami".
Wychodząc, warto jeszcze spojrzeć na zegar słoneczny na południowej elewacji w wirydarzu. Łacińska sentencja na nim głosi:
Ciągle ucieka godzina, czas ginie, ileż go umknęło, zaoszczędzony niech będzie twój czas.

Linia
Powrót
kontur (2 kB)
copyright