Beskid Wyspowy – część Beskidów Zachodnich położona pomiędzy doliną Raby a Kotliną Sądecką. Charakterystyczną cechą tego regionu południowej Polski jest występowanie odosobnionych, pojedynczych szczytów, od czego pochodzi jego nazwa. Najwyższym szczytem jest Mogielica.
Trasa górska:
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
22.03.2025 | Łukawica - Wyżka (Łyżka) | BZ.06 | 6 | Tak |
22.03.2025 | Wyżka (Łyżka) - Limanowa | BZ.06 | 10 | Tak |
RAZEM | 16 |
Limanowa – miasto w południowej Polsce, w województwie małopolskim, siedziba powiatu limanowskiego oraz gminy wiejskiej Limanowa.
Limanowa położona jest w Beskidzie Wyspowym (Pasmo Łososińskie) do 25 km na zachód od Nowego Sącza, w kotlinie górskiej u zbiegu potoków: Mordarka, Jabłoniec i Starowiejskiego, nad potokiem Sowlina, dopływem Łososiny. Miasto położone jest na wysokości od ok. 400 do 700 m n.p.m.
Powiem szczerze - to mnie nieco zaskakuje, Że Witek mało wycieczek organizuje. Dawniej - może się mylę - lecz mógłbym przysiąc, Robił dwie lub nawet trzy wycieczki na miesiąc. Trzeba go zapytać - „Co się porobiło!” Czy prowadzenie wycieczek mu się znudziło? Może Kolega Witek znowu nas zaskoczy, I wreszcie powróci na „jasną stronę mocy”. Może właśnie w ten weekend dojdzie do tego, Na czwartym etapie „długodystansowego”! Dzisiaj szlakiem zielonym znowu się zajmiemy, Cykl Węglówka – Gruszowiec kontynuujemy. Trasa opracowana, do marszu gotowa, Start to Łukawica, a meta - Limanowa. W drodze do celu, mamy już pierwsze doznania, Na tle nieba, w dali - łańcuch Tatr się wyłania. Patrząc na te Tatry, każdy tak zagada: „Dzisiaj piękna pogoda nam się zapowiada!” Z Łukawicy - cała nasza grupa wyrusza, Pod kierownictwem - przodownika Mariusza. Dziś nieco dłuższa trasa - wykażemy więc hart, Jest już wieś Łukawica, toteż ruszamy - „Start!” Szlak zielony z Łukawicy zaraz po starcie, Biegnie wciąż pod górę, niestety po asfalcie. Nie lubimy tego, lecz nie tracimy czasu, Po dwóch kwadransach, wchodzimy wreszcie do lasu. I teraz zielony dość długo biegnie w lesie, Szlak cały czas, w głębokim wąwozie nas niesie. Dzięki pogodzie, wygodnie wędrować da się, Wiosna zawitała na ten dzień, w pełnej krasie! Widzimy gdzieniegdzie zawilce gajowe, Lecz gdzie inne kwiaty? - zachodzimy w głowę. Kiedy między drzewami niebo prześwituje, Że blisko jest Pępówka - każdy to czuje. Najpierw jednak, małą polankę osiągamy, Z niej - pod kątem prostym - w lewo wykręcamy. Minęły cztery kwadranse - a więc to nie wstyd, Że dość szybko zdobywamy Pępówki szczyt. Każdy przezornie jest „na cebulę” ubrany, Na szczycie, z gorąca pierwszą warstwę ściągamy. To początek wiosny - dzień nie byle jaki, Uczcimy go nalewkami - są różne smaki. Czekamy na resztę grupy - chwila postoju, Lecz trasa przecież czeka - ruszamy „do boju”. Schodzimy do asfaltu - mała wieś Roztoka, Widzimy szczyt Łyżki - nie spuszczamy go z oka. Mijamy krzyż - jest napis - dotyczy ludzkich spraw, „Gospodarzom i Przechodniom - Boże Błogosław”. Na tym odcinku znacznie się rozciągamy, Lecz kolejny szczyt - Łyżkę, sprawnie zdobywamy. Po drodze stwierdzamy - to dla nas fakt nowy, Że na Łyżkę wiedzie, również „Szlak Jakubowy”. Łyżka już zdobyta - czeka nas tu zapłata, Bo jest „Ławeczka Kingi” i niewielka wiata. I znów stromo na dół - niewyraźne miny, Wchodzimy po asfalcie do wsi Siekierczyny. Idąc po asfalcie spoglądamy na boki, Na Beskid Wyspowy są przepiękne widoki. Są łąki, brak lasu - stad widoczność wynika, Po drodze spotykamy, karego konika. Kolejną już kapliczkę w trasie spotykamy, Podmokłą łąkę, „na siagę” przekraczamy. Na łące widzimy, że podbiały wyrosły, Według przekazów - to najlepszy zwiastun wiosny. Znów czeka nas podejście, a to oznacza, Że zmierzamy do trzeciego szczytu - Kuklacza. Przyznam, że dość sprawnie ten szczyt osiągamy, Tabliczki szczytowej wokoło szukamy. Lecz szybko tę tabliczkę znaleźć udało się, Stoi kierunku Limanowej, tuż przy trasie. Ostatni raz w dniu dzisiejszym, las opuszczamy, Na przedmieścia Limanowej docieramy. Trasa biegnie z górki, a więc raczej zdrowo, Osiągamy szczyt Jabłoniec - nad Limanową. Choć idziemy asfaltem, to nas nie zraża, Dochodzimy do wojennego cmentarza. Węgrzy pod Limanową swe szeregi zwarli, Aby Rosjanie do Krakowa nie dotarli. Węgierscy huzarzy bohaterscy byli, Armii Czerwonej na Kraków nie przepuścili. Na tym cmentarzu wśród poległych żołnierzy, Ich dowódca, Pułkownik Othmar Muhr leży. Ulicami miasta teraz się poruszamy, Do Restauracji Loft House docieramy. We wnętrzu tej knajpy, czujemy się „z pańska”, Dominuje kuchnia włosko – amerykańska. Dlatego pizza w menu, nas nie zaskakuje, I zupa cebulowa bardzo nam smakuje. Próbujemy też danie, nieco mniej znane, Frytki z niezłym sosem, z serem zapiekane. A kiedy już dość dobrze sobie podjemy, Po kufelku „Kozela” jeszcze wypijemy. Zdobyliśmy dziś w Wyspowym, aż cztery szczyty, Trzeba skromnie przyznać, że dzień był obfity. Zadowoleni - wreszcie knajpę opuszczamy, Przez Nowy Wiśnicz, Bochnię do Huty ruszamy. Z Limanową, na długo się nie rozstajemy, W Niedzielę Palmową - znów tu przywędrujemy. Waldemar Ciszewski - 22.03.2025 r. |