Beskid Wyspowy – część Beskidów Zachodnich położona pomiędzy doliną Raby a Kotliną Sądecką. Charakterystyczną cechą tego regionu południowej Polski jest występowanie odosobnionych, pojedynczych szczytów, od czego pochodzi jego nazwa. Najwyższym szczytem jest Mogielica.
Trasa Górska
Opis trasy
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
26.10.2024 | Węglówka – Przełęcz Jaworzyca - Lubomir | BZ.04 | 8 | Tak |
26.10.2024 | Lubomir - Wiśniowa | BZ.04 | 7 | Tak |
26.10.2024 | Wiśniowa - Ciecień | BZ.06 | 8 | Tak |
26.10.2024 | Ciecień - Szczyrzyc | BZ.06 | 4 | Tak |
RAZEM | 27 |
Raptem po kwartale, Witek ma pomysł nowy, Zaczynamy znowu szlak długodystansowy. Rano, dość szybko do Węglówki dojeżdżamy, Z tej miejscowości cały ten cykl zaczynamy. Ruszamy spod cmentarza, zakole robimy, Cały czas po prawej Lubomir widzimy. Szlak zielony, od lewej łagodnie podchodzi, Na razie grupa jest zwarta, nikt nie zawodzi. Tego boli kolano, tego boli pięta, Więc po pewnym czasie, grupa jest rozciągnięta. Pod koniec zielony z czerwonym się łączy, Na Lubomirze, ten mariaż szlaków się kończy. Przy obserwatorium na chwilę siadamy, Przeróżne nalewki po łyczku wypijamy. A jakie mamy wszyscy zaskoczone miny, Na widok nalewki … z Bośni – Hercegowiny. Czerwony z Lubomira - to wszystkim zaznaczę, Skręca w lewo, idzie do Schroniska Kudłacze. My w prawo idziemy, po trasie dla nas nowej, W półtorej godziny zejdziemy do Wiśniowej. Chociaż zejście strome, grupa energią tryska, Przy cudownej pogodzie, trasa nie jest śliska. Kiedy z Lubomira tak stromo schodzimy, W puszystym dywanie z liści buka brodzimy. Dochodzimy do wioski - ten zapach „zachwyca”, To przecież nasza, swojska, polska - gnojowica! Idziemy przez łąkę - otoczenie się zmienia, Na wprost, przed nami widoczny szczyt Ciecienia. Co chwilę są westchnienia, podziwu wyrazy, Jesień dla nas maluje przecudne obrazy. Żółty, czerwony, brązowy - wybór spory, W palecie barw, dominują takie kolory. Niektórzy koledzy w lewo odbijają, Dziadówkę - do nowej korony zdobywają. Tabliczki szczytowej nie znajdują od razu, Ona się znajduje, przy wojennym cmentarzu. Wieś Wiśniowa, zaskakuje nas niesłychanie, Jest tu w butelce plastikowej piwo lane!. Ja tego pomysłu krytykować nie zacznę, Bo chociaż w plastiku, ale było smaczne. Cudowna, słoneczna pogoda to sprawia, Że każdy, zbędną odzież w busiku zostawia. Turyści ubrania w busie zostawiają, Są kontuzjowani - ci w aucie pozostają. (Bardzo dobrze dzisiaj wędrowali seniorzy, Choć wyraźnie widać, że to ludzie chorzy … Dawniej tacy sprawni, teraz ich to złości, Kiedy człowiek starszy, ma gorsze możliwości.) Reszta grupy mknie zielonym, nic się nie zmienia, Zaczyna się strome podejście na Ciecienia. Mariusz swoje możliwości dzisiaj testuje, Niedługo bowiem w półmaratonie startuje. Test pokazuje - kondycja go nie zawodzi, Na Ciecień, jako pierwszy z grupy dochodzi. Pierwsi na Ciecieniu, Grześka spotykają, „Dlaczego nie jesteś z nami?” - pretensje mają. Redżi z Grześkiem robią dodatkową turę, Odbijają w lewo, by zdobyć Księżą Górę. Anka była dzisiaj wniebowzięta cała, Bo pierwszy raz w życiu, podgrzybki zbierała. Inni koledzy dla niej też się postarali, Koleżance Ance podgrzybków dozbierali. Ponieważ Anka, na grzybach słabo się zna, Co w domu z nimi zrobi, teraz problem ma! Generalnie, zbiór grzybów był dzisiaj „cienki”, Lecz Witek po drodze zbierał także opieńki. W krzakach i chaszczach trochę się „poniewierał”, Ale pełną siatkę opieniek nazbierał. Cała grupa, opiece Witka się powierza, Nadal zielonym, przez las - do Szczyrzyca zmierza. Cała grupa do mety wędruje uparcie, Choć ostatni odcinek wiedzie po asfalcie. Wiśniowa i Szczyrzyc - niewielu to pamięta, Partyzantka w tych wsi, była rozwinięta. „Leśni ludzie” Niemcom, we znaki się dawali, Tam i tu mieszkańców, Niemcy wymordowali. W obydwu miejscowościach pomniki mają, Które, o tych wydarzeniach przypominają. Po dość męczącej trasie, to przecież wypada: Grupa, w restauracji Marysia się rozsiada. Pijemy piwo, a w jedzeniu żadne zbytki: Żurek, pierogi, placki ziemniaczane, frytki … Siedząc przy stole, grupa wspólnotę czuje, Na różne tematy tutaj się dyskutuje. Pierwszy etap „długodystansowy” za nami, Dziś bardzo szybko do Krakowa wracamy. Droga powrotna do domu szybko ucieka, Bo przecież wieczorem „El Clasico” czeka. (Chyba nikt się nie zawiódł, kto na ten mecz czekał, „Lewy” prawie w pojedynkę, Real rozjechał.) Waldemar Ciszewski 26.10.2024 |