kontur (2 kB)

Góry Choczańskie
Kalameny, Termalne Jeziorko

27.08.2022 r.

Linia
Kierownik wycieczki:
Bogacz Witold
kalameny (70 kB)

U stóp wielkiego Chocza i Tatr jest wiele źródeł termalnych znanych turyście z Polski, jednak te w okolicach Rużomberka do takich raczej nie należą. Bo małomiasteczkowe Luczki nie oferują zbyt wielu atrakcji, za wyjątkiem widoku na spokojną dolinę z termalnego basenu, a o Kalamenach mało kto słyszał. I w sumie dobrze, bo w dobie Internetu zbyt łatwo zniszczyć ciekawe miejsce przez niekontrolowany napływ turystów. To kwintesencja dzikich kąpielisk termalnych. Odwiert który ponoć okazał się zbyt słaby do komercyjnego użycia został po prostu otwarty i stworzył coś w rodzaju małego basenu. Obok znajduje się chyba naturalne źródło o mniejszej wydajności, na dnie którego gromadzą się kolorowe osady związków żelaza a na powierzchni bąbelkuje dwutlenek węgla. W latach 2016-2017 okolicę zagospodarowano – postawiono ławki, kosz oraz naprawiono mostek nad chłodnym strumieniem. Ze względu na rosnącą popularność warto zadbać o czystość w okolicy źródła i nie pozostawiać żadnych śmieci.

Linia

Trasa górska:


Linia gory-choczanskie (88 kB)

Kalameny w Górach Choczańskich

„Azymut” tak postanowił, że w te wakacje,
Nie jeździ w Tatry! Lecz gdzie indziej na Słowację!
Nie wiem - wymyślił to, aktywista który,
Że dzisiaj mamy w planie - Choczańskie Góry.
Pasmo Gór Choczańskich, z form krasowych słynie,
Na stokach występują rozliczne jaskinie.
W tych górach, jest również gorących źródeł wiele,
A najbardziej znane, to Lucky’e Kupele.
W Kalamenach, niewielki odwiert zrobili,
„Na dziko”, tuż przy lesie go zostawili.
Szlak na Hrad Liptovsky, turysto – kolego,
Zaczyna się właśnie obok stawu tego.
Już z samego rana, ludzie wchodzą do wody,
Są: namioty, kampery, moto, samochody …
Czy się kąpać z rana? To też rozważamy,
Jednak najpierw żółtym, na zamek ruszamy.
Zobaczymy, czy turysta będzie dzisiaj rad,
Że zdobędzie i zwiedzi ten Liptovsky Hrad.
Tu jest mało atrakcji, z tej prostej przyczyny,
Że z zamku pozostały, niewielkie ruiny.
Już przed naszą erą, było wielkie grodzisko,
Ale w mrokach dziejów, zaginęło wszystko.
Z najazdami Tatarów, to nie były żarty,
Więc zamek tu zbudował - król Bela IV.
Z mojego opisu, teraz się dowiecie,
Ze zamek stoi na Sestrcu - wysokim szczycie.
Około tysiąca metrów - niewiele znaczy,
Zamek jest położony, najwyżej w Słowacji.
Zamek był potężny, strzegł Liptowską Kotlinę,
Węgier Maciej Korwin zrobił z niego ruinę.
Ten zamek, miał kilkunastu namiestników,
Był też siedzibą rycerzy – rozbójników.
Przez chwilę, miał za władcę magnata polskiego,
Fana Jagiellonów - Piotra Komorowskiego.
Węgier - Maciej Korwin wygnał tego magnata,
Zamek zburzył! Za wrogość to była zapłata.
I choć Liptovsky Hrad, wśród turystów słynie,
Od tamtego czasu, pozostaje w ruinie.
Żółty z Kalamenów, wciąż pod górę wiedzie,
Słońce z prawej świeci, więc jesteśmy w biedzie.
Samo podejście, nie jest zbyt wymagające,
Ale w pełnym słońcu i na odkrytej łące.
Więc już po „paru krokach”, niektórzy dość mają,
W „lekki” wariant turystyczny, się przebierają.
Aby się na szczycie przyglądnąć ruinie,
Ostatni odcinek, wchodzimy po drabinie.
Metalowa drabina, zagrzana od słońca,
Nie dość że jest stroma, to jeszcze gorąca.
Podejście pod ruiny, sześć kwadransów trwało,
Jak widać, niewiele czasu nam zabrało.
(Nasuwa mi się tutaj, uwaga uparta,
Czy ta ruina, oglądania była warta?)
On leży najwyżej, z tego ten Hrad słynie,
Ale rzeczywiście, jest w totalnej ruinie.
Nic tutaj nie ma, lecz popatrzcie na boki,
Wkoło na inne pasma, są piękne widoki.
Może żadnego z turystów, tym nie zaskoczę,
Piękny jest północny widok, z Wielkim Choczem.
Schodzimy niebieskim, tak postanowiono,
Chcemy zrobić pętlę, chociaż będzie stromo.
Jest stromo i mokro, toteż uważamy,
W kierunku północnym, niebieskim się zniżamy.
Choć ślisko, nic strasznego się tutaj nie dzieje,
Szlak prowadzi wśród drzew, więc słońce nie grzeje.
Kawał dużej łąki, jest w lesie ukryty,
Na tej łące rosną, piękne Ziemowity.
Są łudząco podobne, no zobaczcie sami,
Więc wiele osób je myli, z krokusami.
Po trzech kwadransach, szlak leśny „mamy z głowy”,
Wchodzimy na odkryty, odcinek szutrowy.
Jeszcze dwa kwadranse, grupa drogą „się kopnie”,
Do „bajorka”, co ma trzydzieści trzy stopnie.
Idziemy szlakiem, trzymamy się tej zasady,
Inni poszli w prawo, zobaczyć wodospady.
Czy przy tych upałach, to ich zaskoczyło,
Że w wodospadach, kropli wody nie było!
Pół grupy, nieco szybszy wariant wybiera,
I w strój kąpielowy, teraz się przebiera.
Ten odwiert w Kalamenach, to takie bajoro,
Ale popularne! Ludzi już jest sporo.
Jak wspomniałem, ludzi dużo - dorośli, dzieci,
To odkryty teren, słońce mocno świeci.
(Jednakowo w wodzie się zachowywali,
I duzi, i mali … Kąpali się, skakali …)
Nim wejdę do wody, to sobie pozwolę,
Wypić zimne piwo i chłodną kofolę.
Lena znów byłą ze mną, bardzo się cieszyła,
W gorącym źródełku, ciągle się moczyła.
Nie wiem, czy tak wesolutko tutaj być miało,
Ale powiem krótko: „Oj działo się, działo … „
Ci, co program wycieczki wcześniej przeczytali,
Stroje kąpielowe, ze sobą zabrali.
(Ci, co kąpielówek ze sobą nie zabrali,
W drodze powrotnej, bez bielizny wracali …)
Kierowca każe kończyć, łezki nie uroni …
On nie jest złośliwy, „czas pracy” go goni!
Dawno w Hucie nie byliśmy, gdy jeszcze jasno,
Lecz dziś przyjechaliśmy, już na osiemnastą.
W busie temat rozmów, od początku był znany,
W poniedziałek jadą! Więc ciągle Bałkany …

Waldemar Ciszewski - 27.08.2022 r.

kalameny01 (101 kB) Linia
Relacja fotograficzna - Waldemar Ciszewski
Linia Powrót
copyright