kontur (2 kB)

Jurgów
05.03.2011



Kierownik wycieczki: Pustułka Janusz
Pogoda: słonecznie
Trasa przejazdu: Kraków Nowa Huta - Myślenice - Nowy Targ - Jurgów
- Nowy Targ - Myślenice - Kraków Nowa Huta
Widok na Tatry

Czwarty z kolei wyjazd narciarski zaplanowaliśmy do stacji narciarskiej "Hawrań" w Jurgowie. O 6.45 przy pięknym wschodzie słońca zapowiadającym pogodny dzień wyruszyliśmy z parkingu przy byłym kinie "Światowid". Tym razem nasz kierowca Grzesiu zaproponował dojazd do zakopianki nową obwodnicą omijającą miasto i skracającą znacznie czas przejazdu. Przy prawie pustej zakopiance delektując się widokami mijających pasm górskich w porannym słońcu, docieramy na zaplanowany krótki postój na stacji benzynowej w Klikuszowej po czym około godz. dziewiątej dojeżdżamy na parking stacji narciarskiej w Jurgowie. Dokonujemy zakupu karnetów grupowych ulgowych czasowych dla części uczestników od 9 - 14 i dla pozostałych od 9 - 16, po czym oddajemy się białemu szaleństwu. Stoki narciarskie doskonale przygotowane, gładziutkie, śnieg zmrożony, temperatura niewiele poniżej zera, słoneczko w pełnej krasie i niepowtarzalny widok na Tatry to wszystko wprowadza nas w błogi nastrój i dodaje ochoty do jazdy. Nowo otwarta w tym roku czarna trasa stwarza dodatkowy dreszczyk emocji i wyzwala zawodnicze instynkty u koleżanek i kolegów. Po zaspokojeniu pierwszych emocji i pokonaniu kilkudziesięciu kilometrów na stokach koło południa przyszedł czas na odpoczynek w czasie którego delektujemy się widokiem Tatr, wykonujemy sesję zdjęciową, wygrzewamy się do słoneczka. Nie zapominamy również o kaloriach które uzupełniamy w bufecie przy dolnej stacji kolejki, szczególnie smakuje nam "coś" z grilla no i grzane z sokiem piweczko. Posileni z nową energia wracamy na stoki dając upust narciarskiej fantazji. O godzinie 16 - tej kończymy jazdę, pakujemy sprzęt i o 1645 opuszczamy stację narciarską "Hawrań" udając się w drogę powrotną. Zadowoleni, żegnamy Jurgów i Tatry szczególnie piękne w świetle zachodzącego słońca.

Dziękując za miłą atmosferę i zdyscyplinowanie uczestnicy otrzymują po tradycyjnym cukiereczku a szczególnie wyróżnione zostają najmłodsze uczestniczki Weronika i Alicja za wytrwałość w pogłębianiu umiejętności narciarskich. Po krótkim postoju w połowie drogi bezkolizyjnie, szybko docieramy do Krakowa kończąc kolejną wyprawę narciarską o godz 1830 na parkingu pod "Światowidem".

Janusz "NUNUŚ" Pustułka

Jurgów - Górków Wierch (1046 m n.p.m.)

Trochę groteskowo człowiek się czuje idąc przez miasto w narciarskim uniformie, z nartami na ramieniu i jednocześnie w lekkim obuwiu. Ale przecież śniegu nigdzie nie widać ani skrawka, a w dzień temperatury sięgają powyżej zera. Od stycznia przeważa odwilż, a dziś mimo kalendarzowej zimy, aura typowo wczesnowiosenna. Jakoś to nie pasuje do wspomnień zimy z nie tak dawnych lat. Wita nas rześki poranek, w blasku wschodzącego Słońca, które uderza w nasze lica zapowiadając swoją dominację w ciągu nadchodzącego dnia. Cóż to za dziwna zima panuje w tym roku, czy to zima w ogóle?

Kraków, godz. 6.38. Wita nas rześki poranek, w blasku wschodzącego Słońca.
Kraków, godz. 6.38. Wita nas rześki poranek, w blasku wschodzącego Słońca.

W drodze do ośrodka narciarskiego w Jurgowie mamy trochę mieszane uczucia, bo cały czas widzimy raczej brązowe połacie pól. Zawierzyliśmy jednak podawanym warunkom narciarskim na stokach tego ośrodka, które oceniane były jako bardzo dobre. Jest to stosunkowo młody ośrodek, uruchomiony w 2007 roku. Cały czas unowocześniana jest jego infrastruktura, co od razu zauważyliśmy po wyjściu z autokaru. Ośrodek ten słynie wśród narciarskiego światka ze znakomicie przygotowanych tras narciarskich. Czy faktycznie tak jest przekonamy się po pierwszych zjazdach.

Jurgów to mała miejscowość położona na południowych krańcach Polski, u podnóża Tatr na Pogórzu Spisko-Gubałowskim. Stacja narciarska położona jest nieco na uboczu miejscowości na górze Górków Wierch sięgającej wysokości 1046 m n.p.m. Nazwa tej góry pochodzi od nazwiska Górka - w Jurgowie jest kilka rodzin o tym nazwisku.

Po przyjeździe od razu robimy rzut oka na stok - śniegu jest dużo, czego nie można powiedzieć o okolicach stoku. Poza "oślą łączką" funkcjonują tu dwa wyciągi, orczyk talerzykowy i czteroosobowe krzesełko. Stacja dolna wyciągu orczykowego znajduje się zaraz przy parkingu. Do krzesełka trzeba podejść kilkadziesiąt metrów dalej. Ewentualnie wciągnąć się orczykiem i zjechać do niego kierując się na południową stronę stoku.

Trasa nr 1 (z lewej) i trasa nr 3 FIS (z prawej).
Trasa nr 1 (z lewej) i trasa nr 3 FIS (z prawej).

Po pierwszych zjazdach trasą nr 1 przy orczyku wiemy już, że trasy przygotowane są rewelacyjnie, gładka powierzchnia idealnie wyratrakowanego śniegu sprzyja początkującym i pozwala całkowicie skoncentrować się na technice jazdy. Widać to po Alicji, która bez problemów radzi sobie z tą czerwoną trasą, choć swą przygodę narciarską rozpoczęła właściwie w tym sezonie. Nieźle się tu jeździ, aczkolwiek osobiście lubię trochę urozmaicenia na trasie, ale przede mną jeszcze pozostałe trasy do sprawdzenia.

Po kilku zjazdach trasą nr 1 postanawiam sprawdzić dłuższą trasę wiodącą spod wierzchołka Górkowego Wierchu, z wysokości 1028 m n.p.m. Niestety przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego we znaki daje się większa liczba oczekujących narciarzy. Po kilkunastu minutach wyczekiwania wskakuję w końcu na krzesełko, a chwilę potem olśniewa mnie widok na Tatry Wysokie, a zaraz potem Tatry Bielskie, które wybijają się ponad całą panoramę. Olśniewa dosłownie, bo promienie słoneczne odbijają się od błyszczącego śniegu, który pokrywa zbocza. W niektórych miejscach wygląda to tak, jakby ktoś położył na nich lustra, jednak w rzeczywistości efekt taki ma zapewne związek z topnieniem śniegu, bo pogodę mamy iście słoneczną - żadnej chmurki na niebie, a powietrze porusza przyjemna bryza. Przed górną stacją kolejki krzesełkowej wydaje się, że szczyty Tatr Bielskich są na wyciągniecie ręki.

Tatry Bielskie (widok z wyciągu krzesełkowego).
Tatry Bielskie (widok z wyciągu krzesełkowego).

Górna stacja kolejki krzesełkowej wiedzie w pobliże wierzchołka Górkowego Wierchu na wysokość 1028 m n.p.m. Chwilę stoję tu jak wmurowany, podobnie jak kilku innych narciarzy fotografując i podziwiając piękny plener górski. Nie bez przyczyny przygotowano tutaj ławeczki skierowane właśnie w stronę Tatr, tworząc swego rodzaju strefę wypoczynku. Polecić to miejsce można wszystkim sympatykom gór, a w szczególności kolekcjonerom panoram górskich.

Pod wierzchołkiem Górkowego Wierchu.
Pod wierzchołkiem Górkowego Wierchu.

Spod wierzchołka Górkowego Wierchu początek swój bierze trasa niebieska oznaczona numerem 2. Zbocze przywierzchołkowe Górkowego Wierchu jest bardzo łagodne, tym samym trasa niebieska na tym odcinku przypomina bardziej "oślą łączkę". Jednak początek od niej biorą inne trudniejsze trasy, odbiegające w lewo. Najpierw niedawno oddana do użytku czarna trasa nr 5, a dalej czerwona nr 3 posiadająca homologację FIS na rozgrywanie slalomu. Natomiast niebieska zakręca łukiem w lewo nieco dalej i wtedy robi się bardziej stroma, a później wchodzi na szeroką nartostradę, po której biegnie czerwona trasa nr 1 przy wyciągu orczykowym. Nachylenie trasy nr 3 FIS nie jest zawrotne (bez problemu radzi sobie z nią początkująca Alicja). Poziom trudności zdecydowanie rośnie dopiero na trasie czarnej. Jest ona co prawda dość krótka, ale ma spore nachylenie. Nie ma na niej zbyt wielu narciarzy, choć pokonanie jej dla narciarza powiedzmy średniozaawansowanego nie powinno sprawiać problemu.

Problemem natomiast jest duży tłok przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego. Widać ośrodek narciarski w Jurgowie staje się coraz bardziej popularny, bo jeszcze na początku tego sezonu podobno mało kto o nim wiedział. Mniejsze kolejki są przy wyciągu orczykowym, dlatego po kilku wyjazdach krzesełkiem przenosimy sie z Alicją na orczyk. Zwrócić jednak trzeba uwagę, że na trasach tego tłoku jakoś nie widać. Każdy ma tutaj tyle przestrzeni ile potrzebuje, a każdy zjazd jest przyjemnością.

Dopiero o godzinie 1400 wracamy na wyciąg krzesełkowy, kiedy kończy się jedna z tur karnetów czasowych. Teraz znowu możemy delektować się czerwoną trasą FIS i czarną oraz ekscytować widokami podczas wyjazdu krzesełkiem. Tymczasem na niebie pojawiają się chmury, ale nie takie by mogły zmącić piękną aurę - wręcz przeciwnie, wraz ze zmianą kąta oświetlenia słonecznego subtelnie zmieniają wizerunek panoramy rozciągającej się z Górkowego Wierchu.

Chmury zmieniają wizerunek panoramy z Górkowego Wierchu.
Chmury zmieniają wizerunek panoramy z Górkowego Wierchu.

Przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego, po drugiej stronie drogi dostrzegamy unikalne skupisko szałasów pasterskich. W dawnych czasach głównym zajęciem mieszkańców Jurgowa było pasterstwo. Posiadali oni wiele polan w Tatrach na których wypasali swoje bydło i owce. Jednak po ich stracie w wyniku regulacji granic, wiele z szałasów pasterskich zostało przeniesionych w jedno miejsce, właśnie tu na polanę "Podokólne". Szałasy te można jeszcze póki co zobaczyć na własne oczy, ale niestety przez ostatnie lata ulegają samoistnemu niszczeniu, gdyż ich właścicieli nie stać na remont albo nie widzą jego potrzeby. Kiedyś pozostaną po nich jedynie wspomnienia i fotografie. Zainteresowanych odsyłam na stronę
http://klub.chip.pl/jurgow/szopki.htm.

Szałasy na polanie „Podokólne”.
Szałasy na polanie "Podokólne".

O godzinie 1600 kończymy tą niezwykle udaną narciarską eskapadę. Wielka podzięka dla jej organizatorów, a w szczególności dla Janusza - głównego promotora tej narciarskiej wyprawy, który dopracował ją w każdym szczególe, nawet "zadbał" o wyśmienitą pogodę.

Dorota i Marek Szala



Relacja fotograficzna - Grzegorz Szczotka
Relacja fotograficzna - Janusz Pustułka
Relacja fotograficzna - Alicja i Marek Szala
Linia

Powrót
copyright