Prowadzący: Bogumił Borowiecki
Myślałem sobie, napiszę, że była pogoda lux i [podpis], a tu ci siurpryza nie udało mi się wykręcić, bo trochę się działo, no to piszemy Grupka słabeuszy (jeszcze ich zabierają na wycieczki – są trochę kłopotliwi dla organizatorów) wybrała się na Stare Wierchy i pełni samozadowolenia przedeptała rozpisaną trasę. Wyróżniała się tu skupina Moniki. Nawet Jasiu Z. nie doszukał się mankamentów (a lubi to ho, ho) Dotlenieni, zadowoleni tak miło spędzonym czasem, wracamy w domowe pielesze. I tu niespodzianka !! Okazuje się, że niema jeszcze dwóch grup orłów. Najpierw odnalazła się grupka Halinki (to wszystko przez perturbacje z łącznością komórkową) bo coś na trasach nie wyszło (oni wiedzą tylko co). Zebraliśmy ich po drodze i nawet nikt nie marudził. Ale druga grupka, naszpikowana tuzami turystycznymi, była trudna do zlokalizowania, mimo dużych wysiłków organizatora. I tu sami wykazali się osobistą inicjatywą, podjeżdżając dwoma taksówkami pod czekający autobus. Nawet nie słyszałem narzekań, a przecież tak lubimy narzekać – tu myślę, że na to wpłynęła pogoda. Boguś z wdziękiem przyznał, że trochę przedobrzył dopisując zwiedzenie muzeum Orkana !!! Daj mu Panie Boże zdrowie !!! Na marginesie - oblewaliśmy zakup nowych kijków Zygmunta i nowy właściciel stanął na wysokości zadania (będą mu służyć 100 lat i jeszcze dłużej, są porządnie zakropione ).