Prowadzący: Stefan Jurkowski
Wyprawa na Morawski Kras!!! Wymagało to aż dwóch lat ogromnego wysiłku w przygotowanie logistyczne wyprawy !!! Należy podkreślić [ze smutkiem] że Prezes [Stefan] spisał się znakomicie !!! Każdy dzień przebiegał bez zakłóceń - ewentualne poprawki trasy oczywiście nie z winy Prezesa były korygowane w formie komunikatów i tak dzień za dniem zaliczaliśmy kolejne punkty programu. Najpierw Jaskinia Punkevni, najbardziej okazała i wyróżnioną gdyż przewodnictwo było w języku polskim. Pozostałe nie dostąpiły tego zaszczytu i wysłuchaliśmy przewodnika po czesku. Między Jaskinią Katarinską a Balcarka czas wypełnialiśmy przebieżkami tym razem po powierzchni Morawskiego Krasu. Wrażenia pozostawiam indywidualnej ocenie.
Nie obyło się też bez obchodzonych tradycyjnie w kole imienin. I tak w pierwszy dzień świętowały nasze sympatyczne i przeurocze Grażynki B.B. i Bogusia P. Nie obyło się tu bez śpiewów pod dyrekcją niezawodnego Zygmunta i nie wspomnę też o licznej literaturze pięknej do dyspozycji uczestników. Nasz kapelmistrz Zygmunt i Moniczka sekretarka sprosili również gawiedź na swoje imieniny dwa dni później. Jaka była biesiada, to uczestnicy wiedzę, bo było ich wielu. Spotkanie uprzyjemniał nam zaproszony chór Dziuna i spółka. Solenizanci dwoili się i troili żeby zaspokoić gusty uczestników – różnorodną literaturą piękną. Aha, Prezes przy okazji zadbał o zakwaterowanie i jadło - bez uwag! Ostatni dzień to Brno po którym brnęliśmy i brnęliśmy i nie mogliśmy dobrnąć, to do Bazyliki, to na zamek . Jakoś po dwóch podejściach udało się Prezesowi zrealizować plan [Chwała mu za to!]
PS. Jak już powyżej wspomniałem o ogromnym wysiłku w przygotowanie wyprawy, to należałoby też wspomnieć o skromnym udziale w tym przygotowaniu naszego Bogusia.