kontur (2 kB)

Góry Świętokrzyskie
25.05.2014 r.

Prowadzący: Stefan Jurkowski

swietokrzyskie (91 kB)

I pogoda była piękna! Pasmo Jeleniowskie przetuptaliśmy prawie w całości. Krzysztof troszkę marudził, że widoków nie było, szlak wiódł cały czas lasem. Wytłumaczyliśmy mu, że ma podziwiać piękną soczystą zieleń, kwitnące kwiatki, słuchać śpiewu ptaków, czy to go usatysfakcjonowało nie wiem, co zresztą miał zrobić i tak trzeba było iść do przodu. Spacer po lesie, w taki dzień jak wczoraj był super, pełne słoneczko dawało czadu w lesie, a co dopiero na otwartej przestrzeni. Na szlaku turystów mało, minęliśmy po drodze chyba 5 osób, może tak jak Krzysztof wolą konkretniejsze górki. Pod koniec trafiło się i piękne błotko, i zniszczona opadami deszczu droga, ale doszliśmy bez żadnych strat. To był taki spokojny, letni wyjazd. Było super usmiech (1 kB)

Monika

Wszyscy przeszli, jedni więcej, inni trochę mniej. To wszystko na temat wycieczki.
Ja nic więcej na temat trasy nie pamiętam, bo co tu pamiętać, tylko las, las, las.
A przecież prezes gwarantował nam na trasie błogą ciszę i spokój, żeby można było zachwycać się przyrodą, a tu jakieś ptaszyska śpiewały [darły się ]cały czas, a jedno ptaszysko to mnie śledziło do końca trasy. To nie wszystko martwią mnie bardziej inne sprawy, zanikają obyczaje , to że cukierków przydziałowych nie dawali [jestem wielbicielem krówek samo przylepek], część się już z tym pogodziła, ja jeszcze nie, a że kiełbasek na ognisko nie było to już poruta. Myślałem jeszcze że chociaż będzie chlebek i musztarda i prezes będzie pamiętał, nic z tego. Myślicie, że to jego wszystkie grzechy, nic tego nawet na końcu trasy nie załatwił małego baru, a wszyscy na to liczyli spragnieni uzupełnienia płynów. Tak trudną sytuację uratowały nasze Panie dwie Zosie Marysia i Madzia. Były cukierki i płyny rozweselające –atmosfera zrobiła się sympatyczna, nawet wesoła. Prezes po tylu wpadkach staną na wysokości zadania, przyspieszył odjazd, a po drodze zafundował nam sikundę, dzięki mu za to, mieliśmy nawet możliwość uzupełnienia tak brakujących płynów. Już pogodzeni z Prezesem, wesolutko dojechaliśmy do domków a prawdziwi patrioci mogli nawet zdążyć na głosowanie.
Zapomniałem, pogoda była a nawet widoki [na przyszłość]

Krytykus d. Tytus

krowa (121 kB)

Jak udała się wycieczka? Zapytała mnie Agnieszka, (która w Polsce chwilowo nie mieszka). Odpowiedziałam krótko - wycieczka nudna. Słysząc jej zdziwienie natychmiast dodałam, że mimo monotonii była cudna!!! Jeszcze bardziej zaskoczona, (pod nosem mruknęła - teraz już nic nie rozumiem). Moja droga, wszystko Ci wytłumaczę. Szlak czerwony prowadził przez świętokrzyskie lasy, początek w Gołoszyjce przez Przełęcz Kaczmarka dalej na Szczytnik 554 m.n.p.m, schodził do Paproci, by zakończyć trasę po 17,1 km wędrówki. Być może nie wiesz, że świętokrzyskie tereny są wyjątkowo urokliwe, zawierają w sobie bogactwo szlachetnego piękna, a osobliwością pasma jeleniowskiego są gołoborza obecnie niemal całkowicie zarośnięte, prze które przeszliśmy. Dominują lasy mieszane, wyjątkowo dorodne z przewagą drzew liściastych i w mnogości gatunków. A tak na marginesie, to dzięki takim uwarunkowaniom podczas gorącej aury chronią wędrowca od nadmiaru słońca, listki szumią i delikatnie wachlują, ptaki najpiękniejsze wydobywają dźwięki, więc przy takim akompaniamencie, w takich warunkach, w sympatycznym towarzystwie wędruje się znakomicie. Do tego dochodzi bogactwo roślin z mnóstwem barwnych, różnorodnych majowych, wonnych kwiatów. Wymieniać ich nie sposób. Maki w tym roku nabrały intensywnej czerwieni, niezapominajki choć malutkie zwracają na siebie uwagę, nawet łubiny różowo fioletowe już bujnie rosną na skraju łąki a stokrotki, złociste złocienie, kaczeńce są już wszędzie. Chojnie natura nas w tym roku obdarzyła - dzięki Ci za to wszystko, bo pozwalasz nacieszyć zmysły strudzonemu, acz wrażliwemu na piękno przyrody - turyście.

Droga Agnieszko, muszę dodać, że mnie najbardziej urzekły trawy zbite w kępki tworzące prześlicznie pióropusze, (aż się prosiły, by choć jednym z nich przystroić - Twoje czy moje, nie ważne - letnie kapelusiki). Co Ty na to? Na to wszystko - oczywiście? Być może troszkę nam pozazdrościsz, ale bardzo serdecznie Cię pozdrawiamy - bo przecież część członków naszego Koła PTTK ZA już znasz.

P.S.
Moja koleżanka Irenka (której nie miałaś okazji poznać) czuje się bardzo zawiedziona, że nie zobaczyła górnych odcinków dolin dwóch rzek: Dobruchny i Pokrzywianki, a widziała je wyraźnie, wijące się na mapie. Szczególnie spodobały się jej nazwy tych rzeczek. Powiedziała, że gdyby miała córki to nadałaby im takie imiona. W końcu nadała mnie i sobie, a która, którą została, nie powiem.... usmiech (1 kB)

Marylka

Relacja fotograficzna - Koło ZA
Powrot
copyright