kontur (2 kB)

Łopuszna (Gorce)
19.03.2011

Kierownik wycieczki - Jan Nalepka
Nasza grupa

Przedwiośnie w Gorcach.

Krytykus d.Tytus:

Wycieczka 19.03.2011. Grupa podstawowa przeszła trasę: Kowaniec - Turbacz - Łopuszna przez Kiczorę . Na uwagę zasługuje troje dzieci, które pięknie przeszły całą trasę: Zosia lat 6, Wiktoria lat 7 i Patryk lat 10. Pozostali uczestnicy niczym się nie wyróżnili. Trasa zimowa - jednak Jasiu po drodze zaaplikował grupie ognisko i kiełbaski, znalazł się jeszcze solenizant Tadziu - było 100 lat. Grupa rzekomo słaba zaliczyła do Jankówki trasę dydaktyczną. Broń mnie Boże przed takimi trasami, kręciła jak diabli i poza liczeniem słupków, których widok trzymał nas przy życiu, nic więcej nie można było zauważyć. Acha! przy 4 słupku był widok na Tatry [ myślałby kto]. No trzeba wspomnieć, że na szczycie ujawniła się solenizantka Krysia. Miała lekarstwo na przeziębienie, co pomogło wrócić wszystkim w zdrowiu. Przy schodzeniu czarnym szlakiem koło stawków grupa przeszła jak burza nie zauważając ich. Tak więc nie mogliśmy załapać sie na ognisko, co zmusiło niektórych uczestników do zjedzenie kiełbaski na surowo. Jutro dowiemy się o skutkach. Należy wspomnieć, że Dziuna, Ulka i Danusia poszły trasą pstrąga no i zaliczyły go - rzekomo był zjadliwy. Wyobraźcie sobie, że w autobusie jeszcze chciało im się śpiewać. Brylowały tu D i U. Coś mi się ten tył nie podobał. Chyba mieli więcej krówek.

Wiosenne kwiaty

Monika:

Ten weekend niczego dobrego w pogodzie nie obiecywał. Nieznaczny to jednak, że wycieczka będzie dlatego nieciekawa, po prostu nie będzie pięknych widoków, góry podczas mgły też są piękne. Wyruszamy z Kowańca (teraz to przedmieścia Nowego Targu) i Małopolskim Szlakiem Papieskim wędrujemy na Turbacz. Szlak pnie się w górę spokojnie, droga szeroka, żadne przedzieranie się przez chaszcze. Widoków nie ma, mgła & ,też ładnie, tajemniczo. Po drodze mijamy małe kapliczki, miejsca gdzie można usiąść i pomyśleć, pokontemplować. Schronisko na Turbaczu jak zawsze wita gwarem turystów. Odpoczywamy tam godzinkę i czas na zejście w dół. Zostawiamy papieski szlak i idziemy czerwonym w stronę Kiczory. Na Hali Długiej panują całkiem zimowe warunki, a na otwartej tam przestrzeni wiatr, delikatnie mówiąc, daje ostro do wiwatu. Na szczęście, gdy doszliśmy do linii lasu, zrobiło się od razu spokojnie. Mijamy po drodze kolejne hale, ale przy takiej pogodzie, zachwycamy się pięknie oszronionymi gałązkami drzew, tam jeszcze nie widać wiosny. Minęliśmy Kiczorę, Halę Młyńską, Jankówki i skręcamy na czarny szlak, który doprowadzi nas do Łopusznej. Po drodze, jeszcze ognisko (to dzięki Jankowi) i pieczone kiełbaski. Zatrzymujemy się przy jedynym nie wysychającym podczas lata stawie w Gorcach, są tam jakieś stare zabudowania, a przy stawie namiot na polowy ołtarz. Kiełbaski - pychotka :). Schodzimy do Łopusznej, jaszcze idziemy na cmentarz, by chwilę pomodlić się przy grobie ks. prof. Józefa Tischnera. Wielki i zacny był z niego człowiek. Czas na powrót do Krakowa, wycieczka udana, mimo tej nieciekawej pogody. Najważniejsze, że nie padało, a panoramę Tatr będziemy podziwiać innym razem. Za to spotkaliśmy się razem i z grupą przyjaciół przeszliśmy się po Gorcach, a z wiosną spotkamy się w kwietniu - na Mogielicy :).

Relacja fotograficzna
Powrot
copyright