kontur (2 kB)

Leskowiec
23.01.2010 r.

Prowadzący - Jurkowski Stefan

Trasy:

Robert:

Prognozy pogody ostrzegały: Kto nie musi, niech w tę sobotę nie wychodzi z domu. Turyści z koła ZA "musieli" - przedreptać jakąś górę, bo bez nich są jak ryba bez wody. Czegoś brakuje: w nogach zmęczenia, w płucach świeżego powietrza, w uszach ciszy i szumu wiatru, a w oczach widoków. A widoki na dzisiejszej wycieczce warte były każdego wysiłku. Nikt, kto rano poderwał się z łóżka i wyszedł na ten "chłód i poniewierkę" po wycieczce nie żałował decyzji. Cuda natury - drzewa obleczone w białą ślubną szatę na tle błękitno-turkusowego nieba, co krok zatrzymywały nas, by nasycić oczy niepowtarzalnymi wzorami. Iskrzące się w słońcu śnieżynki i sople zwisające z drzew - każde miało w sobie uwięzioną odrobinę słońca. Komu nie zamarzł aparat, kamera, kręcił i fotografował do wyczerpania baterii. A w schronisku rewelacyjna kwaśnica, nieoczekiwana kąpiel, i opalanie w pełnym słońcu (mimo mrozu).Widoki na okoliczne pasma, przykryte chmurami przez inwersję temperatury miasta i wsie w dolinach. A na zakończenie śpiewy, tańce i "Pociąg do Rio".
Po prostu "cud i miód"

Relacja fotograficzna
Powrot
copyright