kontur (2 kB)

Glinka, Krawców Wierch
10.04.2010 r.

Prowadzący - Florczyk Bartek

Trasa:

10 kwietnia 2010 godz. 8.56 - Ten dzień zapamiętamy na pewno. Wydarzenia zastały nas w drodze na Krawców Wierch. Pozdrawiam wszystkich uczestników prowadzący: Bartek Florczyk

Krytykus d. Tytus.

Myślałem, że pierwsza wiosenna wycieczka z Bartkiem odbędzie się bez problemów. Bo co u Bartka może się dziać? Pomyłka- grupa nie do zdarcia stawiła się punktualnie. Jedziemy. Bartek jak zwykle zarzucił nas informacjami ograniczając się do dwóch słów. Ale widać, że nasz Bartuś złagodniał, albo się starzeje, bo nie poinformował nas o powrotnych kursach PKS. Dowiedzieliśmy o trasach, a na końcu powiedział: "idźcie gdzie chcecie" i tak się stało. W czasie jazdy okazało się, że mamy trzy bardzo sympatyczne solenizantki: dwie Grażynki i Bogusię, które raczyły nas słodyczami i uśmiechami. Miły nastrój zniknął, gdy dobiegła nas informacja o katastrofie.

Idziemy. Grupa powolniaków liczyła aż 28 osób. Okazało się, że w grupie znalazło się 9-ciu fałszywych powolniaków z Megazgredem na czele, którzy poszli hen - gubiąc z pośpiechu szlak. I tak dzielnie wędrowali aż do godz. 17.30 co spowodowało, że przez pół godziny w autobusie nie było słychać Mega - a szkoda i tylko tyle. A co z resztą powolniaków? Boguś na trasie porzucił swoje dwie żony (na razie dwie), To samo zrobił Bartek i opieka spadła na moją biedną głowę. A zakończyło się tak, że został mi tylko Józek, (co bym ja bez niego zrobił) z którym w końcu doczłapałem do bacówki. Acha! doszły mnie słuchy, że Boguś chce wziąć rozwód (tylko na trasie) ze swoimi żonami. Chyba nic z tego nie wyjdzie, bo zgodnie z § 12 art.4 kodeksu cywilnego muszą wyrazić na to zgodę jego żony, a jak wiem to tego nie zrobią. W bacówce raczyliśmy się napojami takimi jak herbatka górska itp. Powrót żółtym szlakiem bezproblemowo. O szlaku nie piszę, bo to nie moja specjalność, a szlak jak szlak widoki jak widoki pogoda jak pogoda i cuś tu można więcej napisać. Acha! o grupie pościgowej nie ma co pisać, bo nie tylko coś pokręcili z trasą, to i w autobusie nie brylowali i w ogóle nie było ich słychać - a to ci poruta!

Relacja fotograficzna - Alicja Olender
Powrot
copyright