kontur (2 kB)

Wisła, Stożek - Soszów
8 luty 2009 r.

Wycieczkę przygotował i poprowadził - Kol. Stefan Jurkowski.
Na trasie

Wyjazd o godz. 6,30 z parkingu przy dawnym kinie Światowid.
Autokar dojeżdża do Wisły Jawornik, gdzie zostaje na parkingu do dyspozycji narciarzy, a piesi wyruszają na trasy.

Proponowane trasy piesze:

Trasa dla Tytusa:
Trasa II:

Ania Trojan:

W dniu 08.02.2009 wybierając się z kołem ZA do Wisły, nastawiona byłam na jazdę na nartach. Niestety wstając rano rozmyśliłam się, bo pogoda nie zapowiadała sie ciekawie. W czasie podróży autokarem zaczął podać deszcz. Kilka osób postanowiło jednak pojeździć na stoku Soszów Wielki. Ja z większą częścią grupy poszłam na szlak Wisła - Soszów W. - Stożek W. i nie żałuję decyzji. Trochę nam popadało, potem się zamgliło, było ślisko, ale humory i tak dopisywały. Dzięki swoim \\\" mini raczkom \\\" radziłam sobie super na oblodzonych szlakach. Każdemu polecam takie raczki Pozdrawiam wszystkich uczestników wycieczki oraz organizatorów.

Uczestnicy na trasie pieszej

Krzysztof Romanowski:

W okresie, gdzie Matce Naturze pomyliły się pory roku i w środku zimy zafundowała nam jesień, koło ZA wybrało się w Beskid Śląski na Soszów i Stożek. Prawdziwy turysta deszczu się nie boi. Mimo ulewy większość osób wybrało dłuższą trasę, zaproponowaną przez miłościwie panującego nam prezesa. Skrajne warunki na trasie - oblodzenie, błoto, śnieg, oraz zjazd na plecach w wykonaniu moim i Jasia nie odebrał nam animuszu.

Uczestnicy na trasie pieszej

Robert Szynal:

Wyjazd do Wisły już w trakcie przejazdu autokarem odebrał niektórym chęć na turystyczne przeżycia. Ci, którzy poszli na trasę przeżyć mieli całą masę. Najważniejsze - jak przeżyć dzisiejszy szlak w jednym kawałku. Obficie padający deszcz nadawał oblodzonym drogom w lesie dodatkowego poślizgu. Czepiając się wszystkiego, co dawało jakiś punkt podparcia turyści po wodzą Stefana doszli do schroniska na Soszowie. Tutaj można było uzupełnić spaloną na trasie energię w schludnym, zadbanym schronisku, w miłej atmosferze. Droga na Stożek szła głównie po grzbiecie, więc tylko mgła jak mleko stanowiła trudność. W schronisku na Stożku tylko niesympatyczny gospodarz zaburzył sielankową atmosferę. Przy zejściu ze Stożka zaczęły się prawdziwe emocje. Schodziliśmy wzdłuż nieczynnego z braku śniegu wyciągu, by uniknąć oblodzonych leśnych dróg. Mimo to, było trochę adrenaliny. Duże nachylenie, mokry śnieg miejscami do kolan sprawiał trudności. Niektórzy chcąc sobie ułatwić zejście - zamiast brodzić w śniegu - wybrali "łatwiejszy" wariant, skrajem nartostrady. Do czasu było fajnie, ale kiedy buty natrafiły na zlodzony fragment, delikwenta nie hamowały buty, paznokcie, odzież, ani błoto. Na szczęście ucierpiało tylko ubranie. Po ekspresowym zejściu umilaliśmy sobie czas Na Ścinajce gorącymi napojami.

Relacja fotograficzna
Relacja fotograficzna - Beata Halo
Linia Powrót
copyright