kontur (2 kB)

Pasmo Lubomira
13.12.2009 r.

Prowadzący - Stefan Jurkowski
Las w zimowej szacie

Tytus:

Zakończenie sezonu wycieczkowego w naszym kole odbyło się przy pełnej frekwencji, (nic tych turystów nie zrazi). Ledwie ruszyliśmy, po autobusie zaczęli wędrować zalegli solenizanci Basia Cz., Basia R. Ela i Andrzej, zagłodzili nas dokładnie. Skorzystał na tym Prezes i nie wyjechał z tradycyjnymi krówkami, mimo usilnej interwencji Jasia. Zaplanowane trasy grupy przebiegły truchtem spiesząc się na dalszy ciąg imienin, gdzie serwowano różności łącznie z wodą O. Ja i M.Z nie korzystaliśmy z tych dobroci, jesteśmy (niestety) na ostrej diecie.( Czy to imieninowe towarzystwo nie mogło wybrać innego terminu?). Prezes zaczął przygotowywać ognisko i tu nasza młodzież ruszyła hurmem do pomocy tak że nie mógł się biedny odpędzić od pomocników. Jak nie było już co jeść i pić no to ruszyliśmy czarnym szlakiem w kierunku Pcimia. Byliśmy nie pocieszeni, że Tadziu Mazela wyjechał na przeciw i nie mogliśmy zaliczyć całej trasy. Ja tym bardzo nie byłem zmartwiony. Taktem to widział i słyszał. PS. Zapomniałem wspomnieć o podziwianych po drodze widokach, których było multum.

Schronisko Kudłacze

Monika:

Na trasę ruszyliśmy z Lubnia. Pogoda wspaniała leciutki mrozik i prószy drobniutki śnieżek. Okoliczne pola już przykryte cieniutką warstwą śniegu. Do przetuptania mamy sporo a, że czasu dostatek, więc podziwiamy piękne widoki. Razem z wysokością robiło się coraz bielej i płatki śniegu były jakby większe. Daleko majaczyła oświetlona promieniami słonecznymi Śnieżnica, stok narciarski wyraźnie odcinał się bielą, pewnie armatki śniegowe pracują pełną parą. Zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek przy źródełku i ruszyliśmy szybko dalej, bo zimno dawało się we znaki. Idąc dalej, trafiliśmy na prześliczny odcinek trasy, gdzie mróz osadził na drzewach szadź. Zrobiło się bajkowo, tajemniczo& By dojść na Kudłacze opuściliśmy żółty szlak i czerwonym już prawie całkiem płasko doszliśmy do schroniska. Tam przywitała nas grupa, która przytupała na Kudłacze z Pcimia. Śmiechom i rozmowom nie było końca. Wynieśliśmy się w końcu ze schroniska pod wiatę, by tam przy ognisku dalej cieszyć się życiem& Najbardziej wtedy brakuje Ali, ona tak wspaniale prowadzi wspólne śpiewy. Ponieważ czasu było dosyć a i ochota dopisywała na dalsze tuptanie, więc ruszyliśmy za Jankiem do Pcimia żółtym szlakiem. Piękna wycieczka, zimowa, choć w kalendarzu jeszcze jesień.


U Pani Zimy

Z utratą lata już pogodzeni,
Lecz, że wyzwania nowe lubimy,
W mało konkretną jesień wpędzeni,
Jedziemy w gości do...Pani Zimy!

A tam...Jak w bajce sypnęło puchem...
Kałuże w szklane tafle zaklęte...
Zmrożeni, jednak wrażliwi duchem,
Mijamy świerki srebrem ponętne.

Góra i...dołek...Pod śniegiem liście...
Kije ratunkiem przed stratą pionu...
Krasne pod szronem kaliny kiście
Drogę do Zimy wskazują domu.

Zima, ciekawa wielce przybyszy,
Gościnne wrota każe uchylić,
Husky;ch przysyła nam towarzyszy,
By na Kudłaczach pobyt umilić.

Pomaga drewek znaleźć Stefkowi,
Kiełbaski dymem sosnowym głaszcze....
Ogrzać pozwala się zmarzluchowi.
Śpiewającemu chórkowi klaszcze.

Bezpieczną drogę powrotną wskaże,
Mrozy poprosi o opóźnienia;
A gdy siądziemy już w autokarze,
Soplem pomacha na \"do widzenia\".

* * * Niezwykłych fanów śnieżnej krainy
Pośród kolegów z wycieczki mamy:
Zbyt krótko goszcząc u Pani Zimy,
W Pcimiu pobiegli do..\ "Białej Damy\" !!!

mk.
Relacja fotograficzna
Powrót
copyright