kontur (2 kB)

POGRANICZE ŚLĄSKA i ZAGŁĘBIA

11 marca 2007

Linia
Wycieczkę zorganizował i poprowadził Kol: Jan NALEPKA
WYBRALI SEGIET i DOLOMITY !!!

Program wycieczki:

Gabrysia Stańczyk lat 8:

W niedzielę 11 marca 2007 r. pojechałam na pierwszą w swoim życiu wycieczkę z kołem PTTK. Pogoda była ładna jak na ostatnie dni zimy. Najpierw oglądaliśmy domy budowane specjalnie dla górników. Górnicy po swojej ciężkiej pracy mogli wypoczywać albo hodować gołębie lub króliki. Podobał mi się też zamek w Będzinie. Wprawdzie nie znam się na broni, której duża kolekcja znajdowała się w jego wnętrzu, ale widziałam prawdziwych rycerzy, którzy trenowali koło zamku przed wiosennym turniejem. Był zamek obronny dla rycerzy to i musiał być pałac dla księżniczki, który usytuowany był niedaleko zamku. Piękne wnętrza jak i otaczający park odzwierciedlały piękno epoki z której były. Najbardziej podobała mi się kopalnia kruszców w Tarnowskich Górach, gdzie w korytarzach po dawnych wyrobiskach płynęliśmy łodziami i czułam się wtedy jak w zaczarowanym świecie. Myślę, że babcia mnie jeszcze kiedyś zabierze na podobną wycieczkę, bo to Jej zawdzięczam te przyjemne chwile.

Pod zamkiem

Jakub Lekarczyk - lat 9:

Chociaż musiałem wstać o 5 rano to dzień spędzony na wycieczce z PTTK był bardzo udany. Zwiedzaliśmy osiedla górnicze zwane familokami Nikiszowiec i Giszowiec. W programie był też Zamek w Będzinie gdzie była fajowa wystawa broni palnej z ubiegłych wieków. Pałac Mieroszewskich nie był już taki fajny, ale może być. No a teraz gwóźdź programu Kopalnia srebra i ołowiu w Tarnowskich Górach. Najpierw zjazd windą w bardzo ciasnej atmosferze. Potem 1700 m zwiedzania dla mnie to pestka, ale rodzice musieli prawie cały czas mocno schylać głowy, a i tak tato kilka razy zaliczył strop. Potem najfajniejsza część kopalni, podziemny przepływ łodziami na odcinku 270 m. Nie myślcie, że te wszystkie wiadomości piszę z głowy, ale, od czego są ściągawki, które przygotował nasz przewodnik Pan Jan Nalepka. Wycieczka była SUUPER. Myślę, że ta wycieczka jest tak familijna ja te familoki, które widziałem.

Za nami zamek w Będzinie

Ala Haponowicz:

Kolejną wycieczkę na Górny Śląsk rozpoczęliśmy od zobaczenia familoków Nikiszowca i uroczego osiedla domków jednorodzinnych Giszowca - tj. zabytkowych osiedli górniczych zbudowanych na wschód od Katowic. Potem był przeuroczy 2-km spacer do Wzgórza Wandy po lesie Murckowskim i zwiedzanie militariów w Muzeum Zagłębia mieszczącego się w górującym nad Będzinem zamku z czasów Kazimierza Wielkiego, a zbudowanym na miejscu istniejącej tu już w IX piastowskiej warowni. Potem jeszcze wpadliśmy na chwilę do Muzeum w Pałacu Mieroszewskich na Będzińskicm Gzichowie i pozwoliliśmy sobie na spacer po niewielkim przypałacowym parku. Następnie pojechaliśmy do Tarnowskich Gór, gdzie znakomita większość koleżeństwa pomaszerowała zwiedzać zabytkową kopalnię srebra i ołowiu oraz znajdujący się obok skansen maszyn parowych. Ci co już tam byli - w tym i ja - wybrali się w tym czasie na wędrówkę po rezerwacie Segiet. Wyruszyliśmy z parkingu przy kopalni i ulicą Małą a potem czarnym szlakiem dotarliśmy do rezerwatu rozpostartego na Srebrnej Górze. Dalej szliśmy niebieskim szlakiem. Dookoła rosły prawie same buki a cały las jest bardzo przejrzysty - prawie bez podszycia. Teren jest mocno pofałdowany, posiada liczne wzniesienia, zapadliska i leje. Są to pozostałości po górniczej eksploatacji tego miejsca. W pewnym momencie zbaczamy za Jaśkiem ze szlaku, by po chwili stanąć nad urwistym brzegiem nieczynnego już Kamieniołomu Blachówka. Jego strome urwiska i odkryte skały z wyraźnie zaznaczoną strukturą geologiczną terenu, zaparły nam dech w piersiach. Trochę nas korciło żeby jakoś zleźć na dół, skąd dobiegała do nas hałaśliwa muzyka, widać było jakieś zabudowania i sporo spacerujących ludzi. Ponoć na samym dole znajduje się wejście do starej kopalni, której korytarze są powiązane z korytarzami Kopalni Zabytkowej i Sztolnią Czarnego Pstrąga, tworząc razem ogromne labirynty podziemne. Ale czas nie pozwalał, więc wróciliśmy na swój niebieski szlak, którym po chwili doszliśmy do rogatek Radzionkowa, gdzie w oczy uderzyła nas olbrzymia reklama "Sportowej Doliny DOLOMITY". Oczywiście - niepomni na brak czasu - polecieliśmy zobaczyć to cudo. Okazało się, że przemyślni Ślązacy wykorzystali oglądaną przez nas przed chwilą odkrywkę i wybudowali na jej dnie sportowy, całoroczny kompleks narciarski z igielitowymi trasami, wyciągami i zapleczem gastronomicznym. Pozwoliliśmy tu sobie na króciutki popas (zresztą jedyny w trakcie tej wycieczki) i po chwili wróciliśmy na szlak. Miejsce spotkania z naszymi "górnikami" mieliśmy wyznaczone przy stadionie w Radzionkowie i mogliśmy tam dość szybko dojść przez miasto, ale spragnieni lasu polecieliśmy szlakiem okrążającym miasto od południa. No i niestety spóźniliśmy się na miejsce, gdyż do pokonania mieliśmy jeszcze ponad 4 km. W sumie cała nasza trasa liczyła ponad 9 km, ale nie sądzę, by ktokolwiek z naszej grupy miał coś przeciw temu. Trasa była super atrakcyjna a wydłużyliśmy ją właściwie na własne życzenie, gdyż pierwotnie mieliśmy skończyć w Suchej Górze, czyli niedaleko wejścia do "Dolomitów". A potem już był tylko spacer po parku w dawnej posiadłości von Donnersmacków w Świerklańcu i zdobycie "Kopca Wyzwolenia" w Piekarach Śląskich - upamiętniającego powstania śląskie i 250 rocznicę przemarszu husarii polskiej króla Jana III Sobieskiego pod Wiedeń. W sumie przeurocza wycieczka, w pełnym ciepła wiosennym słońcu.

Linia Powrót
copyright