kontur (2 kB)

„Wielkanocne Jajeczko”
Węgierska Górka

13 marca 2016 roku

Linia
Prowadzące: Jadwiga Kwiecień i Renata Martemianow
Pogoda: mgliście
Linia jajeczko01 (193 kB)

Trasa górska:

Linia

Dwanaście pełnych koszy albo wycieczka w Beskid Śląski

O tydzień wcześniej niż w minionych latach odbyła się wycieczka KTG „Wierch” połączona z uroczystym posiłkiem świątecznym. Pogoda była mało zachęcająca, ale nikogo to od wędrówki nie odstraszyło. Grzegorz mimo grypy prowadził nas szlakiem polskich bunkrów sprzed ostatniej wojny, Janek prosto z autokaru wracał do pracy, Tereska gromkim „Alleluja!” zachęcała wszystkich do wysiłku. Nie dotarliśmy, co prawda, na sam szczyt Magurki, bo mgła i śnieg w górnym odcinku szlaku spowolniły nasz marsz, więc bezpośrednio z Hali Radziechowskiej zeszliśmy do Radziechowów, zahaczając po drodze o monumentalną drogę krzyżową wiodącą na Matyskę - Golgotę Beskidów.

Przeżyliśmy coś, czego poza „Wierchem” trudno doświadczyć: radość dzielenia się i wspólnego spożywania własnoręcznie przygotowanych wiktuałów. Nie wiem, jak naszym koleżankom pod wodzą Reni i Agatki udało się to zorganizować, ale stoły pod gościnną wiatą Nadleśnictwa Węgierska Górka uginały się od wielkanocnych frykasów: pół kopy jaj na twardo przyniosła nasza przewodniczka Jadzia, pęk bukszpanu - Ela... Były także pasztety, śledziki, sos tatarski, sałatka (od żony Prezesa) i czosnek niedźwiedzi (prosto z lasu, już wiosenny), kiełbasa opiekana na ognisku, pierożki i pierogi, makowce, szarlotki, a nawet chleb z czarnuszką (dzieło jednego z kolegów). Uczta na ponad pięćdziesiąt osób (oraz jednego dorodnego psa). Nikt nie odszedł głodny (najwyżej z poczuciem zazdrości, że sam tak piec i gotować nie potrafi). „I zebrali dwanaście pełnych koszy ułomków chleba”...

Radosnych świąt!

Olga Płaszczewska

zastawa (91 kB)

W Beskid Śląski na Magurkę Radziechowską grupa z Klubem Turystyki Górskiej „Wierch”, tym razem na przedświąteczne „Jajeczko” się wybrała. Trzynastego marca tego roku pogoda nam nie sprzyjała, do wędrówki wcale nie zapraszała. Uczestnicy stawili się zwarci i gotowi, i pomimo złej pogody przygotowali pysznego jedzenia zasoby. O świąteczne symbole zadbali gospodarze i organizatorzy. Jaj nie brakowało. Na słodko, słono, ostro. Była kiełbasa, świąteczne wypieki, sałatki i śledzie oraz czosnki niedźwiedzie, zebrane dzień wcześniej przy dworku Zegadłowicza w Gorzeniu. Wszystko trzeba było donieść do leśnej wiaty.
Zaprowadził nas do niej i opowiadał o mijanych po drodze bunkrach oraz innych ciekawostkach swojej rodzinnej miejscowości, kolega Grzegorz. Po przedświątecznej biesiadzie i lekkiej naradzie, szlakiem czerwonym uczestnicy ruszyli na dalszą zaplanowaną trasę, a mniejszość tj. 11 osób, zeszła w dół, bowiem wybrała zwiedzanie Węgierskiej Górki. Wędrującym na Halę Radziechowską pod nogami chrzęścił, padał z góry i oblepiał gałęzie śnieg i było przenikliwie zimno. Na szczyt Magurki dotarli nieliczni. Zmarznięci, ale i zachwyceni urokami zimy uczestnicy zeszli do wsi Radziechowy, mijając po drodze rzeźby Beskidzkiej Drogi Krzyżowej autorstwa prof. Czesława Dźwigaja na Matysce.
Na dole czekał już autokar z drugą częścią grupy, która w deszczu spacerowała po Węgierskiej Górce, fotografując się pod rzeźbami zbójników. Z miejscowości Radziechowy o godzinie 17-tej wyruszyliśmy w stronę Krakowa.

Wszystkim, którzy wnieśli swój wkład w piękne i obfite przygotowanie naszego świętowania serdecznie dziękujemy, a prezesowi Zdzichowi, dodatkowo panie dziękują za „słodycz” z okazji Dnia Kobiet.

Zdrowych i Pogodnych Świąt oraz wielu udanych wycieczek
z Klubem Turystyki Górskiej WIERCH
życzą prowadzące wycieczkę Jadwiga i Renata

wodospad (72 kB)

Jajeczko wielkanocne w Węgierskiej Górce.

Zabrałem Igora, powiedziałem córce.
Na kolejną wycieczkę, po Węgierskiej Górce.
Nazwa wsi jak miejscowa legenda głosi,
Do takich zdarzeń z historii się odnosi:
Panów węgierskich głód ziemi bardzo męczył,
„Ta ziemia jest nasza, na której się klęczy!”
Do portek węgierskiej ziemi nasypali,
I na tej ziemi oni klęczęć zamierzali.
Ziemia niestety z nogawek się wysypała,
I niejedna „węgierska górka” powstała.
Bardzo często w historii taki żart bywa,
Niejedna miejscowość dziwnie się nazywa.
W dziewiętnastym wieku huta była tu,
Wytapiała żelazo z rudy syderytu.
I z tego wieku odlewnia też była,
Wiele różnych rzeczy ona tu robiła:
Piece, ruszty piecowe, kraty kanałowe,
Garnki, rondle, moździerze, odważniki nowe.
Początek wojny - Niemcy się nie spodziewali,
Pod Węgierska Górką w skórę mocno dostali.
Fortyfikacje miejscowe bardzo silne były,
Rozbicie Armii Kraków one opóźniły.
Na początku trasy Sołę przekraczamy,
Fort „Waligóra”, ciekawie oglądamy.
Dłużej by się bronili, ale mieli kłopot,
Brakło amunicji, zamiast konserw był kompot!
Te informacje Grzesiek nam przekazuje,
On stad pochodzi i dobrze się tu czuje.
Następnie cała grupa do wiaty zmierza,
Będzie tu coroczna, wielkanocna „wieczerza”.
Wiata bardzo fajna, w lesie, pośród drzew.
Impreza była wspaniała! Ale gdzie był śpiew?
Dziewczyny z „Wierchu”, „jajeczko” zrobiły,
Leśny stół wieloma potrawami zastawiły.
Były: jajka, śledzie, kiełbasy, pasztety,
Nie do przejedzenia to wszystko, niestety!
No a jakie ciasta? Makowce, serniki,
Babeczki, małe pączki, szarlotki, pierniki …
Jak komuś było mało, co innego chciał,
Piekł kiełbaski na grillu i je smakował!
Ta udana impreza, dwie godziny trwała,
Lecz trzeba było ruszać. Magurka czekała.
Patrzyłem na brzuchy, z coraz większą troska!
Jak Oni zdobędą Magurkę Radziechowską?
Nieliczni, resztę grupy, bardzo zasmucili,
Bo nie dali rady … Do auta wrócili.
Odwiedzili w wiosce aleję Zbójników,
Składa się z kilku, wysokich pomników,
Zbójników z Żywiecczyzny tutaj docenili,
Ogromne, drewniane posągi postawili.
A my większą grupą, do góry ruszamy,
Po nie długim czasie, czerwony szlak mamy.
Duże przewyższenie, cały czas pod górę,
Czerwony szlak wiedzie, prosto na Magurę.
Idziemy spokojnie, tak kroczek po kroku,
A na trasie mamy: „cztery pory roku” …
Śniegu całe mnóstwo, deszczyk, wiatr i mgła,
Ta nasza wędrówka, dwie godziny trwa!
Przyroda jak zawsze pomysłowa była,
Przepiękne obrazy ze śniegu stworzyła.
Pogoda nas wytrąciła z naszego rozbiegu,
Nie przewidzieliśmy tych ilości śniegu.
Mimo przeciwności, my nie ustajemy,
Na Hali Radziechowskiej, zmęczeni stajemy.
Warunki nadal trudne, odwrót zarządzamy,
Za szlakiem niebieskim, do wioski zmierzamy.
Zejście znowu strome, dwie godziny przed nami,
Lecz coś ciekawego, po drodze spotykamy.
Jest to coś pięknego i zaskakującego,
To Golgota Beskidzka, wielka jest jej sława,
Rzeźby są projektu Dżwigaja Czesława.
Piękne są te rzeźby, wkoło szczere pole,
Rzeźby ekspresyjne. Są polskie symbole …
Tam gdzie Piłat skazuje Boga-człowieka,
Autobus z Albertem, na turystów czeka.
Pogoda nie dopisała i trasa była trudna,
Toteż większość turystów, zmęczona jest i brudna.
Że koniec wycieczki, każdy więc się cieszy,
Szybko powrócimy, do „domowych pieleszy”.

Waldemar Ciszewski - 13 marca 2016 r.

jajeczko02 (168 kB)

Węgierska Górka – Magurka Radziechowska - Radziechowy - 13.03.2016

Data
odbycia
wycieczki
Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
13.03.2016 Węgierska Górka – Magurka Radziechowska BZ.01 15 Tak
13.03.2016 Magurka Radziechowska - Radziechowy BZ.01 8 Tak
RAZEM 23  

Relacja fotograficzna - Agata Karwowska
Relacja fotograficzna - Renata Martemianow
Relacja fotograficzna - Wróbel Teresa
Linia
Powrót
copyright