Prowadząca: | Ewa Skrzyńska - Przodownik Turystyki Górskiej |
Pogoda: | cudowna zima |
Trasa górska:
„Od przedwczoraj nikt nie przyszedł do schroniska...”, relacjonuje Ewa rozmowę telefoniczną z gospodarzem z Lubonia Wielkiego, „...więc szlak może być nieprzetarty, zwłaszcza na polanach”. Śniegu jest rzeczywiście dużo, ale ścieżki są przedeptane, więc idący w rakietach Janek nie musi torować drogi. Podchodzimy na Luboń najwygodniejszym szlakiem od strony „zakopianki”, z Naprawy. Ścieżka wije się wśród białych pól i zagajników, zagłębia w wysrebrzony las. Krótki postój pod krzyżem z mosiężnym Chrystusem i maszerujemy dalej. Uśmiechnięci, rozbawieni, zagadani nie zauważamy nawet, kiedy łagodne podejście robi się coraz bardziej strome a pod warstwą białego puchu prześwituje lód, ślad ulewy z początku tygodnia. Ci, którzy pierwsi docierają do schroniska, podziwiają zaprojektowany przez Stanisława Dunin-Borkowskiego budynek okryty grubą warstwą szronu, ostatni - oglądają charakterystyczną sylwetkę „chatki Baby Jagi” i sąsiadującej z nią wieży przekaźnikowej w styczniowym słońcu.
Jest nas czterdzieścioro (Adaś na chwilę przygarnia schroniskowego kota), więc w maleńkiej jadalni wkrótce robi się tłoczno, a dwaj obsługujący nas panowie mają pełne ręce roboty (ba, muszą nawet postawić na ogniu dodatkowy garnek żurku, bo KTG „Wierch” cieszy się dobrym apetytem... Mamy nadzieję, że nam wybaczą zadeptaną podłogę w widokowej sypialni na pięterku - po prostu nie mogliśmy tam nie zajrzeć). Raczymy się herbatą, która w górach, jak pisze Władysław Krygowski, „uspokaja i podnieca równocześnie (...). Jest w niej jeszcze jakiś wątek własnego kąta na ziemi, gdziekolwiek by wypadał...”. Nic dziwnego, że miło się tu siedzi i gawędzi o minionych i nadchodzących wycieczkach, towarzyszach podróży, ulubionych szlakach, głębokim błocie na czerwonym szlaku z Glisnego wiosną i kuszącej latem perci Borkowskiego. Jeszcze tradycyjne grupowe zdjęcie ze schroniskiem w tle, żegnamy się z „Biernatką” i zielonym szlakiem schodzimy do Rabki, chociaż niektórych długo trzeba przekonywać, że to właściwa droga.
Na skraju lasu, znów przy kapliczce (z drewnianą figurą Chrystusa Króla spoglądającego ku Gorcom) zatrzymujemy się na dłuższą chwilę, żeby delektować się słońcem i upragnionymi widokami. Dzięki życzliwości i uczynności Janka stawiamy z Elą pierwsze kroki na rakietach (to emocjonujące doświadczenie), panie mierzą raki, panowie dokarmiają towarzyszące nam od pewnego czasu pieski. Wędrówkę kończymy, jak na zimową wyprawę przystało, w pobliskim zajeździe. To dobra okazja do rozmów o zbliżającym się walnym zjeździe Oddziału, o planach wycieczkowych, turystycznych marzeniach. Wracamy do Krakowa z poczuciem dobrze przeżytego dnia - i ochotą do dalszych wędrówek.
Olga Płaszczewska
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
26.01.2013 | Luboń Mały - Luboń Wielki 1022 m | BZ. 06 | 10 | Tak |
26.01.2013 | Luboń Wielki 1022 m - Rabka Zdrój | BZ. 06 | 6 | Tak |
RAZEM | 16 |