kontur (2 kB)

BESKID WYSPOWY - MOGIELICA
10.12.2011 r.

Linia
Kierownik wycieczki: Ewa Skrzyńska
Pogoda: zimowa

Beskid Wyspowy

Beskid Wyspowy położony jest w południowej części naszego kraju, w byłym województwie nowosądeckim a obecnie małopolskim. Granice Beskidu Wyspowego tworzą: na zachodzie Beskid Makowski poprzez dolinę Krzyworzeki, na południu Gorce i część Podhala (doliną Mszanki i Raby oraz drogą od Rabki do Jordanowa). Na wschodzie Beskid Wyspowy sąsiaduje poprzez dolinę Dunajca z Beskidem Sądeckim, Kotliną Sądecką i Pogórzem Rożnowskim. Granica północna w przybliżeniu przebiega drogą Jurków - Tymowa - Muchówka, następnie przez Łąktę Górną, Trzcianę i Ubrzeż do Łapanowa i doliny Stradomki. Głównym ośrodkiem miejskim w tym paśmie jest Limanowa, która zarazem tworzy centrum administracyjne, kulturalne i oświatowe dla tego regionu.

MOGIELICA

10 grudnia 2011 r. my, turyści KTG "Wierch", sobotnim rankiem podróżowaliśmy autokarem na wycieczkę górską. Naszym celem była Mogielica. Jest ona najwyższym szczytem Beskidu Wyspowego liczy (1170m n.p.m.), należy do Korony Gór Polskich. W trakcie podróży świętowaliśmy trzynaste urodziny naszej młodszej koleżanki Alicji Szali. Wszyscy uczestnicy zostali uraczeni wybornym ciastem.

W drodze na MogielicęPogoda była zimowa, mieliśmy słoneczko, śnieg i dobrą widoczność. Zaczęliśmy wędrówkę od przysiółka Chyszówki, a konkretnie od przeł. Marszałka Rydza Śmigłego i szliśmy dalej zielonym szlakiem przez polanę Mocurka. W lekko zmrożonym śniegu kolejno powędrowaliśmy na szczyt. Wierzchołkowa część masywu Mogielicy jest nazywana przez miejscową ludność Kopą, ze względu na charakterystyczny jej kształt. Posiada ona wiele punktów widokowych, natomiast ze szczytu i z polan rozpościerają się szerokie widoki na Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki, Pieniny, Gorce, Tatry. Należy zaznaczyć, iż 25 lutego 2011 r. na szczycie Mogielicy oraz jej północnych stokach utworzono Rezerwat Przyrody Mogielica o powierzchni 50,44 ha wraz z otuliną o powierzchni 90,69 ha. Głównym celem rezerwatu jest ochrona głuszca i jego biotopu, oraz innych rzadkich gatunków ptaków, i ich siedlisk przyrodniczych, a także form skalnych. Z większych ssaków występują tu: borsuk, popielica, wydra, jeleń, sarna, dzik, ryś okresowo pojawiają się wilki. Kolejno wielką niespodziankę sprawili nam Prezes Gienio i Renia, która była pomysłodawczynią i Adama i Pawła, sponsorów uczty, a kiełbaski były wyniesione z oddaniem przez Janka. Tam razem wspólnie obcując z naturą, ciesząc nasze oczy ogniskiem, napawaliśmy się czystą przyrodą i z dala od środowisk ludzkich zajadaliśmy kiełbaski. Atmosfera wokół płomienia była bardzo serdeczna, a wręcz rodzinna. Wszędzie dookoła śnieg, śnieg i śnieg. Jeszcze nie tak dawno wyjeżdżając zostawiliśmy szary, nasz, kochany Kraków. Następnie niebieskim szlakiem przez Cyrlę zeszliśmy do wsi Jurków. W karczmie Baranówce gościliśmy jeszcze kilka kwadransów, po czym wsiedliśmy do autokaru i wyruszyliśmy w drogę powrotną.

Tym razem była to już niestety ostatnia wycieczka górska, która zamknęła nasz tegoroczny sezon turystyki górskiej. Z wielką niecierpliwością i zaciekawieniem oczekujemy na ukazanie się grafiku o planowanych wycieczkach na kolejny rok. Pragniemy zwiedzać niezwykłe i magiczne miejsca w cudownej atmosferze by zachować w pamięci tylko zabawne historie, ciekawe miejsca, miłe zdarzenia.

Pozdrawiam Wszystkich
Ewa Skrzyńska

Królowa beskidzkich wysp

Przyroda już jest przygotowana na pierwszy śnieg, ale panujące dodatnie temperatury nie pozwalają by na dobre u nas zagościł. Jedynie w górach jest już biało, choć nie są to śniegi wybitnie zimowe. Narty wciąż leżą w szafie, gdzie czekają na godne siebie warunki. Nie jest to oczywiście powód, byśmy i my sami siedzieli w domowym zaciszu, czekając na sprzyjające warunki narciarskie. Piękna pogoda, słońce i wyjątkowo ciepła aura nie pozwala nam zastanawiać się co zrobić z wolnym czasem. Mogielica już od kilku miesięcy była w naszych planach.

Zdobyć ją chcemy z Przełęczy Rydza-Śmigłego położonej pomiędzy Łopieniem a Mogielicą na wysokości 700 m n.p.m. Przełęcz ta znana jest powszechnie również pod nazwą Chyszówki pochodzącą od nazwy znajdującej się na niej wsi Chyszówki.

Przełęcz Rydza-Śmigłego
Przełęcz Rydza-Śmigłego (700 m n.p.m.). Ponad autokarem widać zalesione stoki Mogielicy.

Przez przełęcz przebiega asfaltowa droga łącząca wieś z pobliskim Jurkowem, poprzez który Chyszówki łączą się komunikacyjnie z resztą świata. Na przełęczy, od strony Łopienia znajduje się kamienny obelisk z 1938 roku oraz krzyż. Postawiono je na pamiątkę walk Legionów Polskich w 1914 roku, dowodzonych przez Edwarda Rydza-Śmigłego (późniejszego marszałka Polski).

Z przełęczy otwierają się ładne widoki. W kierunku zachodnim na Ćwilin i Śnieżnicę, w kierunku południowo-wschodnim na Cichoń, Ostrą, Przełęcz Słopnicką. Z kolei na północnym wschodzie na pierwszym planie mamy rozłożysty stożek Świerczka, od którego na prawo wyłania się Pasmo Łososińskie i Kamionna. Pomiędzy wierzchołkami w dolinach kłębią się tabuny chmur, niczym napierający kozacki szwadron, który został tu zaskoczony podczas nocowania z 23 na 24 listopada 1914 roku i prawie w całości wzięty do niewoli przez legionistów Edwarda Rydza-Śmigłego. To wydarzenie upamiętniają wspomniany wcześniej obelisk i krzyż, stąd też wzięła się jedna z nazw przełęczy.

W kierunku wschodnim z Przełęczy Rydza-Śmigłego.
W kierunku wschodnim z Przełęczy Rydza-Śmigłego.

Trzeba przyznać, iż Beskid Wyspowy już nas oczarowuje, choć jeszcze w drogę nie wyruszyliśmy. Obielone masywy górskie toną w majestatycznym kłębowisku chmur. Widok ten wzbudza niejednoznaczne uczucia. Z jednej strony poraża nieprzewidywalnością i potęgą natury, z drugiej oczarowuje swoją niepowtarzalnością i cudownością. Przełęcz Rydza-Śmigłego, czy też Chyszówki (jak zwał tak zwał) ogarnia nas magnetyzmem, ale w końcu trzeba się ocknąć i iść w górę, bo tam zapewne będziemy mieli również fascynujące plenery widokowe.

O godzinie 850 ruszamy na południe miejscami zaśnieżoną ścieżką. Prowadzą nas zielone znaki szlaku. Niedaleko od nas ścieżka niknie w gęstwinie lasu świerkowego. Zanim jednak schowa i nas w tym lesie wznosi się łagodnie pogłębiając widoki, które widzieliśmy wcześniej z siodła przełęczy. Po drugiej stronie przełęczy bardziej okazale prezentuje się Łopień, który wedle podań ludowych był kiedyś wielkoludem oraz mężem Mogielicy, zamienionym po śmierci w górę.

Mimo podmokłego śniegu droga jest wygodna i niezbyt męcząca. W lesie nasza droga uwalnia się od śniegu. Po niecałych 15 minutach docieramy na otwarty teren przysiółka Sarys. Przez chwilę idziemy dochodzącą tu drogą jezdną z Chyszówki. Mijamy kilka domów i idziemy pomiędzy polami, a otaczają nas znów ładne widoki, szczególnie na zachód, gdzie wznosi się Ćwilin i wystająca zza niego Śnieżnica. Za nami oczywiście widać partnera naszej Mogielicy, czyli Łopień. W dolinie oddzielającej nas od tych gór widać zabudowania Chyszówki. Nieco dalej, tuż pod stokami Ćwilina wypatrzeć można zabudowania Jurkowa, nad którym skraj lasu porastającego Ćwilin wskazuje na miejsce, w którym zakończymy wędrówkę.

Przysiółek Sarys. Z tyłu widać wzniesienie Łopienia.
Przysiółek Sarys. Z tyłu widać wzniesienie Łopienia.
Panorama z Sarysa w kierunku zachodnim.
Panorama z Sarysa w kierunku zachodnim.

Pod ciemną chmurą mamy wierzchołek Ćwilina. Tam też jest Jurków, w którym zakończymy wędrówkę. W dali łatwo można wyodrębnić najwybitniejszy szczyt górski w Beskidzie Wyspowym  Luboń Wielki z charakterystyczną wieżą przekaźnika radiowo-telewizyjnego. Luboń Wielki choć jest najwybitniejszy w Beskidzie Wyspowym, to nie jest jednak najwyższym szczytem tego pasma, bo jest nim nasza Mogielica. Jej wierzchołek wciąż jest przed nami, ale wciąż jest niewidoczny. Przysłania go jeden z kilku odchodzących od niego grzbietów bocznych. Grzbiety te powodują, że Mogielica nie jest typowym wzniesieniem Beskidu Wyspowego, pojedynczym i odosobnionym niczym wyspa. Na prawo od miejsca, gdzie powinniśmy widzieć szczyt Mogielicy ciągnie sie chyba najdłuższy taki grzbiet, opadający do Jurkowa. Przejdziemy się nim jeszcze dziś schodząc z Mogielicy.

Luboń Wielki z charakterystyczną wieżą.
Luboń Wielki z charakterystyczną wieżą.

Droga robi się zimowa. Zasypana warstwą śniegu, ale uwaga: miejscami oblodzona. Jesteśmy na wysokości, na której mróz już dobrze trzyma. Pniemy się dalej w górę. Za ostatnim domem wchodzimy miedzy pola. Wkrótce otwierają się nam widoki na wchód, gdzie widać inny grzbiet opadający od wierzchołka Mogielicy. Za nim trochę bardziej na południe wznosi się Cichoń i Ostra. Po za nimi zachodnia panorama usłana jest wieloma niższymi wzniesieniami, a horyzont wieńczy niesamowite kłębowisko chmur pełzających po powierzchni ziemi. Kryją miejsce, gdzie kończy się Beskid Wyspowy a zaczyna Beskid Sądecki. Patrząc bardziej na północ mamy piękny widok na Pasmo Łososińskie. Jego szczyty w większości okrywają chmury, ale nie aż tak by nie móc ich wyodrębnić. Szczególne wspomnienia przynoszą nam niższe wzniesienia tego pasma: Miejska Góra o wysokości 716 m n.p.m. z ogromnym, 37-metrowy metalowym krzyżem górującym nad Limanową, sąsiadująca z Łysą Góra (781 m n.p.m.), która pamięta nasze narciarskie eskapady z ubiegłej zimy.

Północno-zachodnia panorama w kierunku Pasma Łososińskiego.
Północno-zachodnia panorama w kierunku Pasma Łososińskiego.

KomarStopniowo wokół naszej trasy zagęszczają się ładne, niskie świerki. O godzinie 925 wchodzimy w zwarty, ale niezbyt gęsty las. Regularnie nabieramy wysokości. Śniegu jest wyżej niż po kostki, ale wędrówka w dalszym ciągu nie sprawia większych trudności i nie wymaga dużego wysiłku. Pod stopami można wyczuć, że śnieg przykrywa kamienistą drogę. Niebawem przy szlaku spotykamy zahibernowanego mroźnym powietrzem komara.

O godzinie 940 przecinamy drogę jezdną. Chwilami ostrzej, a częściej łagodnie wspinamy się w górę. Po około 15 minutach od przecięcia drogi jezdnej las urozmaicają wysokie buki. Tu szlak ponownie przybiera na stromości. To sprawia, że za naszymi plecami, pomiędzy konarami drzew otwierają się ładne widoki. Przedłużenie ścieżki wskazuje wprost na Miejską Górę z krzyżem. Teraz dopiero uświadamiamy sobie, jak dużo nabraliśmy już wysokości. Szczytu jednak wciąż przed nami nie widać, tylko las.

Za naszymi plecami, pomiędzy konarami drzew otwierają się ładne widoki.
Za naszymi plecami, pomiędzy konarami drzew otwierają się ładne widoki.
[Rozmiar: 64541 bajtów]
Widok na przedłużeniu ścieżki.

U samej góry widać krzyż na Miejskiej Górze wznoszącej się nad Limanową. Za niedługo (około godziny 1010) wchodzimy na dużą, grzbietową Polanę Wyżnikówkę. Tu daje o sobie znać mroźny wiatr. Polary wracają do łask. Przed nami w końcu widać szczyt Mogielicy zwieńczony wysoką wieżą widokową. Oślepiające światło słońca znajdującego nad Mogielicą uderza w nas, nie pozwalając zbyt długo patrzeć w jej kierunku. Jednak w pozostałych kierunkach polana kipi wspaniałymi widokami. Całe otoczenie faluje obielonymi szczytami, opadającymi w brązowo-brunatne doliny. Na północy widać stąd Łopień, na prawo od niego Pasmo Łososińskie, dalej Cichoń i Ostrą i wiele, wiele innych mniejszych wzniesień pomiędzy którymi przetaczają się bałwany białych chmur. Na południowym zachodzie mamy oczywiście Gorce, a za nimi Tatry kryjące się w poszarpanych obłokach. Bardziej na prawo, w dali widać swoisty masyw Babiej Góry, a przed nią nieco po prawej pasmo Policy. Obracając wzrok dalej w prawo spotkamy się z Luboniem Wielkim, napotkamy Ostrą, Ogorzałą, Szczebel, Zembalową. Na zachodzie widać Lubogoszcz, przysłonięty pobliskim Ćwilinem. Bardziej na północy znajduje się znana nam już Śnieżnica. Pomiędzy Ćwilinem a Śnieżnicą wypatrzeć można Lubomira i Łysinę.

Oślepiające światło słońca nad Mogielicą. Oślepiające światło słońca znajdującego nad Mogielicą uderza w nas, nie pozwalając zbyt długo patrzeć w jej kierunku. Polana Wyżnikówka kipi wspaniałymi widokami.
Polana Wyżnikówka kipi wspaniałymi widokami.

Pod drugiej stronie polany Wyżnikówka wchodzimy w las. Przed nami ostatnie ostrzejsze podejście na stożkowaty wierzchołek Mogielicy. To za sprawą takiego kształtu miejscowi nazywają wierzchołek Mogielicy Kopą.

W lesie, którym wędrujemy znów zaczynają przeważać świerki, ale są to okazy skarlałe, bardziej odporne na surowsze warunki panujące na tej wysokości. Jest to jedyny w całym Beskidzie Wyspowym fragment lasu świerkowego regla górnego. Pochłonięci zdobywaniem ostatnich metrów, jakoś przeoczyliśmy skalny stół, na którym zbójnicy podobno dzielili się łupami. Niebawem dochodzi do nas niebieski szlak z Jurkowa i zaraz potem osiągamy szczyt Mogielicy (1171 m n.p.m.). O godzinie 10.40, po blisko dwugodzinnej wędrówce stajemy na wierzchołku najwyższej góry Beskidu Wyspowego, ale to nie koniec zdobywania wysokości.

Wierzchołek Mogielicy jest całkowicie zalesiony, a więc pozbawiony też jakichkolwiek widoków. Jednak dzięki zbudowanej tu w 2008 roku drewnianej wieży widokowej możemy wznieść się jeszcze wyżej, o dodatkowe 20 metrów w górę, dzięki czemu znajdziemy się ponad koroną drzew. Trzeba tylko nieco odwago i uwagi, bo wejście na tą wieżę prowadzi stromymi stopniami, które w obecnych warunkach są mocno oblodzone. Na górze wieje oczywiście dość silny wiatr. Wydaje się, że mógłby powalić wąską i wysoką wieżę, ale zachwycająca, dookólna panorama sprawia, że człowiek nie ma czasu myśleć o strachu. Wiatr dokucza bardziej swoją mroźnością. Nie dałoby się tutaj dzisiaj długo stać, gdyby nie ciepłe rękawice, czapka i kaptur na głowie oraz wysoki kołnierz chroniący szyję.

Na wieży widokowej.
Na wieży widokowej.

Ale wróćmy do nieziemskich stąd widoków. Właściwie jego fragmenty już opisywaliśmy podczas podchodzenia zbocza Mogielicy, tyle tylko, że są stąd znacznie bardziej rozległe. I chyba nawet południowe zachmurzenie nie skraca tej panoramy, aczkolwiek tatrzańskie szczyty ewidentnie giną w kłębach chmur. Tatry wyglądają jakby płonęły bielą. Bez trudności można jednak wyodrębnić ich szczyty znajdujące się na pierwszej linii, szczególnie te niższe, których sylwetki widać w całej okazałości, znane i charakterystyczne, jak np. Giewont, czy Czerwone Wierchy.

[Fragment pasa Tatr.
Fragment pasa Tatr. Nieco na prawo widać powszechnie znany kształt - grzbiet Giewontu, powyżej niego wznoszą się Czerwone Wierchy.

W pozostałych kierunkach mamy krajobrazowe szaleństwo, nieprawdopodobny spektakl rozgrywający się pomiędzy szczytami, rozdzielonymi cienistymi dolinami i przełęczami. Wiele z tych dolin i przełęczy przykrywa poszarpana mgła, a w niektórych widać wzburzone obłoki, choć tak naprawdę tkwią w dolinach dość nieruchomo, tworząc wybujałe formy, które zwykliśmy spotykać tylko na sklepieniu niebieskim. Jak tu nie uwierzyć, że to nie sen. Można bez końca przecierać oczy, ale wciąż to co widzimy wydaje się snem na jawie. To jakbyśmy znaleźli się na jakimś do tej pory nieodkrytym nieziemskim bezkresie. Beskid Wyspowy potrafi zaskoczyć.

Doliny przykrywa poszarpana mgła. Doliny przykrywa poszarpana mgła.
Wzburzone obłoki.
Wzburzone obłoki. Panorama

Szczyt Mogielicy to również miejsce naszego odpoczynku i to dłuższego niż zwykle, bo dnia mamy jeszcze wiele przed sobą. Kilkadziesiąt metrów na południowy wschód od wierzchołka znajduje się ładny punkt widokowy. Niewielka polanka, załamująca się w dół stromym zboczem. Ludowe przekazy mówią, że w dawnych czasach zrzucano z niej zwłoki samobójców, kiedy to Kościół zabraniał ich pochówku na poświęconym cmentarzu. Dziś na skraju tej polanki stoi od 2004 krzyż o kształcie pastorału Jana Pawła II, ufundowany w 50-rocznicę pobytu Karola Wojtyły na Mogielicy. Metalowa tabliczka pod tym krzyżem głosi jego słowa:

"Wobec piękna gór czuję, że On jest... i wtedy zaczynam się modlić".

Na polance podszczytowej Mogielicy.
Na polance podszczytowej Mogielicy.
Turbacz.
Turbacz widziany z polanki pod szczytem Mogielicy. Na lewo od szczytu Turbacza widoczne jest schronisko PTTK.

O godzinie 1240 wracamy na szczyt Mogielicy, a z niego niebieskimi znakami rozpoczynamy zejście. Początkowo prowadzą nas wspólnie z zielonymi, które wiodły nas na szczyt, ale po kilku minutach szlaki te rozwidlają się. Od tego miejsca niebieskie znaki prowadzą nas na dość stromo, by nie powiedzieć karkołomnie przez leśne zbocze. Właściwie nie schodzimy, a ześlizgujemy się, czasem z podpórką. Pod warstwą śniegu daje się wyczuwać kamienista ścieżka. Jest wesoło, ale trzeba uważać, by nie skręcić nogi. Po około 10 minutach osiągamy poprzecznie biegnącą ścieżkę, na której skręcamy w prawo.

Teraz już bardzo łagodnie i wygodnie maszerujemy pośród młodych bukowych drzew. Po parunastu minutach szlak zakręca nieco na lewo opadając bardziej stromo, ale zaraz potem przy mijanej kapliczce znów łagodnieje. O godzinie 1320 pojawia się przed nami leśna droga jezdna. Schodzimy na nią stromym kilkunastometrowym zejściem. Zaraz po przekroczeniu tej drogi wchodzimy na położoną na wysokości ok. 740-860 m n.p.m. Polanę Cyrla. Śnieg na tej wysokości wyraźnie już ustępuje. Na naszej drodze pojawia się błoto.

Przed kapliczką szlak łagodnieje.
Przed kapliczką szlak łagodnieje.
Polana Cyrla. Polana Cyrla.
Widok z Polany Cyrla w kierunku zachodnim. Z prawej widać opadające zbocze Ćwilina. Widok z Polany Cyrla w kierunku zachodnim. Z prawej widać opadające zbocze Ćwilina.
Polana Wyżnikówka widziana z Polany Cyrla.
Polana Wyżnikówka widziana z Polany Cyrla.

Przed godziną 1400 zaczynamy wchodzić na pola i łąki, poniżej nich w dolinie rozciąga się wioska Jurków, za którą wznosi się Ćwilin, a dalej za nim Śnieżnica. Wkrótce też po prawej uwidaczniają się nam zachodnie zbocza Łopienia. Krajobraz ten rozświetlają jaskrawe promienie słońca. Wśród zabudowań Jurkowa wybija się drewniany kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy z 1913 roku.

Jurków. Kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy z 1913 roku.
Jurków. Kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy z 1913 roku.

O godzinie 1410 wchodzimy na wąską asfaltową drogę, która prowadzi nas przez wieś. Szlak doprowadza nas do brzegu rzeki Łososinki, zwana tutaj przez miejscowych Jurkówką. Przechodzimy mostem nad potokiem Chyszówka, który zasila Jurkówkę. Tuż za mostem po prawej mamy stylową Karczmę "Baranówkę", do które rzecz jasna wstępujemy. To świetne miejsce na odpoczynek przy kominku i kufelku złocistego. Podczas wielodniowych wypadów karczma ta może okazać się również świetną bazą noclegową.

Karczma „Baranówka”.
Karczma "Baranówka".

Kończymy wyjątkowo krótką, jak na górską wycieczkę, ale niezwykle urzekającą i owocującą kolejnym szczytem zaliczanym do Korony Gór Polski. Była to dość lekka wyprawa, ale nie dajmy się zwieść. Naszemu mniemaniu łatwości dopomógł zapewne wysoki punkt rozpoczęcia wędrówki  przełęcz położona na wysokości 700 m n.p.m. Wędrówka po najwyższych szczytach Beskidu Wyspowego, zazwyczaj nie jest taka łatwa, bo nawet niedługie trasy będą wymagać dużo większego wysiłku, szlaki często pokonują tu duże przewyższenia na stosunkowo niedługich odcinkach. Jednak warto przyjechać, by oddać się romantycznemu uniesieniu na jednym z tutejszych szczytów, a być może akurat wtedy będziemy mieli szczęście zobaczyć niezwykłe "morze mgieł" - zjawisko charakterystyczne dla Beskidu Wyspowego.

Dorota i Marek Szala
(http://gorskiewedrowki.blogspot.com/)

Przełęcz Rydza Śmigłego - Mogielica - Jurków 10.12.2011

Data
odbycia
wycieczki
Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
10.12.20 Przełęcz Chyszówki (Przełęcz Rydza Śmigłego 690m) - Mogielica (1170m) BZ.06 10 Tak
10.12.20 Mogielica - Jurków BZ.06 5 Tak
  RAZEM 15  
Relacja fotograficzna - Ewa Skrzyńska
Relacja fotograficzna - Ela Czader
Relacja fotograficzna - Dorota i Marek Szala
Relacja fotograficzna - Jacek Wiechecki
Linia
Powrót
copyright