kontur (2 kB)

„Główny Szlak Sudecki”
„ Coś się kończy, coś zaczyna”

w dniach 3 - 10.07.2016 r.

Linia

W dniach 3 - 10.07.2016r. odbyła się wyprawa w Sudety mająca na celu zdobycie kilku szczytów do odznaki „Sudecki Włóczykij”. W wyprawie uczestniczyli: Piotrek, Mirek, Janek i Beata. Niektórzy kończyli zdobywanie 100 gór, potrzebnych do odznaki, a niektórzy rozpoczynali przygodę z „Włóczykijem”. A zaczęło się tak….

sudety01 (82 kB)

Dzień Pierwszy 3.07.2016 r.

Kraków żegna nas deszczem. Wydaje się, że jest pod górkę, komuś nie przyjechał tramwaj, a do tego deszcz padał i padał… Za Katowicami już było lepiej, pojawiło się słońce. Kierujemy się na Wrocław, aby dotrzeć do pierwszej góry w tym dniu, Ślęży (718 m n.p.m.). Stajemy na szczycie góry, gdzie robimy pamiątkowe zdjęcie na „niedźwiedziu”.

sudety02 (40 kB)

Po drodze zwiedzamy kościół Najświętszej Marii Panny, podziemie i dwunastometrową wieżę widokową, z której rozciąga się wspaniała panorama Niziny Śląskiej. Wejście na wieżę jest bardzo wąskie, ledwo się mieszczę z plecakiem, ale się udało. Było schronisko im. R. Zamorskiego i oczywiście pieczątki

Następną górą którą chcemy zdobyć jest Radunia (582 m n.p.m.). Wychodzimy z Przełęczy Tąpadła i kierujemy się krótszym szlakiem „zielonego liścia”. Koledzy oblegają „magnetyczny” kamień przy okazji „strasząc” odpoczywającą tam turystyczną rodzinkę. Robimy pamiątkowe zdjęcia i zjadamy szybkie drugie śniadanie na parkingu (nie w samochodzie!). Jedziemy dalej, już widzimy na horyzoncie stożkowy kształt wzniesienia nazywany Śląską Fudżijamą, Ostrą Górą, czyli Ostrzycą (501 m n.p.m.), która jest najwyższym wzniesieniem Pogórza Kaczawskiego.

sudety03 (48 kB)

Góra ta jest wewnętrzną częścią wygasłego wulkanu, powstałą ze zniszczenia znacznie potężniejszego stożka wulkanicznego. Na szczyt prowadzą kamienne schody, a na samej górze znajdują się dwa wielkie kamienie, z których roztacza się piękny widok na okolice. Nie może zabraknąć zdjęć przed wyruszeniem w dalszą drogę. Jedziemy do miejscowości Świecie, by w szczerych polach i lasach znaleźć, najwyższe wzniesienie Pogórza Izerskiego - Wojkową (502 m n.p.m.) zaliczaną do Korony Sudetów Polskich. Odnalezienie zielonego patyka i strzałki na drzewie oraz słupka nie byłoby możliwe bez GPS-a. Pogoda nam dopisuje, podziwiamy piękne widoki.

sudety04 (71 kB)

Udajemy się do Zamku Czocha. Ze względu na późną porę zwiedzamy tylko dziedziniec i restaurację. Jasiu zagląda do pierwszej sali i to wystarczyło, aby zrobić zdjęcia. Mamy czas na pieczątki.

sudety05 (28 kB)


Ostatnim punktem w dniu dzisiejszym jest Bogatynia i górka– Koło Obserwatora (340 m n.p.m.). Parkujemy samochód na dole ścieżki i idziemy przez pola pełne ostów zdobyć szczyt, który okazuje się wzniesieniem z kamiennymi tablicami o czym informuje nas GPS. Robimy zdjęcie i szybko wracamy bo komary chcą nas zjeść…


To jeszcze nie koniec ostatniego dnia. Musimy znaleźć bazę noclegową. Jak to w Bogatyni o nocleg nie jest łatwo. Wykonujemy parę telefonów i trochę błądzimy po uliczkach miasta, ale docieramy do naszej bazy. Jak miło i jest kolacja, którą przygotował Mirek - były też czereśnie 

Dzień Drugi 4.07.2016 - dzień niemiecki.

Wcześnie wstajemy bo wyjeżdżamy o 6 rano. Mamy dziś do zaliczenia 7 gór niemieckich. Dzień zaczyna się nam nie ciekawie. Objazdy na drogach, a miało być tak pięknie. Na Rotstein (445m n.p.m.) docieramy koło 7.00, trochę za wcześnie na pieczątkę w hotelu. Mimo rosy postanawiamy iść na górę. Robimy zdjęcie przy obelisku. Wracamy do hotelu i prosimy panią o pieczątkę.

sudety06 (26 kB)

A tu niespodzianka, pieczątka jest na zewnątrz przy tablicy. Nie trzeba było nikogo budzić w hotelu, aby ją przybić. Jedziemy jak w tym dniu jest nam przeznaczone objazdami.

sudety07 (31 kB)

Przy kamieniołomie zostawiamy samochód i idziemy żółtym szlakiem na Hochstein (449 m n.p.m.). Na szczycie znajdują się dwie skały z platformami widokowymi i dzwonkiem na jednej balustradzie.




Mijają nas biegacze i chodziarze, którzy wpisują się do zeszytu umieszczonego między skałami. My też nie jesteśmy gorsi i robimy wpisy. Obowiązkowe grupowe zdjęcia, które robi nam Piotr- nasz fotograf. Po upragnione pieczątki udajemy się do budynku administracyjnego kamieniołomu, gdzie miła pani udostępnia nam pieczątkę. Tylko, że niektórzy z nas mają dużosudety08 (24 kB) książeczek i podbijanie trochę trwa. Widzimy piękne drzewo z czereśniami, koło którego nie przechodzimy obojętnie. Owoce były pyszne. Choć to kamieniołom, widzimy kilka młodych sarenek.

Teraz wyruszamy do zamku w Stolpen jest to zamek-pałac- twierdza- muzeum. Stolpen jest także pomnikiem przyrody, znajdują się tam smukłe bazaltowe kolumny mające 25 milionów lat. Do atrakcji tego miejsca należy najgłębsza wydrążona w bazalcie studnia na świecie mająca 84,4 m.
W zamku była przetrzymywana przez 49 lat hrabina Anna Cosel. Stolpen był w ok. 1200 roku dworem obronnym, później twierdzą krajową, ważnym punktem strategicznym. Miasteczko i otoczenie zamku jest urokliwe, kawiarenki, kwiaty i piękny widok na zamek. My niestety nie mamy czasu. Warto tutaj wrócić. Mieć czas na kawę i spokojne zwiedzanie.

Jedziemy dalej, następny punkt wyprawy to najwyższy szczyt Gór Łużyckich – Valtenberg (587 m n.p.m.) Samochód pozostawiamy obok wiaduktu kolejowego i ruszamy zielonym szlakiem na szczyt. Na szczycie okazuje się, że jestsudety09 (22 kB) nieczynny hotel i wyremontowana w 1991roku wieża widokowa. W poniedziałek i piątek wszystko jest zamknięte. Robimy zdjęcia i czas na bułkę.

sudety10 (30 kB)

Kolejnym punktem dzisiejszego programu jest Spitzberg (510 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Pogórza Wschodnio łużyckiego. Pokonujemy pole pszenicy i zielonym szlakiem idziemy na górę. Na dwóch skałach zlokalizowano ciekawe platformy widokowe pomiędzy nimi powiewa flaga Niemiec. Z platform podziwiamy oczko wodne z liliami. Na większej skale znajduje się obelisk.

Na dole w schronisku jest miło i przyjaźnie. Kelner przynosi nam pieczątki, podbijamy więc książeczki pijąc zimne niemieckie piwo. Chwilo trwaj…

Następną górą, która mamy w planie to– Lausche lub Luż (793 m n.p.m.)najwyższy szczyt w Górach Żytawskich. Wchodzimy od strony niemieckiej z Waltersdorf, a schodzimy od czeskiej. Na szczycie znajdują się fundamenty po byłej gospodzie, która spłonęła w 1946 r. i maszt telekomunikacyjny.

sudety11 (33 kB)
sudety12 (26 kB)

Pogoda jest ładna, a wierzchołek jest dobrym punktem widokowym. Jeszcze zdjęcia grupowe, wpis do książki na szczycie i schodzimy do czeskiego schroniska Chata Luż. Znów przybijamy pieczątki i pijemy czeskie piwo. Jak miło. Ostatnim punktem tego dnia jest Breiteberg (510 m n.p.m.)- Szeroka Góra na Obniżeniu Żytawsko Zgorzeleckim. Podejście to szutrowa, oświetlona latarniami droga. Niestety jest poniedziałek i wszystko zamknięte, schronisko i wieża widokowa. Robimy zdjęcie i wracamy. W drodze powrotnej mijamy pasące się byki. Wzbudzamy ich zaciekawienie, czy to wina czerwonej koszulki Jasia, kto to wie? Hurra, w dniu dzisiejszym wszyscy uczestnicy zdobyli Koronę Sudetów Niemieckich. Docieramy do naszej bazy w Bogatyni. Kolacje serwuje Jasio, leczo z makaronem.

sudety13 (30 kB)

Dzień Trzeci 5.07.2016

Nasze dzisiejsze śniadanie to makaron Jasia z kolacji, będzie nas „trzymał” przez cały dzień. Pierwsza górą jest Jested (1012 m n.p.m.). Jedziemy do Liberca. Zaczyna robić się pochmurnie.

W deszczu, z przełęczy docieramy na szczyt, na którym wznosi się wysoka 92,6 metrowa wieża zwana przez mieszkańców „Rakietą”. Deszcz pada coraz bardziej. Podziwiamy widoki z za szyby wieży. Jeszcze pieczątki i sesja przed lustrami w restauracji, oj tak szybko schudłam.

Schodzimy do samochodu, deszcz przestaje padać. Jedziemy do Lukasova na najwyższy szczyt Kotliny Libereckiej zaliczany do Korony Sudetów Czeskich – Prosecsky Hreben (593 m n.p.m.). Nie mamy szczęścia. Remont drogi i objazdy. Zostawiamy samochód koło fabryki tworzyw sztucznych i idziemy droga rowerową. Dochodzimy do zamkniętej wieży widokowej i schroniska w remoncie.

sudety14 (37 kB)

Tym razem wieża otwarta jest tylko w sobotę i niedzielę. W lesie znajdujemy oznaczenie szczytu i robimy zdjęcia. Wokół nas są krzewy jagód, można sobie podjeść. W okolicy musiała przejść wielka nawałnica. Mijamy połamane drzewa, powyrywane korzenie. Następnym punktem programu jest góra Hvezda (959 m n.p.m.), na której szczycie stoi kamienna wieża widokowa- Štěpánka znajdująca się na granicy Gór Izerskich i Karkonoszy.

sudety15 (48 kB)

Z wieży liczącej 24 metry wysokości roztacza się wspaniały widok na szczyty wspomnianych pasm górskich. Trzeba się na nią wdrapać ponieważ jest jedną z piękniejszych wież widokowych w Górach Izerskich. Wychodzimy na wieże, gdzie robimy zdjęcia i przybijamy trzy pieczątki Na placu przed wieżą znajduje się Krzyż Maltański. W schronisku pijemy piwo i delektujemy się wolną chwilą. Janek, chce za szybko dostać się do bagażnika, a niestety w naszym autku trzeba parę minut odczekać. Mamy zepsuty bagażnik.

Jakieś straty muszą być. Kolejnym, punktem jest Hejlov (835 m n.p.m.) najwyższe wzniesienie Pogórza Karkonoskiego. Błądzimy i szukamy drogi do tej góry. Dzięki temu docieramy do muzeum Stary Kravin–Rokytnice, przed którym jest festyn.

sudety16 (51 kB)

Profesjonaliści i amatorzy rzeźbią w drewnie głównie anioły, diabły i Wodnika Szuwarka. Prosimy o pieczątkę. Podziwiamy stare motory, samochody, popiersia pierwszych sekretarzy, takie muzeum starego systemu w Czechach. Odnalezienie szczytu w lesie nie jest łatwe, ale od czego mamy GPS. Szczytem góry okazał się patyk w lesie i biało czerwony słupek.


Ostatnim punktem naszej wyprawy jest Jizera (1122 m n.p.m.) czeska góra w Górach Izerskich. sudety17 (19 kB) Dojeżdżamy do parkingu. Deszcz leje strumieniami i pada grad.

Bezpiecznie siedzimy na parkingu w samochodzie i czekamy na zmianę aury. Po ulewie wychodzi słońce. Dojeżdżamy na parking przy schronisku Smedava. Parkingowy pyta czy idziemy w góry bo on kończy pracę i jedzie do domu. Nasza zgodna trójca postanawia zaryzykować i zdobyć tę górę.



sudety18 (24 kB)

Pogoda jest coraz ładniejsza. Po drodze mijamy wracających ludzi. Idziemy żółtym szlakiem. Na szczyt docieramy wdrapując się przez skały i poręcze. Warto było tutaj dotrzeć, ponieważ jest to najładniejsza góra tej wyprawy. Widoki są po prostu, cudne. Szkoda, że nie mamy czasu i musimy wracać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Jesteśmy zmęczeni, ale zadowoleni. Mirek naprawił bagażnik. Co prawda działa na linkę, ale działa…. Moja kolej na gotowanie. Makaron z sosem pomidorowo–serowym szczyt moich kulinarnych możliwości. Myślę, że koledzy zjedzą wszystko, co poda im się na stół.

Dzień Czwarty 6.07.2016

Po śniadaniu, na którym nie serwowaliśmy już makaronu, jedziemy do Świeradowa. Naszym celem jest Sępia Góra (828 m n.p.m.), która góruje nad uzdrowiskiem. Stromym podejściem sudety19 (31 kB)docieramy na szczyt noszący nazwę Biały Kamień. Znajduje się tutaj logo góry. Pogoda nas nie rozpieszcza, wieje i pada. Robimy zdjęcia i wracamy na dół. Następnym punktem wyprawy jest czeski Smrk (1124 m n.p.m.). Wyjeżdżamy kolejką gondolową na Stóg Izerski (1107 m n.p.m.),gdzie jest zimno i wietrznie, 10 stopni.

sudety20 (108 kB)

Idziemy zielonym szlakiem docieramy do metalowej wieży widokowej. Na wieży jest termometr, który wskazuje dwa stopnie Celcjusza. Idziemy dalej, przy drewnianym słupku, robimy zdjęcia i wracamy. Po drodze zahaczamy o schronisko, przybijamy pieczątki, niektórzy posilają się zupą gulaszową.

Zjeżdżamy kolejką gondolową na dół, a tam pogoda wyśmienita na górskie wędrówki. Szukamy w Świeradowie informacji turystycznej, ale niestety jest zamknięta. Odwozimy Piotra na kwaterę (będzie dobra kolacja, ma kolega sudety21 (41 kB)dużo czasu). My udajemy się na NoveMesto, aby zdobyć graniczny szczyt Andelsky Vrch (572 m n.p.m.) zaliczany do Korony Sudetów Czeskich.

Idziemy granicą, dzięki GPS- om znajdujemy w lesie biało-czerwony, skorodowany pręt i słupek. Wracając znajdujemy ruiny starego obserwatorium astronomicznego położonego po stronie polskiej. Nadrabiamy kilka kilometrów wracając zielonym szlakiem. Ostatnim punktem dnia jest Wysoka Kopa (1126 m n.p.m.).

Najwyższe wzniesienie w Górach Izerskich. Dojeżdżamy do Rozdroża pod Kopą. Idziemy drogą szutrową na szczyt. Jasiu pociesza za każdym zakrętem, że już niedaleko… A tu końca nie widać. Docieramy przez torfowa drogę na Wysoką Kopę. Zatrzymujemy się w wiacie pod górą, przyszedł czas na bułkę. Wracamy przez kopalnię kwarcu "Stanisław" istniejącą od XIII w, która jest najwyżej położonym obiektem tego typu w Europie (1084 m). W drodze powrotnej podziwiamy tęczę i panoramę Karkonoszy. Pogoda jest dla nas łaskawa. Na kolację mamy młode ziemniaki i jajko sadzone. O coś innego niż makaron. Piotrek poszalał…

Dzień Piąty 7.07.2016

Mamy „luźny” dzień. Możemy pospać do godziny 7.30. Dobrze, że wyciąg na Szrenicę kursuje od godziny 9.00. Kupujemy bilety w obie strony - 35 zł. Wyjeżdżamy na Szrenicę z jedną przesiadką. Zaglądamy do schroniska po pieczątki. Jeszcze zrobimy parę fotek i wyruszamy na Harachovy Kameny (1421 m n.p.m.).

sudety22 (34 kB)

Rozpoczynamy wędrówkę zielonym szlakiem i docieramy do źródeł Łaby. Oglądamy herby miast, przez które przepływa rzeka. Piotrek nas wyprzedza, a my: jemy, rozbieramy się, oglądamy panoramę Karkonoszy. Okazuję się, że mamy przejść innym szlakiem. Piotrek musi wracać, idziemy żółtym szlakiem. Dochodzimy do naszej góry.


Robimy zdjęcia na skałach, i ruszamy dalej na Czarcią Ambonę (1490 m n.p.m.). Spotykamy naszego kolegę, który idzie Głównym Szlakiem Sudeckim. Robimy sobie zdjęcia. Mirek z radości poleciał do nieba (zdjęcie). Mijamy dwa schroniska po stronie czeskiej, w każdym przybijamy pieczątki i tradycyjnie pijemy czeskie piwo. Po polskiej stronie schodzimy do Schroniska pod Łabski Szczytem. Mamy akcję „pieczątki” i długo nam z tym schodzi

. sudety23 (55 kB)

Piotrek wyrusza pierwszy, a my dzielnie czekamy na Janka. Pogoda jest śliczna, widoki wymarzone. Najpiękniejszy dzień wyprawy widokowo i pogodowo. Dochodzimy do Schroniska pod Szrenicą i biegniemy na wyciąg. Piotrek już jest pod kolejką, macha i pośpiesza nas bo jest godzina 16, a to ostatni zjazd w dniu dzisiejszym. Wracamy do Świeradowa. W recepcji uzdrowiska podbijamy pieczątki (informacja turystyczna, nie ma pieczątki). Dziś jemy na mieście. Po powrocie ustalamy plany na kolejne dni.

Dzień Szósty 8.07.2016

Wyjeżdżamy jak zwykle wcześnie o godzinie 7.30. Naszym pierwszy celem jest zamek Chojnik. Dojeżdżamy, ale okazuje się, że zamek jest czynny od godziny 10.00 Następuje zmiana planu. Jedziemy na Grodną (506 m n.p.m.) najwyższe wzniesienie Wzgórz Łomnickich.

sudety24 (38 kB)

Na szczycie znajdują się ruiny zamku myśliwskiego Księcia Henryka, który jest teraz w remoncie. Opłata za wejście 5 zł. Na górze jest punkt widokowy, a na dole pan zbierający opłatę.

Robimy zdjęcia, ruszamy w drogę do Zamku Chojnik (627 m n.p.m.). Według legendarnych podań drewniany dwór istniał od 1241 r. Murowany zamek wzniósł Bolko II Mały. Budowę najstarszej części zamku ukończono w 1364 r. sudety25 (30 kB)

Zamek nigdy nie został zdobyty. Niestety w 1675 roku, na skutek pożaru wywołanego przez piorun uległ całkowitemu zniszczeniu i nigdy nie został odbudowany. Zamek otoczony jest fortyfikacjami, po stronie północnej wznosi się wieża.

sudety26 (18 kB)

W centrum znajduje się pręgierz o wysokości 3,9 metra. Kolejna brama łączy zamek średni z zamkiem górnym. Na nim widoczne są pozostałości późnogotyckiej kaplicy zamkowej, pałacu i wejście na wieże. Robimy pamiątkowe zdjęcia naszej trójki na wieży i pod pręgierzem (wzbudzamy sensacje, turystów słuchających historii zamku).

W gospodzie w obrębie murów przybijamy pieczątkę (duża, okazała), parę zdjęć i schodzimy do parkingu. Jeszcze złoty napój bogów i czas ruszać na Przełęcz Okraj.





Z przełęczy idziemy szlakiem niebieskim na Skalny Stół (1282 m n.p.m.).

sudety27 (32 kB) sudety28 (11 kB)

Na szczycie czas na kanapkę i podziwianie widoków. Robimy zdjęcia i schodzimy do schroniska Jedlinka. Tutaj delektujemy się zimnym piwem. Schodzimy czeskim żółtym szlakiem. sudety29 (5 kB)Janie byłam na Łysocinie (1188 m n.p.m.), a to jest tak blisko. Koledzy są chętni do dalszej wędrówki, więc idziemy zielonym szlakiem z przełęczy Okraj. Szukamy metalowego słupka w trawie. Robimy zdjęcia i wracamy do samochodu. Jedziemy do sklepu (gdzie bez mojego udziału) spadła cola i opryskała nas wszystkich. Mam chrzest Włóczykija. Wspólnie gotujemy, oczywiście makaron. Mamy trochę czasu, aby oglądnąć zdjęcia z poprzednich dni.

Dzień Siódmy 9.07.2016

sudety30 (48 kB)

Na śniadanie pyszna jajecznica. Wyruszamy na Przełęcz Lubawską. Chcemy zdobyć Karlovecky Spicak (881 m n.p.m.), jest to najwyższe wzniesienie Gór Kruczych.

Droga na górę wije się dookoła . Wchodzi się na nią jak na kopiec. Na szczycie jest drzewo z tabliczką i miejsce dla paralotniarzy.



Z góry widok na panoramę Karkonoszy i Wyżynę Broumovską. Zdjęcia i w drogę.

Kolejnym punktem jest Zaltman (739 m n.p.m.), najwyższy szczyt Jastrzębich Gór. Jedziemy do Radvanic. Tam odwiedzamy „klimatyczną gospodę”. Tutaj czas się zatrzymał na latach 80-tych. U nas nie ma już takich lokali. Plusem gospody jest złoty napój „Karkonosz” - zimny i tani. Zielonym szlakiem pokonujemy trasę na szczyt, mijamy liczne bunkry i docieramy do schroniska „Chata Cepelaka", gdzie potwierdzamy pobyt w różnych książeczkach pieczątkami, a mamy w czym wybierać bo jest ich aż 8. To raj dla niektórych z nas.

sudety31 (34 kB)

Na Zaltmanie znajduje się metalowa, biało-czerwona wieża. Z góry rozciąga się piękny widok na całe pasmo Jastrzębich Gór. Wracamy czerwonym szlakiem, Jasiu wraca do schroniska, nie ma pieczątki w jednej ze swoich książeczek. Robimy zakłady, czy będzie przed nami w „klimatycznej gospodzie”.

sudety32 (40 kB)

Tak był. Mamy dużo czasu jest dopiero godzina 16 i postanawiamy zdobyć Krzyżową Górę (654 m n.p.m.) Jedziemy na parking na Przełęcz Karpnicką przybijamy sobie ładną pieczątkę. Idziemy do Schroniska Szwajcarka, które zostało wybudowane w 1823r na wzór pasterskich domów ze Szwajcarii. W XIX wieku budynek na parterze pełnił rolę leśniczówki, a jego piętro sudety33 (14 kB)zajmował myśliwski gabinet książęcy. W sali na parterze działa bufet. My idziemy czerwonym szlakiem na Krzyżową Górę. Jej nazwa pochodzi od wielkiego metalowego krzyża ustawionego na szczycie w 1830r tak, aby widziała go żona księcia Wilhelma, Marie Annę z sypialni w Karpnikach. Góra słynie z pięknych widoków na Karkonosze. Mijamy początkujących alpinistów, to tutaj zaczynali swoją przygodę najwięksi polscy alpiniści np. Wanda Rutkiewicz. Jasiu proponuje przejście na bliski Sokolik. Jesteśmy już zmęczeni, wracamy na parking. Wyruszamy na nocleg. Żałujemy, że nie mamy możliwości korzystania z wszystkich udogodnień naszej kwatery w Świeradowie. Mamy huśtawki, stoliki na zewnątrz, biegające konie, beczkę z jacuzzi.

A my tylko góry i góry…

Dzień Ósmy 10.07.2016

To nasz ostatni dzień wędrówki „Włóczykija”. Szybko minęło, szkoda. Wstajemy o godzinie 7.00 i udajemy się w kierunku Budzowa Kolonii. Brzeźnica (493 m n.p.m.), to ostatnia góra dla Mirka.

Idziemy wśród licznych mrowisk, szukamy w gąszczach szczytu. Znajdujemy na drzewie oznaczenie z nazwą góry. Mirek zostaje zdobywcą Włóczykija Sudeckiego.

Oczywiście są gratulacje i drobne prezenty. Docieramy do Krakowa koło godziny 14.00. Dla Mirka to koniec przygody z „Włóczykijem”, dla mnie to początek.

sudety34 (34 kB) sudety35 (39 kB)

Przeszliśmy w czasie naszej wędrówki 156,18 km, pokonaliśmy 6491 m wzniesień. Jestem bardzo zadowolona z tej wyprawy. Wszyscy zdobyliśmy Koronę Sudetów Niemieckich. Poznałam inne Sudety, pełne różnorodnych szlaków, zamków, wież, ciekawych miejsc. Warto tutaj wrócić. Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom wyprawy oraz tym, którzy zaplanowali nam trasy i czuwali nad nami (prawie każdego dnia)Dziękuję, za tydzień pełen wrażeń i niezapomnianych wspomnień. Coś się kończy, coś zaczyna…

Beata Szydłowska

sudety36 (38 kB)

Ps.
We will come back here again ;)

diadem (4 kB) wloczykij (4 kB) korona-sudetow (5 kB)

Powrót

copyright