kontur (2 kB)

V wyprawa Koła PTTK ZB
1 - 8 lipca 2011

Znaczek

8 dni w Sudetach

Zafascynowani regionem i szlakami sudeckimi postanowiliśmy kolejny raz w tym roku wyruszyć w Sudety, bo kraina Karkonosza jak magnes przyciąga maniaków wędrówek. Jest to kontynuacja zeszłorocznej wyprawy (9dni w Sudetach). Mieszany 6-cio osobowy skład postanowił pogłębić wiedzę i poznać znane i nieznane zakątki sudeckich pasm i zdobyć kolejne szczyty Korony Sudetów, Korony Sudetów Polskich, Korony Sudetów Czeskich i Korony Gór Polskich.

Wczesnym rankiem wyruszamy z Krakowa dwoma samochodami by jak najszybciej znaleźć się na Przełęczy Tąpadła (384 m n.p.m.), która oddziela Ślężę (718 m n.p.m.) od Raduni (573 m n.p.m.). Gambrowe skałkiNiebieskim szlakiem wspinamy się wśród gambrowych skałek na szczyt, który od pradawnych czasów służył człowiekowi za schronienie a z biegiem czasów stał się miejscem, gdzie odbywały się obrzędy kultowe naszych przodków.

W schronisku im. R. Zamorskiego na szczycie Ślęży potwierdzamy swą obecność i po spożyciu drugiego śniadania wracamy żółtym szlakiem na przełęcz.






Przy SchroniskuKierując się drogą na Świdnicę lekko zbaczając do miejscowości Makowice zdobywamy (pokonując niewielkie przeszkody) najwyższy szczyt Równiny Świdnickiej - Popiel (281).

Najwyższy szczyt Równiny Świdnickiej - Popiel (281).












Wzgórze zaliczone do Korony Sudetów Polski (KSP) jest własnością prywatną na szczycie którego położona jest winnica a teren jest ogrodzony.
W Makowicach znajduje się także pałac i budynki gospodarcze (SKR) położony nad malowniczymi stawami.

W Świdnicy fundujemy sobie spacer po uroczej odnowionej Starówce. Tuż za miastem, z którego jak zwykle jest trudno wyjechać, znajduje się szczyt Obniżenia Podsudeckiego - Wzgórze Ernesta (305 m n.p.m.) KSP otoczony łanami pszenicy.

Wzgórze Ernesta (305)

Pod zamkiem w BolkowieDo Bolkowa docieramy niestety już po godzinach otwarcia zamku, jednak udaje się nam zobaczyć zamek niższy potwierdzając pobyt lokalną pieczęcią.

Zamek w Bolkowie












Kilka zdjęć i kierujemy się do Komarna z zamiarem wejścia po raz trzeci na szczyt Skopca (724 m n.p.m.) będącego najwyższym szczytem Gór Kaczawskich.

Skopiec (724)

Cudowna, zniewalająca panorama z ławeczki pod Szałasem Muflon była dodatkową nagrodą i skróciła oczekiwanie na powrót gospodarzy ośrodka. W międzyczasie Ela uratowała maleńkiego rudzika, który bijąc głową w szybę usiłował się wydostać z zamkniętego pomieszczenia.
Był to ostatni punkt programu na piątek. Na miejsce zakwaterowania dotarliśmy do Ścięgien koło Karpacza po 13 godzinach podróży. Warunki socjalne w pensjonacie agroturystycznym Pod Kozią Skałą zaskoczyły nas nad wyraz pozytywnie. Rodzinna kolacja przy białym winie zakończyła lajtowy pierwszy dzień J przy słonecznej pogodzie.

Dzień 2

Jested (1012) - wieża telewizyjnaBudzi nas rżenie koni z pobliskiego rancza. Zgodnie z planem wyruszamy w stronę Liberca nad którym wznosi się majestatycznie Jested (1012). Z przełęczy po 20 minutach docieramy na szczyt, na którym wznosi się wysoka 92,6 metrowa wieża mieszcząca hotel i restaurację podkreślająca jeszcze strzelistość góry. Krótki jest pobyt, bo zmieniająca się pogoda i silny wiatr naganiający siwe deszczowe chmury daje hasło do odwrotu.

Prosecsky Hreben (593) - najwyższy szczyt Kotliny Libereckiej - kamienna wieża

W drodze powrotnej kierujemy się na Harrachov i w miejscowości Lukasov wyruszamy na Prosecsky Hreben (593 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Kotliny Libereckiej zaliczany do Korony Sudetów Czeskich (KSC).
W okolicach szczytu znajduje się wysoka kamienna wieża widokowa a nieco dalej ukryty wśród zieleni kamienny obelisk oznaczający szczyt. Niestety nie doczekaliśmy się się na otwarcie wieży pomimo informacji na tablicy, co tłumaczymy sobie fatalną aurą. Po drodze mijamy tablice informacyjne o toczących się tu walkach w czasie II wojny światowej i działalności Wehrwolfu.

Kolejnym, ostatnim punktem jest Hejlov (835) KSC - najwyższe wzniesienie Pogórza Karkonoskiego. Dojazd do niego to kręte sudeckie drogi a odnalezienie szczytu w zalesionej gęstwinie to nie lada sztuka. Przemoczeni wracamy przez Rokytnice nad Jizerou do Polski gdzie wita nas słoneczko.
Pomimo usilnych namów głównego logistyka odpuszczamy wejście na Grodno.
Nastrojowa kolacja w stylu orientalnym kończy drugi dzień.

Dzień 3

Leżymy w łożach czekając na przejście 4 frontu deszczowego jednocześnie słysząc pomruki, że plan wycieczki się wali. Przeciągamy wyjście z pensjonatu jak długo się da, by w końcu Kowarskie sztolnieCiągle pada a wręcz leje.po godz 12 wyruszyć na kowarskie sztolnie (tam padać nie powinno). W górniczym miasteczku już od 1513 r. wydobywano rudę żelaza. Tam Król Polski Zygmunt Stary zamówił 200 luf armatnich. W miarę upływu lat na zmianę wydobycie rudy żelaza przerywano i wznawiano, by następnie zainteresować się rudą uranu. Do roku 1973 wydrążono 24 sztolnie o długości 74 km. Czas wędrówki po 1200 metrowej trasie podziemnej wchodzącej wgłąb górotworu szybko minął pod okiem wykwalifikowanych przewodników, aby ukoronować dzień decydujemy się na Skalnik (945) będący gwoździem programu.


Skalnik (945)Niebieskim szlakiem docieramy do pierwszego wierzchołka (935 m n.p.m.) na którym umieszczono platformę widokową, na którą prowadzą wykute w skale schodki. Wieje niemiłosiernie zacinając deszczem, idąc dalej niebieskim szlakiem dochodzimy do zalesionego szczytu, gdzie ktoś umieścił w stalowym uchwycie cegłę z wyrytą wysokością 945 najwyższego szczytu Rudaw Janowickich. Kilka fotek i schodzimy, by zdążyć na pojedynek rewolwerowców i napad na bank.

Western CityWestern City












Western City jest jedną z większych atrakcji turystycznych, miasteczko jakby żywcem przeniesione z Ameryki Północnej z czasów kolonizacji Western CityDzikiego Zachodu stanęło w Ścięgnach na rozległych łąkach, przy samej granicy z Karpaczem. Wśród 12 drewnianych budyneczków stojących wzdłuż uliczki jest "biuro szeryfa z więzieniem", "bank", "sklep kolonialny", "kuźnia", "strzelnica" i 3 saloony. Kapitalna zabawa tylko dlaczego ciągle pada? Znowu nam dolało (bardziej niż na Skalniku) ale co tam, zabawa była przednia - ja widać na załączonym obrazku .

W kuchni








Wracamy na tradycyjną makaronową kolację serwowaną dziś przez Gosię i Janusza a nad wszystkim czuwa tradycyjnie Adam (by smak prawidłowy był .





Dzień 4

Opuszczamy Ścięgny, której mieszkańcy w 2005 roku uroczyście obchodzili 700 lat istnienia wsi. Rozwój był ściśle związany z sąsiednimi Kowarami, gdzie od połowy XII Ruiny zameczku na Grodnej (506)wieku wydobywano rudę żelaza a w tutejszych kuźniach ją przetwarzano na przedmioty użytkowe.

Po drodze w miejscowości Marczyce dokonujemy wejścia na Grodną (506) KSP - będącą najwyższym wzniesieniem Wzgórz Łomnickich. Na szczycie znajdują się ruiny zameczku. W roku 1806 książę von Reuss z Nowego Dworu w Kowarach zazdroszcząc Schaffgotschom zamku Chojnik wybudował tu sztuczną ruinę - pseudogotycką basztę obronną. Stanowiła ona modny w owych czasach romantyczny akcent w krajobrazie. Dawniej były tu urządzone dwie izby, toteż "zamek księcia Henryka" pełnił także funkcję schronu myśliwskiego.

Opactwo Cystersów w Krzeszowej



Wycieraczki zgarniają krople deszczu z szyby naszego Jarka, pokonując kolejne kilometry zmierzamy do Krzeszowa, małej miejscowości położonej w Kotlinie Kamiennogórskiej nad rzeką - Zadrną. Nie było w niej nic ciekawego i godnego uwagi gdyby nie fakt, że w XIII wieku powstało tutaj opactwo Cystersów. Należy ono do najcenniejszych zabytków architektury na Śląsku i do najpiękniejszych budowli barokowych w Polsce. W punkcie obsługi pielgrzyma wykupujemy cegiełki wstępu do sakralnych obiektów. Zwiedzamy kościół św. Józefa, Bazylikę NMP, której wnętrze budzi szczery zachwyt najwybredniejszych nawet znawców sztuki. Całkowity tu brak linii prostych i ostrych kątów, które konsekwentnie zastąpiono liniami falistymi, miękkimi i łagodnymi przejściami.

Opactwo Cystersów w KrzeszowejArchitektura wnętrza doskonale harmonizuje z rzeźbą i malarstwem stanowiąc kontynuację tematyczną zapoczątkowaną na fasadzie świątyni. Zaglądamy także do Mauzoleum Piastów Śląskich, gdzie pochowani są książę Bolko I i Bolko II. Robi wrażenie ten ogromny kompleks klasztorny pomimo trawjącego remontu i każdy powinien go zobaczyć. Kilka kęsów kanapki na parkingu przyklasztornym i dalej w trasę, szukać krasnoludów.

Głazy Krasnoludków











W Zaworach - północnej, rzadko odwiedzanej części Gór Stołowych znajduje się pas bardzo ciekawych skałek owianych legendami. To Rezerwat Krasnoludków, położony 1,5 km od wsi Gorzeszów w środku lasu, obejmujący teren o powierzchni 9ha utworzono w 1970 roku. "Głazy Krasnoludków" to malownicze skałki powstałe w wyniku długotrwałej erozji, porozrzucane wśród boru świerkowego na długośc1200 m i szerokości 200 m. Skały te przypominają kształtem kolumny, grzyby, maczugi czy pochyłe platformy, najwyższe sięgają 17 m wysokości. Każdego lata w sierpniu odbywa się tu Ogólnopolski Zlot Krasnali.

Góry KruczeWracamy do Krzeszowa by boczną drogą przeciąć pasmo Gór Kruczych, zachodni człon Gór Kamiennych ciągnący się południkowo na długości 16 km. Wspinając się serpentynami pokonujemy przełęcz Ulianowicką (542), która dzieli te góry na część południową i północną. Docieramy do Lubawki i jej dzielnicy Podlesie. Z jej obrzeży postanawiamy wyruszyć w ostatnią trasę i wspiąć się na Kruczą Skałę.

Góry Krucze
Góry Krucze cechują strome zbocza i głęboko wcięte doliny potoków. Krucza Skała jest niewysoką górą, która ma 680 metrów wysokości, ale widok z niej jest piękny. Szczyt nad Kruczą Doliną pokryty jest w większości lasem świerkowym z charakterystycznym 30-to metrowym urwiskiem skalnym. To już koniec naszej dzisiejszej wyrypy, pozostaje nam tylko zrobić zakupy w "czarnych kropkach" na dzisiejszą kolację. Dzisiaj szefuje Marek, który serwuje nam potrawę ze świeżych grzybów (oczywiście z makaronem .

Dzień 5

Zaplanowana na dziś trasa to wycieczka do Czech. Z miejscowości Machov, przygranicznej wioski położonej u podnóża Gór Stołowych (Policka Vrchovina) wyruszamy niebieskim szlakiem Gory Stołowe - Bor (853)by zdobyć Bor (853) KSC. Po drodze mijamy skocznię narciarską wybudowaną w 1947 r. Kamienną drogą wspinamy się ku górze. Ostrym podejściem po kamiennych blokach docieramy pod szczyt. Pozostaje tylko wspiąć się po drabinkach na platformę i trud zostaje wynagrodzony. Wracamy żółtym szlakiem do Machova. Uwagę zwracają zachowane znakomicie tu domy zrębowe, w tym kuźnia z 1799 r. i liczne murowane gospodarstwa typu broumowskiego.

...

Potwierdzenie naszego pobytu jest niemożliwe z powodu czeskiego święta przypadającego na 5 lipca - Dzień Apostołów Słowiańskich, a więc święto ustanowione na pamiątkę przyjęcia przez Czechy chrztu z rąk misjonarzy Cyryla i Metodego w 863 roku, a zaraz po nim jedną z najważniejszych dat w historii Czech - 6 lipca, dzień upamiętniający męczeńską śmierć Jana Husa, spalonego na stosie podczas soboru w Konstancji w 1415 r.

Umocnienia w Górach Jastrzębich




Zawiedzeni przemieszczamy się w stronę Gór Jastrzębich do miejscowości Radvanice. Niebieskim szlakiem pokonujemy trasę na najwyższy szczyt tych gór Zaltman (739) KSC ukrytego pośród silnych i licznych czeskich umocnień. Sam szczyt Zaltman nie poraża wysokością, ale... można wspiąć się wyżej na metalową, czerwono - białą wieżę. Wieża widokowa została oddana do użytku w 1976 roku. Z góry rozciąga się wspaniały widok na całe pasmo JestYebí hory.

Tak kiedyś było ...Na rozdrożu pod Zaltmanem pora na grupowe zdjęcie. Kilkuminutowe zejście i stajemy na zasłużony popas. Zamawiamy gulasz a Ela ovocne knedliky i oczywiście coś tradycyjnego na przepłukanie gardła. Knedliki wyglądały podejrzanie i nie zachęcały do spożycia, ale to była zmyła i okazały się cudem kulinarnym. Po drodze spotykamy coś takiego&.

Przed granicą jest taka chopka co się nazywa Kralovecky Spicak (881) KSC najwyższe wzniesienie Gór Kruczych (czeska nazwa Góry Wronie) - leżący po czeskiej stronie.

Kralovecky Spicak (881)

Aby tam wejść trzeba przejść przez kamieniołom porfiru usytuowany na zboczach Szerokiej (842), a następnie wijącą się serpentyną na szczyt. Droga nie ma końca, mozolne wejście daje nam odczuć, że Kralovecky Spicak to nie byle górka. Na szczycie znajduje się wieża przekaźnikowa, platforma dla parolotniarzy oraz cudowny widok na okolicę.
W pobliskiej gospodzie podbijamy książeczki GOT i przy posiłku zastanawiamy się co dalej. Gosia i Janusz już wcześniej udali się na kwaterę nie będąc zainteresowani naszymi koronnymi sudeckimi szczytami. Postanawiamy, że czasu więcej nie znajdziemy i tylko dziś trzeba to zrobić - wejść przy zachodzie słońca na Zadzierną (724 m n.p.m.) KSP.

Z miejscowości Bukówka czerwonym szlakiem (ojoj i znowu takie ostre podejście a z daleka tak nie wyglądało) docieramy do platformy widokowej. Widoki zapierają dech. Przed nami majaczy Śnieżka a w dole rozpościera się zbiornik wodny Bukówka (530 m n.p.m.) - sztuczne jezioro zaporowe malowniczo położone w dolinie przełomu Bobru. Zafascynowani widokiem spędzamy tam chwilkę czasu robiąc pamiątkowe zdjęcia.

Zbiornik wodny Bukówka (530)

Cóż, czas wracać, bo jeszcze nasi współtowarzysze zgłoszą zaginięcie na trasie. Po drodze wyłapujemy kleszcze co darmowego noclegu szukały. Był to dzień w stylu wyrypa, wyrypa x4, a co będzie jutro szkoda gadać.

Dzień 6

Lekko dziś nie będzie, czas na zaległe Karkonosze. Pogoda cudowna wręcz idealna na wędrówkę. Dzielimy się na dwie grupy. Pierwsza decyduje się na trasę od Świątyni Wang, druga wyrusza czerwonym szlakiem doliną Łomniczki. Punktualnie o godzinie 9 przekraczamy bramy Karkonoskiego Parku Narodowego mijamy kolonijną wycieczkę i docieramy do schroniska Nad Łomniczką (1002 m n.p.m.). Z początkiem XIX wieku powstał w dolinie Łomniczki "Szałas Myśliwych", który ok. 1890 roku został zagospodarowany na schronisko. W tym samym czasie zbudowana została ścieżka wiodąca wschodnim stokiem Kopy na przełęcz pod Śnieżką. Kilka fotek idziemy dalej, docieramy do wodospadów. Łomniczka spływając stromym zboczem Kotła Łomniczki rynną erozyjną na odcinku 300 metrów tworzy liczne kaskady o łącznej wysokości około 150 metrów. Zimna woda przyjemnie chłodzi nas na ostrym podejściu na Śnieżkę. Idąc kamienną ścieżką przechodzimy obok symbolicznego Cmentarza Ofiar Gór. Jeszcze kilka kropel wylanego potu i jesteśmy pod Domem Śląskim. Odchylając głowę w lewo dostrzegamy już wyraźnie skalną piramidę wyrastającą ponad 200 metrów nad przełęcz, to Śnieżka (1602 m n.p.m.) najwyższa góra Karkonoszy i Sudetów - do żadnej innej niepodobna.

Śnieżka (1602)Po dotarciu na szczyt wchłonął nas tłum ludzi i wycieczek kolonijnych. Dla Marka to historyczne wejście i stąd jego wielkie zainteresowanie śmiałą i oryginalną sylwetką budynku mieszczącego kiedyś schronisko przypominające latające talerze i będące dziś popularnym symbolem regionu. Zaglądamy do Kapliczki Św. Wawrzyńca będącej najstarszym obiektem, którego budowę rozpoczęto w 1650 roku oraz do nowoczesnego budynku Poczty Czeskiej.
Wśród tej kolorowej i głośnej masy ludzi dostrzegamy Jolę i Janusza Pustułków, którzy także poznają i zdobywają sudeckie szczyty.

Jola i Janusz Pustułka - spotkanie w górach


Mamy dość tego gwaru, tłumu a nawet koni - schodzimy. Dom Śląski (1400 m n.p.m.), który już w XVII służył za schronienie drwalom i pasterzom też opanowali turyści a duchota zniechęca nas do wypicia kawy.

Kierujemy się w stronę schroniska Strzecha Akademicka (1258), którego nazwa powstała w pierwszych latach po II wojnie światowej kiedy obiekt był własnością studentów uczelni krakowskich. Tutaj na uboczu przysiadamy na odpoczynek, by zrelaksować się w promieniach słońca. Kilka minut dalej kolejne schronisko. Kto był w Karkonoszach z pewnością zgodzi się z tym, że do najpiękniejszych ich zakątków należy Kocioł Małego Stawu. Właśnie tu nad Małym Stawem, gdzie las ustępuje już miejsca kosodrzewinie stoi perła dolnośląskich schronisk - SAMOTNIA.

Mały Staw, nad którym znalazła swoje miejsce Samotnia, wcale nie jest mały. 255 metrów długości i 185 szerokości przy 6,5 metrowej głębi sprawia, że tylko z racji sąsiedztwa znacznie większego Wielkiego Stawu nadano mu taką nazwę. Lustro wody znajduje się na wysokości 1183 m n.p.m., 12 metrów wyżej (1195 m n.p.m.) stoi schronisko.

Czas ucieka a nogi bolą coraz bardziej od brukowanej drogi idącej do Karpacza. Całe szczęście, że słoneczko mamy już z tyłu. Nareszcie koniec tej męczarni, pozostaje tylko zobaczyć Kościół Górski Naszego Karpacz - Świątynia WangZbawiciela znany powszechnie jako Kościół Wang lub Świątynia Wang- ewangelicki kościół parafialny w Karpaczu w Karkonoszach, przeniesiony w 1842 z miejscowości Vang, leżącej nad jeziorem o tej samej nazwie w Norwegii. Konstrukcja kościoła wykonana jest bez użycia gwoździ, wszystkie połączenia zrealizowano przy pomocy drewnianych złączy ciesielskich.

Rzeźba w Świątyni Wang



Wnętrze świątyni ozdobione jest oryginalnymi zdobieniami i rzeźbami. Bryła obiektu podczas prac konserwatorskich zgodnie z XIX-wiecznymi trendami konserwatorskimi, uległa znacznej rozbudowie. Dobudowano też wysoką kamienną dzwonnicę, która chroni drewnianą świątynię przed wiatrem znad Śnieżki. Zamknęła się pętla, obie grupy spotykają się pod świątynią. Wracamy do Lubawki. Postanawiamy, że kolację zjemy na mieście, bo nikt nie ma ochoty i siły na pichcenie w kuchni. Zwiedzamy zabytkową starówkę, spoglądamy na ratusz wzniesiony w latach 1723-1726. W hotelu Lubavia potwierdzamy swój pobyt i wejście na Zadzierną (724 m n.p.m.). W restauracji Gruba Łycha zamawiamy pizzę o wyjątkowych walorach smakowych. Miła obsługa i pogawędka skraca czas oczekiwania. To był kolejny ciężki dzień, zasypiamy niczym dzieci bo już jutro wyjazd w Góry Sowie.

Dzień 7

W Lubawce szybko minęły 3 dni więc czas na zmianę. Wyjeżdżamy wcześnie rano, bo program napięty. Jedziemy do Chełmska Śląskiego aby odwiedzić Dwunastu Apostołów i Siedmiu Braci. Chaty Dwunastu Apostołów i Siedmiu BraciNa miejscu okazuje się, że Apostołów jest tylko jedenastu gdyż Judasz spłonął (???). Oczywiście 12 Apostołów to nazwa domów, w których mieszkali dawniej tkacze, a jest to niewątpliwa atrakcja turystyczna tej trochę zaniedbanej miejscowości. To podcieniowe domki o konstrukcji ryglowej i zrębowej zwieńczone dwuspadowymi dachami i pokryte gontem.



Ze stojących niegdyś siedmiu domów ,,Siedmiu Braci" wybudowanych specjalnie dla przybyłych z Bawarii tkaczy adamaszku do dnia dzisiejszego przed pożarem uchronił się tylko jeden.
Schronisko Andrzejówka u stóp Waligóry (934).Pyku, pyku naszym Jarkiem i na kawę zaglądamy do schroniska Andrzejówka u stóp Waligóry (934 m n.p.m.).

Przed nami tylko parę kilometrów do Podziemnego Kompleksu Osówka. Jest to największy (z sześciu istniejących w Górach Sowich) kompleks podziemnych hal tajnego hitlerowskiego projektu Olbrzym (Riese).
Podziemna część składa się z trzech sztolni leżących na różnych wysokościach. Wloty dwóch z nich oddalone są od siebie o 170m. Całość jest jednym wielkim wyrobiskiem połączonym ze sobą systemem wyrobisk chodnikowych i komorowych.
Podziemny Kompleks Osówka
Decydujemy się na trasę ekstremalną z przewodnikiem plus dodatkowo spływ łodzią i pokonanie trasy poszukiwaczy skarbów za pomocą kładek i pomostów wiszących nad wodą w prawie całkowitych ciemnościach.
Wychodząc z ciemnej czeluści i chłodu z przyjemnością łapiemy promienie słoneczne.W podziemiach









Na rozdrożu
Na parkingu dokonujemy przegrupowania. Gosia i Janusz jadą zdobywać Wielką Sowę(1015 m n.p.m.) my zaś będziemy zdobywać Włodzicką Górę (758 m n.p.m.) KSP i po raz kolejny przyjdzie wspinać się stromo na szczyt.

Mijamy masywną budowlę dawnej kruszarki z pobliskiego kamieniołomu, by po kilkunastu minutach stanąć na szczycie obok ruin kamiennej wieży widokowej zbudowanej w roku 1927, która nosiła nazwę Paula von Hindenburga. Wieża miała taras nakryty namiotowym daszkiem w przyziemiu był bufet - schron. W ruinę wieża popadła po roku 1945.

Ruiny wieży widokowej

Zgodnie z umową spotykamy się na kwaterze w Rzeczce około godz.13 i po zakwaterowaniu wyruszamy na kolejną górę. Tym razem łupem ma paść Borowa (853 m n.p.m.) najwyższe wzniesienie Gór Wałbrzyskich.

Z miejscowości Kamieńsk podchodzimy pod Kozią Przełęcz (658 m n.p.m.) dalej do Przełęczy pod Borową (660 m n.p.m.) by za czerwonym szlakiem dotrzeć na szczyt. To kolejna góra, która jest zaliczana do Korony Sudetów, Korony Sudetów Polskich.Borowa (853) najwyższe wzniesienie Gór Wałbrzyskich.




Powrót nam się troszkę przeciągnął, bo po drodze zaglądamy do Walimia.

To miała być uroczysta kolacja na ciepło, po tylu dniach wędrówki należało nam się odrobinę luksusu. Wyszło niemałe zamieszanie, podano kanapki i problem, po małej awanturze podmiana na pomidorową i tu pojawiło się pytanie - jemy czy nie jemy? ZdobywcyBo... pomidorowa zimna była więc jaka to obiadokolacja na ciepło? Aż w końcu prąd wyłączyli (chyba na złość) i wszyscy chcąc nie chcąc poszli spać. Chociaż otoczenie w Barze pod Przełęczą w Rzeczce całkiem ładne a menu niezwykle bogate (przynajmniej w karcie) to obsługa i standard pozostawia duuuużo do życzenia. Zdecydowanie NIE POLECAMY.Bar pod Przełęczą w Rzeczce











Dzień 8

Ostatni dzień naszej wyrypy po Sudetach, a tyle jeszcze zostało do zobaczenia. Gosia i ...Janusz opuszczają nas i jadą samotnie zdobywać Waligórę (934 m n.p.m.) i Chełmiec (869 m n.p.m.) my natomiast uderzamy w stronę Srebrnej Góry, by w jej okolicach wspiąć się na najwyższy szczyt Obniżenia Otmuchowskiego - Brzeźnicę (492 m n.p.m.).

Wyczynu tego dokonujemy z miejscowości Kolonia Budzów za zielonym szlakiem. Szczyt w całości zalesiony buczyną z dużą ilością mrowisk.


Odpalamy naszego konia Jarka i heja kierujemy się do Czech. Ostatnia góra, ostatnie podejście i będzie koniec.

Kamienny kościół NMP z cudownym obrazem wzniesiony w 1713 r.W miejscowości Żulowa pozostawiamy auto na parkingu i za niebieskim szlakiem podążamy w stronę górującej nad miastem Bożej Góry (525 m n.p.m.) najwyższego wzniesienia Przedgórza Paczkowskiego.
Idąc mijamy stacje drogi krzyżowej, by stanąć na szczycie na którym stoi kamienny kościół NMP z cudownym obrazem wzniesiony w 1713 r.
Pozostaje wydać ostatni grosz na rum i wyruszyć w drogę powrotną do kraju klucząc po czeskich drogach.

Spotykamy się na autostradzie przed Opolem z Gosią i Januszem i już razem wracamy do Krakowa.
Było miło, co niektórym parę kilo ubyło. Zobaczyliśmy dużo ale coś zawsze zostało na następny raz. Jeden dzień totalnego luzu na pewno by nie zaszkodził a z pewnością wzmocnił naszego ducha albo bardziej ciało - to taka uwaga dla logistyka przy planowaniu kolejnej wycieczki.
Wyprawa się udała, pogoda okazała się w miarę łaskawa (tylko 3 dni lało) i narzekań większych nie było.
Dziękuję wszystkim uczestnikom - Adamowi (kierownik i logistyk) - Markowi (kierowca i nawigator) - Januszowi (kierowca - kwatermistrz) - Gosi (mistrzyni remika) - Eli (kierowca wielkiego Jarka) za wspólną wakacyjną lajtową przygodę. Podziękowania też dla Ewy za wypożyczenie kilku koni mechanicznych bo Jarek sam by nie dał rady.

Dariusz Opalski (dokumentalista)


Powrót
copyright